Uzbekistan wchodzi do gry

Dzięki Facebookowi dowiedziałem się ostatnio, że lokalizowany przeze mnie w Rzymie jako pracownik FAO znajomy Ukrainiec od kilku lat ma swoje biurko w Uzbekistanie – niedawno siadł przy nim i wystukał do znajomych dłuższy tekst o ogrodnictwie w tym państwie. Ponieważ i dla naszych ogrodników może on wydać się ciekawy, poszerzam grono czytelników uwag Andrija Yarmaka.


Z analiz A. Yarmaka wyłania się obraz błyskawicznie rozwijającego się w Uzbekistanie sektora ogrodniczego. Jak szacuje autor, tylko w ubiegłym roku zdołał on wchłonąć i przetrawić około 500 mln USD różnych kredytów, dotacji, pożyczek, słowem środków inwestycyjnych. Ten strumień pieniędzy w bieżącym roku ma się jeszcze zwiększyć.

W sadownictwie uzbeckim zaczynają być widoczne skutki trwających kilka lat inwestycji. Jak wspomina A. Yarmak przed pięciu laty miejscowe jabłka kończyły się w styczniu, a marnej jakości drzewko kosztowało sadownika 10-15 euro/szt. To się zupełnie zmieniło, teraz zwiększa się zainteresowanie czereśniami, morelami, granatami i orzechami. Zaś do 2020 roku produkcja jabłek może dojść do 1 mln ton.

Uzbekistan zamieszkuje około 33 mln ludzi, gwałtownie rosnąca produkcja sadownicza będzie kierowana głównie na eksport. Ciekawie zapowiada się sytuacja z czereśnią – warunki produkcji (suchy klimat) są, transport lotniczy funkcjonuje – przesyłki mogą trafiać nie tylko do sąsiadów (Rosja, Kazachstan), ale wpłynąć na rynek czereśni w Ukrainie czy nawet zaznaczyć swoją obecność w Unii Europejskiej. Równolegle z rosnącymi sadami przybywa najnowszej generacji linii przetwórczych. Uzbecy opanowują technologię mrożenia brokuła, kalafiora, wiśni, jagód.

Piotr Grel

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here