Bruksela każe nam produkować żywność przy coraz bardziej wyśrubowanych restrykcjach. Jednak co z tego, skoro owoce i warzywa, które nie spełniają podobnych wymogów, trafiają z całego świata...
Chloropiryfos stale wykrywany przez służby
Chloropiryfos to substancja budziła, budzi i jeszcze długo będzie budzić kontrowersje. Zacznijmy od faktów. Rolnicy na terenie Unii Europejskiej nie mogą stosować w ochronie produktów opartych na substancji od 16 kwietnia 2020 roku.
Chociaż rządy kolejnych krajów poza UE również stopniowo zaostrzają przepisy stosowania tego silnego pestycydu to nadal jest on powszechnie wykorzystywany w produkcji sadowniczej na całym świecie. W tym roku polskie służby wykryły i nie dopuściły do obrotu w Polsce trzech partii produktów ze znaczącymi pozostałościami chloropiryfosu. Oto one:
- 02.01.2025 – 0,05 mg/kg chloropiryfosu w partii cytryn z Turcji
- 19.03.2025 – 0,37 mg/kg chloropiryfosu w partii majeranku z Egiptu
- 25.03.2025 – 0,03 mg/kg chloropiryfosu w partii herbacie z Chin
Możemy być ekologiczni, ale świata nie zbawimy
Jak widzimy są to przeróżne produkty z całego świata. Nasze służby, a także służby innych krajów kontrolują ułamek importowanych produktów. Mimo tego przykłady wykrycia pozostałości substancji, które w UE są od lat niedozwolone, są dość częste. Problem polega na tym, że po pierwsze Wspólnota nie jest w stanie sprawdzić każdego wjeżdżającego kontenera pod względem pozostałości. Po drugie żadna unijna instytucja nie może i raczej nie będzie mogła kontrolować procesu produkcji żywności w krajach, z których importujemy najwięcej.
Smutny morał jest taki, że podobnie, jak w przypadku redukcji emisji dwutlenku węgla, Unia Europejska nie jest w stanie „zbawić świata”. Przymuszeni czy nie, europejscy rolnicy mogą starać się produkować owoce i warzywa wolne od pozostałości środków ochrony roślin. Jednak co z tego, skoro żywność, której nie chcemy w UE i tak do nas trafia z całego świata…
źródło: www.webgate.ec.europa.eu