Ta historia powinna być przestrogą. Niestety, chwila nieuwagi może doprowadzić do tragedii i trudno w takim momencie dyskutować nawet o winie. Ogień z palonych gałęzi przeniósł się na sąsiednie gospodarstwo – spłonęły budynki gospodarcze, w tym chłodnia – straty są bardzo dotkliwe.
Do zdarzenia doszło 22 marca w godzinach popołudniowych w miejscowości Szydłów (woj. świętokrzyskie). Kiedy straż pożarna dojechała na miejsce ogień dotarł już do obiektu przechowalniczego. Paliło się także 5 arów pola z suchą trawą, które sąsiadowało z budynkami. 11 zastępów jednostek ochrony przeciwpożarowej i 33 ratowników PSP, i OSP próbowało ratować gospodarstwo przez 3 godziny.
Jak do tego doszło? Z nieoficjalnych źródeł wynika, że 71-letnia kobieta paliła gałęzie na tyłach swojego gospodarstwa. Ogień wymknął się spod kontroli i szybko dotarł do budynków sąsiada. Kobieta próbowała gasić ogień, ale nie udało się jej – poparzona trafiła do szpitala.
Jak podaje echodnia, pożar miał powierzchnię około 600 merów kwadratowych. Wstępna wartość strat szacowana była we wtorkowe popołudnie na około 200 tysięcy złotych. Ogień dotarł nie tylko do chłodni, ale także do garażu, gdzie stały maszyny rolnicze.
Straty finansowe są ogromne, jednak należy współczuć także kobiecie, która próbowała spalić gałęzie. Niestety, o tragedii zadecydowała chwila. Nie należy tu wydawać osądów, bo sami wiemy, ile razy podobne czynności wykonywaliśmy we własnych gospodarstwach. Ważne, aby zawsze podchodzić do takich czynności z głową i ostrożnością. I przede wszystkim z zachowaniem bezpieczeństwa.
Taki sam przypadek był w centrum kiedyś. To spłonęło całe gospodarstwo Bo wiatr zmienił kierunek tylko na chwilę. To palenie jest zabronione prawem.