Uwaga – nowe zagrożenie! Urazek niszczy owoce i warzywa

Fot. 1. Urazek na owocu maliny
Od połowy lipca z wielu regionów kraju docierają do mnie sygnały o licznym wystąpieniu dziwnego chrząszcza na różnych uprawach, począwszy od drzew owocowych, przez krzewy jagodowe, a na warzywnych skończywszy. Uszkodzenia są zgłaszane zarówno przez profesjonalnych producentów dostarczających produkt na rynek i do przetwórni, jak również działkowiczów, właścicieli przydomowych ogrodów i sadów. Z rozpoznaniem szkodnika nie mają problemów rolnicy uprawiający kukurydzę. Od nich też spływają zawiadomienia o bardzo licznej w tym roku populacji urazka kukurydzianego (Glischrochilus quadrisignatus Say), bo to właśnie on zaskakuje producentów owoców i warzyw.
 

O tym, że gatunek ten może być problemem w 2018 r. wskazywały już doniesienia z czerwca – o lokalnie dużej liczebności żerujących chrząszczy na dojrzewających truskawkach, a także owocach agrestu i porzeczek. Obecnie jest on stwierdzany m.in. na miękkich ziarniakach kukurydzy, w dojrzewających jabłkach, gruszkach, śliwkach, malinach, winogronach, także owocach kolcowoju chińskiego (znanych jako goji) oraz na pomidorach. Być może zasiedla jeszcze inne rośliny, niemniej poważnym problemem jest to, że wiele osób nie potrafi zidentyfikować gatunku, gdyż nigdy wcześniej go nie obserwowało na swoich uprawach.
 

Nie tylko szkodnik bezpośredni…

Urazek kukurydziany dotychczas kojarzony był głównie z uprawami kukurydzy, stąd też producenci tej rośliny już go znają. Obecnie najliczniej można go spotkać właśnie w uprawach kukurydzy (w tym cukrowej), gdzie wyjada zawartość miękkich ziarniaków (fot. 2). Znajdować się może także wewnątrz łodyg, które uległy złamaniu na skutek żerowania omacnicy prosowianki.
 
Chrząszcz żerujący w kolbie
Szczególnie jednak chętnie urazek żeruje na opadłych owocach (fot. 3) wskutek nawałnic, jakie przetaczają się przez kraj, tudzież lokalnego uszkodzenia roślin przez grad. Dojrzałe owoce leżące na glebie lub zranione przez czynniki pogodowe i inne szkodniki są doskonałym miejscem ich żerowania. Zapach unoszący się z uszkodzonych tkanek, które zaczynają przy wysokiej temperaturze szybko fermentować lub gnić (fot. 4) działa jak feromon pokarmowy – nie tylko zwabia szkodnika, ale także stymuluje jego żerowanie.
 
Ale urazek zasiedla także owoce znajdujące się na roślinach (fot. 5, 6). Wybiera zazwyczaj dojrzałe, miękkie (fot. 7), takie, z których zaczyna wyciekać sok m.in. wskutek pękania skórki (przez nadmierny turgor w regionach z intensywnymi opadami deszczu, bądź oddziaływanie wysokiej temperatury i silnego nasłonecznienia). Patrząc pod kątem szkodliwości, tak jak już wspomniałem, urazek zazwyczaj zasiedla te rośliny, które uprzednio zostały mniej lub bardziej uszkodzone przez inne czynniki i pogłębia wówczas obraz strat. Może on jednak samodzielnie uszkadzać interesujące go części roślin. Już jeden chrząszcz żerujący np. w owocu lub na ziarniakach kukurydzy cukrowej może spowodować utratę wartości handlowej plonu, jeżeli była to uprawa na sprzedaż.
 
… ale także wektor grzybów toksynotwórczych
Ponadto z urazkiem wiąże się dodatkowy problem, jakim jest szkodliwość pośrednia. Jest on bowiem wektorem (rozprzestrzenia) grzybów toksynotwórczych, zwłaszcza z rodzaju Fusarium, ale także Aspergillus oraz Penicillium.
 
Rośliny przez niego uszkodzone są szybko opanowywane przez patogeny, które obniżają wielkość i jakość plonu, w tym mogą go skazić mikotoksynami, które stanowią poważne zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia człowieka. Najbardziej niebezpieczne w spożywanej żywności są: aflatoksyna, ochratoksyna A, patulina, fumonizyny, zearalenon i deoksyniwalenol. Osoba narażona na krótkotrwałe działanie mikotoksyn może mieć początkowo łagodne objawy przypominające alergię np. ogólne zmęczenie, bóle głowy, zapalenie spojówek. W zależności od dawek przyjętych toksyn i długości narażenia na ich oddziaływanie objawy ulegają zaostrzeniu. W poważnych sytuacjach mikotoksyny mogą prowadzić do zaburzeń w układzie pokarmowym, powodują uszkodzenia nerek, zmiany i nowotwory wątroby, zaburzają płodność, uszkadzają komórki nerwowe itd.
 
Urazek kukurydziany zatem jako gatunek wielożerny poruszający się po różnych gatunkach roślin, w tym zwykle o różnym stopniu rozkładu tkanek i o różnym składzie gatunkowym grzybów toksynotwórczych, odgrywa bardzo dużą rolę w rozprzestrzenianiu tych grzybów, a przez to pogarszaniu bezpieczeństwa produkowanej żywności. Z tego powodu, absolutnie nie powinno się owoców i warzyw przez niego uszkodzonych przeznaczać do spożycia, jeżeli rozpoczęło się nawet niewielkie ich gnicie. Trzeba mieć także i tą świadomość, że niekoniecznie musimy stwierdzić widoczne objawy porażenia grzybami, aby dany produkt stanowił zagrożenie toksykologiczne. W warunkach dużej wilgotności i wysokiej temperatury grzybnia bardzo szybko się rozrasta wewnątrz uszkodzonego owocu, a dopiero końcowym efektem jej rozwoju mogą być różnego rodzaju przebarwienia, pleśnie i zgnilizny.
 

Skąd się wziął tak licznie? Czyli – wina pogody i braku rąk do pracy
Urazek kukurydziany to owad o amerykańskim pochodzeniu, który został zawleczony do Europy (do Niemiec) wraz z transportami żywności po II wojnie światowej. W USA jest groźnym szkodnikiem m.in. upraw kukurydzy (zwłaszcza cukrowej), malin, truskawki, pomidora, melona oraz krzewów jagodowych i drzew owocowych różnych gatunków. W Polsce pojawił się w latach 80. minionego wieku.

Wielu producentów zadaje pytanie, skąd nagle się ten owad wziął? Otóż muszę odnieść się do biologii gatunku.
 
Urazek rozwija jedno pokolenie w ciągu roku. Stadium zimującym są chrząszcze znajdujące się w glebie. Od kwietnia lub maja  opuszczają zimowiska i prowadzą żer uzupełniający na różnych roślinach. Żer ten trwa nawet do połowy czerwca. Mogą w tym czasie zasiedlać m.in. uprawy truskawki, czy też poziomki, agrestu i porzeczki, a także drzewa pestkowe (wiśnie, czereśnie), na których wyjadają owoce. W międzyczasie następuje kopulacja i każda z samic składa jaja (do 400 szt.) w pakietach po kilkanaście lub kilkadziesiąt sztuk do rozkładającej się materii organicznej np. gnijących owoców. Po upływie 10–12 dni z jaj wylęgają się larwy żerujące na rozkładającym się, wilgotnym materiale roślinnym. Z chwilą osiągnięcia dojrzałości, budują w glebie komory, w których się przepoczwarczają. Od końca czerwca (tak było w tym sezonie), ale zazwyczaj od lipca pojawiają się chrząszcze nowego pokolenia (z którymi obecnie mamy do czynienia). żerujące aż do jesieni. Wyloty chrząszczy z gleby są rozłożone w czasie i trwają do początku sierpnia. Po zakończeniu żerowania, zwykle we wrześniu lub październiku owady schodzą do gleby, gdzie zimują.
 
Odpowiadając na pytanie – panująca w tym sezonie pogoda wyraźnie i wyjątkowo sprzyja temu owadowi. Pokolenie letnie szkodnika nie byłoby jednak tak liczne, gdyby nie płodność chrząszczy, które przezimowały. Coś zatem sprawiło, że owad znalazł dobre warunki do swojego rozwoju, lepsze niż choćby w ubiegłym roku.
 
Można doszukiwać się różnych czynników, ale trzeba pamiętać, że urazek preferuje składanie jaj w materiale roślinnym ulegającym rozkładowi, zatem musiał mieć dostęp do dużej ilości pożywienia i miejsc składania jaj. W bieżącym roku od wiosny pojawił się w wielu regionach kraju poważny problem ze zbiorami truskawek, tudzież poziomek – owoce szybko dojrzewały wskutek upałów, wiele zgniło na polu, a część z uwagi na niską cenę, a także brak rąk do pracy pozostawiono na roślinach. To samo dotyczyło choćby wiśni czy czereśni.
 
To doskonała sytuacja, którą mógł wykorzystać owad. Wiele owoców zaczęło się rozkładać i stanowiły dobrą pożywkę dla larw szkodnika, stąd też tak wiele chrząszczy z nich się rozwinęło. Obecnie pojawia się podobny problem – wskutek drastycznie niskich cen wiele owoców pozostawiono na drzewach, skąd zaczynają opadać (w tym na skutek zjawisk pogodowych), a to uaktywnia chrząszcze poszukujące pożywienia.
 

Zwalczanie? Raczej na razie ograniczanie populacji
Z uwagi na to, że przeciwko urazkowi kukurydzianemu nie zarejestrowano dotychczas w Polsce żadnego zoocydu, z chwilą stwierdzenia jego dużej liczebności należy wdrożyć metody niechemiczne:

  • W przypadku sadów, jagodników i warzywników należy usuwać opadłe gnijące owoce, tudzież je dokładnie rozdrobnić, jeżeli są to uprawy wielkotowarowe.
  • Można spróbować wyłapywać chrząszcze za pomocą samodzielnie skonstruowanych pułapek feromonowych. Najprostsza to pojemnik z napęczniałym, gnijącym ziarnem kukurydzy, którego zapach zwabi chrząszcze.
Ostatnio przetestowanym i sprawdzonym przeze mnie sposobem wabienia chrząszczy jest stworzenie pożywki z ugotowanych ziemniaków połączonych z drożdżami piekarskimi i mlekiem, które podczas fermentacji wydzielają silny zapach atrakcyjny dla szkodnika. Takie pułapki ustawia się w uprawie, pilnując aby pożywka była wilgotna, co jest ważne teraz, przy bardzo wysokiej temperaturze. Z chwilą wykrycia w takich pułapkach dużej liczby chrząszczy należy je niszczyć razem z pożywką poza plantacją, dzięki czemu ograniczy się liczbę chrząszczy, jaka potencjalnie ma zejść do gleby na zimowanie. W razie potrzeby takie pułapki można stosować do połowy września.
 
Dr hab. inż. Paweł K. Bereś, prof. nadzw.
Instytut Ochrony Roślin – PIB Terenowa Stacja Doświadczalna w Rzeszowie

Fot. 1–7 P. Bereś

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here