Rozwój biogazowni w Polsce jest konieczny i potrzebny. Przekonywał o tym w Lublinie wiceminister rolnictwa, Janusz Kowalski. Czy biogaz uniezależni nas od importowanego gazu i obniży ceny dla odbiorców?
W poniedziałek przed siedzibą PGE w Lublinie Janusz Kowalski przekonywał, że produkcja biometanu ma w Polsce ogromny potencjał i może w jakimś stopniu uniezależnić nasz kraj od importowanego gazu. Ponadto poinformował, że w najbliższych dniach zostanie oficjalnie pełnomocnikiem rządu do spraw transformacji energetycznej obszarów wiejskich.
Wiceminister podkreślił, że jego priorytetem w ministerstwie będzie wykorzystanie energii z biomasy pochodzenia rolniczego. Chodzi o budowę przez krajowe koncerny (PGE i Orlen) suwerennych projektów biometanowych, biogazowych i biomasowych na obszarach wiejskich tak, aby produkować na większą skalę polskie ciepło i polską energię elektryczną z odnawialnych źródeł energii.
Warto dodać, że w biogazowniach można by również zagospodarować nadwyżki z rynku owoców. Jest to wyjątkowo dobre rozwiązanie, ponieważ owoce są kierowane na inny rynek niż do przetwórstwa czy darmowej dystrybucji. Podaż surowca spada, a cena skupu rośnie. Równocześnie nie są potrzebne żadne programy pomocowe. Z nadwyżek produkujemy biogaz, który w dzisiejszych realiach geopolitycznych jest nam wyjątkowo potrzebny.
W Polsce można by rocznie produkować około 8-10 mld metrów sześciennych biometanu. Produkcja tego typu jest popularna na zachodzie Europy. Problemem jest coś innego. W Polsce mamy zaledwie 300 biogazowni, wobec 7000 w Niemczech, i ani jednej do wytwarzania biometanu.
źródło: money.pl
No to do roboty tylko się mówi może to może tamto i nic