Zima i wczesna wiosna to najlepszy okres na likwidację plantacji porzeczek, aronii i innych krzewów jagodowych. Już od lat rozważania na temat sensu dalszego prowadzenia plantacji skupiają się na niezadowoleniu z powodu niskich cen skupu. W tym roku cena porzeczki czarnej nas mile zaskoczyła i nikt rozsądny nie podejmie decyzji o likwidacji zadbanej plantacji. Wiele z nich jest jednak porażona przez wielkopąkowca i często są one w tak fatalnym stanie agrotechnicznym, że jedynym sensownym rozwiązaniem jest ich likwidacja.
Okazuje się, że plantację krzewów jagodowych jest dużo łatwiej założyć niż ją zlikwidować, ponieważ nawet przy użyciu prostych sadzarek można bez trudu posadzić nawet ponad 1000 krzewów/godz. Z likwidacją jest dużo trudniej. Przeszkodą jest duża gęstość sadzenia (około 4000 szt./ha) i rozbudowany system korzeniowy, który sięga na głębokość ponad 100–120 cm. W przypadku likwidacji wyrośniętej plantacji aronii dochodzi dodatkowo duża masa i wysokość krzewów, która często przekracza nawet 2,5 m.
Z problemem likwidacji plantacji borykało się wielu plantatorów i wszyscy zgodnie stwierdzają, że wiąże się z tym wiele pracy. Jeden z nich opisał mi z detalami sposób likwidacji swojej plantacji porzeczek, stwierdzając, że potrzebował do wykonania tego zdania aż 12-krotnych przejazdów ciągnika uzbrojonego w przyczepiane maszyny i narzędzia dostępne w swoim gospodarstwie, od rozdrabniacza poczynając, a na pługu, glebogryzarce i kultywatorze skończywszy. Opisane metody trudno uznać za optymalne, ale dobrze obrazują skalę problemu. Wszyscy wskazywali na wysokie nakłady pracy i znaczne zużycie paliwa. Narzekali także na trudności związane z wyrównaniem powierzchni pola i z usunięciem wyoranych korzeni. Dzisiaj jest już dużo łatwiej, ponieważ pojawiły się specjalistyczne maszyny, a najlepszym sposobem jest likwidacja przeprowadzona w dwóch etapach. W pierwszym należy ściąć i dokładnie rozdrobnić nadziemne części krzewów przy użyciu kosiarko-rozdrabniacza, a w drugim rozdrobnić karpę korzeniową. Najlepiej do realizacji pierwszego zadania nadają się rozdrabniacze bębnowe, ponieważ zapewniają wysoką jakość pracy. Wprawdzie do rozdrobnienia nawet mocno rozbudowanych krzewów wystarczy tylko jeden przejazd agregatu, ale jednocześnie bez ciągnika o mocy 80–100 KM się nie obejdzie. Rozdrabniacze bębnowe mogą być dodatkowo wyposażone w zasobniki służące do gromadzenia rozdrobnionej masy z przeznaczeniem na cele energetyczne, ale tego rodzaju maszyny wciąż należą w Polsce do rzadkości.
Najczęściej stosowaną maszyną wciąż pozostaje solidny rozdrabniacz rotacyjny o szerokości roboczej 1,5–2,0 m. Z powodu niższej skuteczności rozdrabniania niż w przypadku maszyn bębnowych i tendencji do rozrzucania nierozdrobnionych pędów po polu, bez dwóch, a w przypadku szerokich krzewów, nawet trzech przejazdów się nie obejdzie. Najlepiej sprawdzi się wówczas uniwersalny ciągnik rolniczy (minimum 60 KM) o prześwicie większym od specjalistycznych ciągników sadowniczych. Rozbudowane krzewy tak utrudniają przejazd ciągnika, że częstą metodą jest wykonanie pierwszego przejazdu na wstecznym biegu polowym z uniesionym rozdrabniaczem na wysokość 25–30 cm nad ziemią. Podczas dwóch kolejnych przejazdów rozdrabniacz powinien być ustawiony możliwie jak najniżej nad powierzchnią gruntu.
Najtrudniejsze jest usunięcie podziemnej części krzewów. Ich wyorywanie jest możliwe tylko na małych plantacjach (0,5–1,0 ha) i w przypadku młodych lub słabo wyrośniętych krzewów. W przypadku większych plantacji z roślinami z silnym systemem korzeniowym najlepiej i najbezpieczniej jest użyć dostępnych na rynku specjalistycznych „karczowników”. Pierwszym była maszyna opracowana w Instytucie Ogrodnictwa przypominająca wąską glebogryzarkę o szerokości roboczej 0,6–0,8 m. Pojawiły się także maszyny wyposażone w pionowy wirnik nożowy o szerokości roboczej 0,6–0,7 m i głębokości pracy 0,2 m. Ich zaletą jest dość wysoka wydajność (do 0,3 ha/godz.), co pozwala na zniszczenie korzeni na ponad 2 ha plantacji dziennie. Obecnie na rynku jest co najmniej kilku producentów różnego rodzaju „karczowników”, a skuteczność pracy oferowanych maszyn jest podobna. Przed ich zakupem należy zwrócić uwagę na głębokość roboczą, aby nie była ona mniejsza niż 0,2 m. Dużą zaletą opisanych powyżej „karczowników” jest dokładne rozdrobnienie korzeni i na tyle wyrównana powierzchnia pola, że nie wymaga już specjalnych zabiegów przed uprawą gleby pod następcze rośliny.
Na zakończenie uwaga dotycząca bezpieczeństwa pracy, zwłaszcza podczas rozdrabniania części nadziemnej krzewów przy użyciu rotacyjnych kosiarko-rozdrabniaczy. Pamiętajmy, że prędkość wirujących noży przekracza 50 m/s i znane są przypadki, gdy urwany nóż, np. po uderzeniu o kamień, staje się śmiertelnym zagrożeniem dla ludzi znajdujących się w odległości nawet ponad 100–150 m. Dlatego podczas rozdrabniania nie należy zbliżać się do pracującej maszyny i nigdy nie używać noży niewiadomego pochodzenia. Pamiętajmy – ostrożności nigdy nie za wiele.
PROF. DR HAB.RYSZARD HOŁOWNICKI
IO-PIB SKIERNIEWICE
Artykuł pochodzi z grudniowego wydania Miesięcznika Praktycznego Sadownictwa SAD