Statystyki dotyczące zbiorów, a także ilości jabłek w chłodniach to temat bardzo często poruszany głównie ze względu na rolę, jaką takie szacunki odgrywają na rynku. Rzetelne dane są nam bardzo potrzebne. Ostatnio pojawiła się informacja, w jaki sposób takie liczby próbują pozyskać Mołdawianie.
Wojna na Ukrainie mocno uderzyła w mołdawski eksport jabłek. Wysyłki są utrudnione i ograniczone, a ceny spadły. Wobec tego stowarzyszenie Moldova Fruct postanowiło szukać alternatywnych rynków zbytu. W tym celu sadownicy są proszeni o wysłanie do stowarzyszenia informacji o swoich zapasach w chłodniach.
Wystarczy prosta tabela programu Microsoft Excel. Sadownik uzupełnia ją odmianami, które posiada, całkowitym zmagazynowanym tonażem oraz tonażem każdej z klas jakościowych. Następnie odsyła do Stowarzyszenia. Zebrane w ten sposób dokładne dane mają pomóc w przygotowaniu ofert dla nowych klientów. W przyszłości proces ma służyć do dokładniejszego zliczania zapasów jabłek deserowych. Czy to jedyna skuteczna metoda szacowania stanów magazynowych?
Sadownicy nierzadko narzekają na dokładność statystyk WAPA. Oszacowanie zapasów nie jest prostym zadaniem. A może sami sadownicy powinni wysyłać co miesiąc swoje stany magazynowe? Czy realna jest systematyczność i dokładność? W dodatku w przypadku tak dużej produkcji jabłek jak w Polsce?
Bez wątpienia jest to najlepszy system szacowania stanów magazynowych w chłodniach. Nikt nie wie lepiej od producentów, co mają w swoich chłodniach. Poza tym w krajowych danych, które są wysyłane do WAPA zdecydowanie brakuje informacji bezpośrednio od sadowników.
Z drugiej strony nasza produkcja jest kilkukrotnie większa niż mołdawska. Problematyczne mogłoby się okazać także wyegzekwowanie (nawet od części) sadowników comiesięcznego i dokładnego raportowania swoich zapasów. Jednak nawet przekrój ¼ gospodarstw dałby bardzo dokładne wyniki. Pytanie czy bez przymusu możliwa byłaby taka mobilizacja…
