Drzewa pestkowe i ziarnkowe we wrześniu i pod koniec sezonu wegetacyjnego

    KP ODR Minikowo

    Jeszcze na początku września warto przeprowadzić ostatnią lustrację sadów wiśniowych i czereśniowych pod kątem oceny zagrożenia przez drobną plamistość liści drzew pestkowych. Czasami choroba ta ujawnia się dopiero w drugiej połowie sezonu wegetacyjnego (szczególnie jeśli w tym okresie często padają deszcze). W okresie długotrwałych opadów na dolnej stronie liści (w obrębie plam) pojawiają się acerwulusy, z których uwalniają się zarodniki konidialne dokonujące infekcji wtórnych. Porażone liście żółkną i masowo przedwcześnie opadają (fot. 1). Wczesna defoliacja znacznie osłabia drzewa i zwiększa ich podatność na uszkodzenia mrozowe. Jeśli stwierdzi się ponad 10% porażonych liści w okresie pozbiorczym należy wykonać zabieg zwalczający, stosując jeden z fungicydów: Syllit 65 WP/Carpene 65 WP, Score 250 EC, Suplo 250 EC*lub Kaptan Plus 71,5 WP (3 ostatnie zarejestrowane są tylko dla wiśni). Jeżeli we wrześniu temperatura spada poniżej 12oC, należy zrezygnować z fungicydów systemicznych, wykazujących wówczas zbyt słabe działanie. Powinno się też przeanalizować dobór fungicydów zastosowanych wcześniej w sezonie, aby uniknąć zbyt częstego stosowania określonych grup chemicznych. Niektórzy producenci wykonują standardowo po zbiorach zabieg zwalczający drobną plamistość liści drzew pestkowych (nie wykonując lustracji sadu), jednak nie jest to racjonalne i uzasadnione ekonomicznie.

    [envira-gallery id=”41598″]

    Nieco później, w okresie opadania liści należy pamiętać o zabezpieczeniu wiśni i czereśni przed rakiem bakteryjnym drzew owocowych powodowanym przez Pseudomonas syringae. Ten zabieg powinien być standardem. Odmiany mało wrażliwe wystarczy opryskać jednorazowo na początku opadania liści, wrażliwe wymagają dwukrotnego zabiegu – na początku i pod koniec opadania liści jednym z preparatów miedziowych. Dobre zabezpieczenie ran (również poliściowych) przed rakiem jest niezbędne, gdyż należy on do najgroźniejszych chorób tych gatunków. W PORS polecane są: Champion 50 WP, Cuproflow 375 SC, Nordox 75 WG, Flowbrix 380 SC i Neoram 37,5 WG (3 ostatnie zarejestrowane tylko dla wiśni). W cyklu rozwojowym Pseudomonas syringae szczególne znaczenie mają również jesienne infekcje zdrewniałych pędów. Jesienią zrakowacenia intensywnie się powiększają (fot. 2), z czasem zamieniając w rozległe rany i prowadzą do zamierania drzew (zwykle towarzyszy im wyciek „gumy”). Obok opryskiwań preparatami miedziowymi ważne jest więc także zabezpieczenie wszelkich zranień kory. Rany rakowe, które spowodowały zniszczenie kory i wiązek przewodzących na przestrzeni nie większej niż 1/3-1/2 grubości pędów powinno się próbować leczyć. Należy wyciąć wszystkie chore, zbrunatniałe części do zdrowej tkanki a następnie zabezpieczyć je smarując pastami ochronnymi lub farbą emulsyjną z 2% dodatkiem fungicydu miedziowego. Czasami po kilku tygodniach zachodzi konieczność powtórnego oczyszczenia miejsc, gdzie pojawiają się wycieki. Nanosi się na nie świeżą warstwę preparatu. Najlepiej robić to jak najszybciej po zbiorach, zanim zaczną opadać liście, co ogranicza się rozprzestrzenianie choroby.

    Po zbiorach w sadach czereśniowych i wiśniowych konieczne są lustracje na obecność przędziorków (fot. 3). Najczęściej i najliczniej szkodniki te występują w lipcu i sierpniu (w tym roku przędziorka chmielowca obserwowano w wielu sadach już w czerwcu), ale w czasie ciepłych okresów jesienią – również we wrześniu. Niestety w aktualnie obowiązującym PORS brakuje akarycydów zarejestrowanych na wiśnie i czereśnie w drugiej połowie sezonu wegetacyjnego.

    We wrześniu można kontynuować cięcie wiśni i czereśni (fot. 4), ale należy je zakończyć w pierwszej dekadzie miesiąca. Drzewa pestkowe są bardziej wrażliwe na niewłaściwy termin cięcia niż gatunki ziarnkowe. Najlepszym terminem tego zabiegu w przypadku wiśni i czereśni jest czas krótko po zbiorach, w lipcu, sierpniu, do pierwszych dni września. W tym okresie jest najmniejsze niebezpieczeństwo zakażenia ran przez patogeny, gdyż dni z ciepłą, suchą i słoneczną pogodą nie sprzyjają infekcjom. Ponadto w tym okresie drzewa wykazują wyższą naturalną odporność na porażenie przez choroby. Wśród chorób kory i drewna najgroźniejszy dla drzew pestkowych, a zwłaszcza czereśni i wiśni jest rak bakteryjny drzew owocowych. Jesienią, zimą i wczesną wiosną bakterie P. syringae wykazują największą zdolność infekcji pędów, z kolei latem zagrożenie z ich strony jest najmniejsze. Ma to bardzo duże znaczenie praktyczne. Wskazuje bowiem okresy krytyczne, kiedy należy unikać wszelkich skaleczeń drzewa, także tych powstających w trakcie cięcia. Według Erwina Mozera, u wrażliwych na raka bakteryjnego odmian (np. ‘Kordia’, ‘Lapins’, drzewa na podkładce ‘GiSelA 5’) cięcie w całości należy wykonać po zbiorze owoców, u odmian mniej wrażliwych – 80% po zbiorze, a resztę wiosną następnego roku. Również Bart Liesenborghs poleca zasadnicze cięcie latem, a w przypadku odmian samopylnych – wiosną jedynie cięcie kosmetyczne, korekcyjne. Drugą groźną chorobą tych gatunków jest leukostomoza drzew pestkowych powodowana przez grzyby, które najobficiej zarodnikują od jesieni do wiosny, wtedy też najłatwiej dochodzi do zakażeń. Szczególnie groźne jest równoczesne zakażenie bakteryjne i grzybowe, gdyż może spowodować szybkie zamieranie drzewa. Kolejną chorobą grzybową, również bardzo niebezpieczną , głównie dla wiśni, również śliw i brzoskwini jest srebrzystość liści drzew (fot. 5). Prowadzi najczęściej do stopniowego zamierania drzew. Pomimo, że drzewa owocowe mogą być porażane w ciągu całego roku, to gatunki pestkowe są wyjątkowo podatne na tę chorobę właśnie od jesieni do wiosny.

    Chore drzewa powinny być całkowicie usunięte z sadu, niestety często widzi się pozostawione na okres jesieni i zimy pnie chorych drzew (fot. 6), na których z czasem rozwijają się zarodniki podstawkowe grzyba powodującego porażenie drzew srebrzystością liści drzew. Ciekawy jest pomysł jednego z producentów – zasypywanie glebą nisko przyciętych pni. Przestają one być źródłem zarodników niebezpiecznych dla zdrowych drzew, a unika się kłopotliwego usuwania karp korzeniowych. Planując cięcie wybierać należy dni ciepłe i suche. Po zabiegu wszystkie duże rany należy smarować niezwłocznie preparatami zarejestrowanymi do leczenia ran.

    Innym argumentem przemawiającym za letnim terminem cięcia jest rola plonotwórcza światła słonecznego w koronie drzewa owocowego. Światło jest głównym czynnikiem decydującym o wysokości plonu i jego jakości. Czereśnie są bardziej wymagające pod względem doświetlenia koron niż wiśnie. Wczesne przeprowadzenie cięcia czereśni, również wiśni odsłania pędy położone w głębi drzewa, które korzystając z obfitego nasłonecznienia, zawiązują pąki kwiatowe w całej objętości korony (w koronie właściwie uformowanej można mówić o „ścieżkach światła”). Gałęzie, które zabierają dużo światła, szczególnie w górnych partiach korony, mogą zostać wyrwane (czereśnie) lub wycięte z pozostawieniem czopa. Ponadto lepsze naświetlenie to również lepsza penetracja wnętrza korony przez ciecz roboczą, co ma szczególne znaczenie przy zwalczaniu chorób i szkodników w kolejnym sezonie wegetacyjnym.

    Jesień to czas dojrzewania i zbioru późnych odmian śliw. Odmiany podatne na brunatną zgniliznę drzew pestkowych (fot. 7), szczególnie w okresie deszczowej pogody należy zabezpieczyć jeszcze przed zbiorami fungicydami o najkrótszej 7-dniowej karencji. Do infekcji owoców może dojść na kilkanaście czy kilkadziesiąt dni przed zbiorem, ale także tuż przed osiągnięciem pełnej dojrzałości. Zależy to od warunków sprzyjających rozwojowi grzyba. Do wnętrza owocu patogen wnika w czasie deszczowej pogody przez różne zranienia np. uszkodzenia pogradowe (fot. 8), nakłucia przez owady czy spękania skórki. Do walki z chorobą szczególnie polecane są preparaty na bazie tebukonazolu (Horizon/Orius/Orius Extra/Sparta/Riza/Troja/Syrius 250 EW). W przypadku gradu, który może wystąpić jeszcze we wrześniu, najpóźniejsze odmiany śliw należy zabezpieczyć wykonując zabieg Topsinem M 500 SC, pamiętając jednak o 14 dniowej karencji tego fungicydu. Rak bakteryjny drzew owocowych na śliwach pojawia się tylko w bardzo sprzyjających warunkach dla jego rozwoju. Śliwy są zdecydowanie mniej wrażliwe na tę chorobę niż czereśnie i wiśnie, poza niektórymi odmianami, np. ‘Sanctus Hubertus’. Chorobie tej często towarzyszy leukostomoza drzew pestkowych. W zwalczaniu obu chorób największe znaczenie ma profilaktyka. Sprawcy leukostomozy drzew pestkowych – grzyby Leucostoma persooni i Leucostoma cincta porażają najczęściej drzewa osłabione nieodpowiednimi warunkami glebowymi, uszkodzeniami mrozowymi, niedostateczną pielęgnacją. Należy więc zadbać o jak najlepszą kondycję drzew, przestrzegać terminu cięcia drzew, warunków pogodowych w trakcie zabiegu oraz zabezpieczenia ran. Infekcje mogą następować również przez blizny po zebranych owocach i opadłych liściach, stąd ważnym zabiegiem jest opryskiwanie drzew fungicydami miedziowymi lub benzimidazolowymi. Niestety w PORS nie ma preparatów miedziowych zarejestrowanych do zwalczania tej choroby, ze środków benzimidazolowych stosować można Topsin M 500 SC. Ważne jest również zabezpieczenie ran bezpośrednio po cięciu i szczególnie starannie w kwaterach, gdzie występują choroby: srebrzystość liści, leukostomoza czy rak bakteryjny drzew owocowych. We wrześniu można powtórzyć lustrację sadu pod kątem szarki i srebrzystości liści. Wszystkie chore drzewa powinny być zaznaczone i usunięte z sadu.

    We wrześniu trwają zbiory owoców niektórych odmian jabłek i gruszek, ale to nie oznacza końca ochrony chemicznej. Wykorzystując tylko 7-dniowy okres karencji niektórych fungicydów można jeszcze zabezpieczyć owoce późniejszych odmian przed gorzką zgnilizną jabłek czy parchem przechowalniczym, szczególnie jeśli dojrzewaniu owoców towarzyszyły częste opady deszczu. Do porażenia jabłek przez gorzką zgniliznę dochodzi jesienią, przed zbiorami owoców – okres, w którym może dojść do porażenia jest długi – około 1-1,5 miesiąca przed zbiorem. Gorzka zgnilizna jabłek jest jedną z chorób, do zwalczania której asortyment dozwolonych preparatów jest coraz mniejszy, najpierw wycofano Befran 25 SL, potem Sarfun 500 SC i Mythos 300 SC, Euparen Multi 50 WG. Pozostał tylko Topsin M 500 SC, Captan 80 WG oraz Zato 50 WG. Ten ostatni powinien być jednak używany tylko w wyjątkowych sytuacjach w trosce o niewywołanie odporności grzyba Venturia inaequalis na strobiluryny. Z kolei Topsin M 500 SC może być używany tylko w sadach, gdzie nie występują formy grzybów Pezicula spp. odporne na benzimidazole. Sytuację w sadach może poprawić pojawienie się na rynku dwóch nowych fungicydów. Dobiega bowiem końca proces rejestracji preparatów Switch i Bellis przeznaczonych do zwalczania gorzkiej zgnilizny jabłek i szarej pleśni (być może będą one dopuszczone do stosowania jesienią).

    Pierwszy zabieg ochrony owoców przed gorzką zgnilizną jabłek powinien być wykonany na miesiąc przed spodziewanym terminem zbioru, kolejne – zależnie od podatności odmiany, przebiegu pogody i zagrożenia chorobowego – należy wykonać na 2 tygodnie i tydzień przed zbiorem (lub na 6-4 i 2 tygodnie przed zbiorem).Uwaga na odmianę ‘Pinova’ i inne kłopotliwe odmiany – jeśli zbiera się owoce dwufazowo, po pierwszym zbiorze wskazane jest wykonać zabieg zabezpieczający te jabłka, które zostały w koronie – 7 dni przed zbiorem. Owoców z 2-giego zbioru nie należy długo przechowywać, a raczej szybko sprzedać. Ponadto należy wszystkie kontrolować w chłodni.

    Wobec dużych ograniczeń na rynku środków ochrony roślin, należy zwrócić uwagę na inne zabiegi wspomagające ochronę jabłek przed gorzką zgnilizną. Podstawą efektywnego zwalczania choroby są dokładne lustracje drzew w czasie cięcia zimowego i usuwanie wszystkich porażonych pędów. Z kolei po zbiorze owoców i po cięciu na kwaterach odmian podatnych na gorzką zgniliznę jabłek, i tam, gdzie występują zgorzele kory wskazane jest wykonanie zabiegu Topsinem M 500 SC (jeśli nie stwierdzono odporności grzyba na benzimidazole).

    Obok gorzkiej zgnilizny owoców i szarej pleśni zagrożeniem dla jabłek składanych do przechowalni czy chłodni może być również parch przechowalniczy. Oprócz fungicydów opartych na kaptanie, do jego zwalczania polecana jest również grupa preparatów z substancją aktywną tiuram oraz pirymetanil (Mythos 300 SC).

    W sierpniu pojawiają się zimujące samice przędziorka chmielowca (karminowe zabarwienie ciała), chociaż czasami można je stwierdzić dopiero w październiku. Przy przedłużającym się lecie szkodnik może więc jeszcze rozmnażać się we wrześniu. Przy dużej jego populacji w tym okresie, sadownicy zastanawiają się, czy kontynuować ochronę czy podjąć ją dopiero wiosną następnego roku. Groźnym szkodnikiem sadów jabłoniowych jest również przędziorek owocowiec, który zimuje w postaci jaj. Zwalczając przędziorki w II połowie lata warto pamiętać o okresach karencji, które decydują o dopuszczonym, najpóźniejszym terminie zabiegu na poszczególnych odmianach jabłoni (Magus i Omite 30 WP mają 14-dniową karencję, Ortus 05 SC, Omite 570 EW, Sanmite 20 WP – 7-dniową, a Nissorun 050 EC- 30-dniową).

    We wrześniu może być również potrzeba wykonania ostatniego zabiegu zwalczającego zwójki – głównym gatunkiem, występującym najpóźniej w sezonie jest zwójka bukóweczka. Loty motyli II pokolenia, gdy lato jest ciepłe mogą rozpocząć się 15 sierpnia, a termin zabiegu wypada w pierwszych dniach września. Sadownicy powinni więc zakończyć obserwacje pułapek feromonowych nie wcześniej jak w pierwszych dniach września, aby nie być zaskoczonym w trakcie zbioru owoców ukrytymi pod liśćmi czy na styku dwóch owoców uszkodzeniami spowodowanymi przez zwójki siatkóweczkę lub bukóweczkę. Jeśli zabieg okaże się niezbędny we wrześniu, należy wybrać insektycyd o karencji dopasowanej do terminu zbioru poszczególnych odmian.
    Szkodnikiem, który w niektóre lata występuje w dużym nasileniu w sadach jabłoniowych jest bawełnica korówka (fot. 9), mająca w ciągu sezonu wegetacyjnego nawet 10 -12 pokoleń. Latem, w lipcu i sierpniu na drzewach bawełnicy jest niewiele (w tym okresie naturalni wrogowie – skorki, biedronki, osiec korówkowy – zwiększają liczebność i mogą zniszczyć populację szkodnika). Jesienią, we wrześniu i październiku zwiększa się liczebność koloni bawełnicy. Zabieg zwalczający tego szkodnika może być konieczny na przełomie lipca i sierpnia (jeśli stwierdzi się 2 drzewa z koloniami żywych mszyc w próbie 50 drzew) lub dopiero w drugiej połowie września lub na początku października, po zbiorach w ciepłe, słoneczne dni. Pirimor 500 WG powinno się stosować w większej dawce cieczy – minimum 750 l, a lepiej 1000 l, ze zwilżaczem, opryskując także pnie w części przyziemnej (należy zwracać uwagę na dobre pokrycie dolnych partii korony, pni i podkładki, zabezpieczać pękające pnie i rany po cięciu). Zabieg najlepiej wykonać przy temperaturze nie niższej niż 18oC. Na zwiększenie efektywności zwalczania ma wpływ temperatura (12-18 oC)przez kilka dni po zabiegu. Koniec października i początek listopada (tuż przed lub w początkowym okresie opadania liści, po pierwszych przymrozkach) to dobry czas w sadach jabłoniowych na zabieg mocznikiem na parcha – 5% roztwór lub 40-50 kg mocznika na hektar (rozpuszczony w ciepłej wodzie) w 800-1000 l wody na hektar. Jeśli większość liści już opadła, wciąż możliwe jest wykonanie zabiegu, ale nie później niż 3 tygodnie po opadzie – rozpylacze opryskiwacza należy skierować wówczas na ziemię w celu dobrego pokrycia liści cieczą roboczą, ale opóźnienie tego zabiegu obniża jego skuteczność). Efekt zabiegu mocznikiem to wyraźnie opóźniony rozwój owocników oraz zaburzony proces formowania worków i zarodników workowych. Zwykle na skutek zabiegu mocznikiem tworzy się jedynie 10-20% otoczni w porównaniu do kwater nieopryskanych. Dodatkową redukcję ilości zarodników workowych, nawet do 90-95% powoduje wygrabianie liści z pasów herbicydowych i wywiezienie ich z sadu, ewentualnie wygarnięcie liści i ich rozdrobnienie – szybciej wówczas ulegają rozkładowi. Jeśli nie wykonano zabiegu jesienią to, a rośliny były porażone parchem, lepiej wykonać opryskiwanie jeszcze w II/III (liści pod drzewami w stężeniu 7%), niż w ogóle z niego rezygnować (jeszcze możliwa jest znacząca redukcja zarodników workowych). Jeśli w kwaterze była bardzo duża presja choroby, zabieg można wykonać i jesienią i wiosną. Działanie ograniczające rozwój grzybów w fazie saprofitycznej ma również wapno dolomitowe – zastosowane na opadłe liście jabłoni i gruszy powoduje redukcję liści z pseudotecjami (otoczniami stadium workowego).

    Bardzo ważne są zabiegi dokarmiania drzew po zbiorach, szczególnie po roku dużego urodzaju, co dodatkowo odżywia tworzące się w tym czasie pąki kwiatowe. Dokarmianie po zbiorach decyduje o kondycji drzew i plonowaniu w kolejnym roku (fot. 10). Podawany jest wówczas azot pod postacią mocznika, łącznie z borem i cynkiem. Te makro- i mikroelementy są absorbowane przez starzejące się liście i szybko wycofywane do organów zimujących, a wiosną – wykorzystane do tworzenia dorodnych zalążni. Pobieranie azotu i innych składników pokarmowych z gleby wiosną może być bardzo ograniczone z powodu niskiej temperatury, zwłaszcza w jej głębszych warstwach (wówczas azot wykorzystany jest dopiero po kwitnieniu). Drzewa pestkowe kwitną bez liści rozetowych wspomagających kwiaty, dlatego tak ważny jest zapas substancji odżywczych zgromadzonych jeszcze w poprzednim sezonie. Składniki uruchamiane z „magazynów pędowych” stanowią doskonałe startowe źródło azotu i boru. Szacuje się, że w przypadku azotu nawet do 70% wykorzystywanego wczesną wiosną składnika może pochodzić z rezerw zgromadzonych jesienią. Sprawdza się to doskonale w warunkach Europy zachodniej, również w Polsce spełnia swoje zadanie dla jabłoni. Jest tylko obawa czy w przypadku czereśni kilkakrotne zabiegi mocznikiem jesienią nie opóźnią drewnienia pędów i nie osłabią wytrzymałości drzew na mróz. Są również obawy o łatwiejsze przemarzanie pąków na wiosnę. W sadach jabłoniowych nawożenie dolistne mocznikiem i borem jest powszechne od wielu lat, z bardzo dobrym skutkiem.

    Jeśli czereśnie zebrano w lipcu, a wiśnie w sierpniu, drzewa miały jeszcze 2-3 miesiące wegetacji, podczas której według zachodnich doradców, wymagają zarówno nawadniania, jak i dokarmiania dolistnego. Nawożenie dolistne drzew pestkowych (głównie czereśni, ale i – w mniejszym zakresie – wiśni) zalecają wykonywać corocznie, nawet 3-5-krotnie, co 8-10 dni, stosując każdorazowo na hektar sadu: 5-10 kg mocznika, 2-4 kg magnezu, 0,5-1 kg boru, 0,3-0,8 kg cynku i około 0,5 kg manganu (na Zachodzie nawozy te podawane są łącznie z fungicydem Delan, który w Polsce nie ma rejestracji). W efekcie czereśnie charakteryzują się doskonałą jakością liści aż do czasu ich opadania. Jabłonie poleca się nawozić dolistnie 3 razy, rozpoczynając tydzień po zbiorach w dawkach 2, 4 i 8 kg mocznika + 1 kg Boraksu co 7-10 dni. Według Aliny Basak, mocznik podaje się 3 razy po12 kg/ha + siarczan cynku i Solubor 1 kg/ha – 1-2 tygodnie poźniej. Zabiegów dolistnych jesiennych nie można opóźniać, a starać się wykonać je jak najszybciej po zbiorach, gdy liście są jeszcze zielone i w dobrej kondycji.

    W handlu są również nawozy azotowe, w których źródłem azotu są aminokwasy – organiczny związek azotu, na przykład Aminosol®. Ich specyficznego zapachu unika również zwierzyna dzika. W Holandii podaje się po 2-5 l Aminosolu zaraz po zbiorze drzew pestkowych oraz 2 raz 7-10 dni później. W Polsce firma Azelis poleca dwukrotny zabieg Aminosolem po zbiorach (2- 3 l/ha), zarówno w sadach pestkowych jak i ziarnkowych.

    Szczególnie efektywny dla zwalczania uporczywych chwastów trwałych w sadach, a przy tym bezpieczny dla co najmniej 3-letnich drzew jest zabieg glifosatem. Powinien być wykonany w okresie spoczynku drzew, najlepiej w listopadzie lub do połowy grudnia (można również wykonać go podczas okresowych ociepleń, nawet w styczniu lub lutym, chociaż sadownicy nie są do takich terminów przyzwyczajeni). Decyduje tu jednak nie kalendarz, lecz warunki atmosferyczne – temperatura, wilgotność, a także pokrycie chwastów opadającymi liśćmi. Przymrozki występujące kilka godzin po zabiegu (najbliższej nocy) nie obniżają jego skuteczności. Mimo, że nie ma formalnych ograniczeń wiekowych, glifosatu nie poleca się stosować w młodych jednorocznych i dwuletnich sadach, w których drzewka są szczególnie podatne na uszkodzenia, a niektórzy doradcy nie polecają w ogóle glifosatu na przykład w czereśniach. Zabiegi późnojesienne to jednak skuteczny sposób zwalczanie uporczywych zimotrwałych chwastów trwałych (mniszka pospolitego, wierzbownicy gruczołowatej, które trudno zwalczyć w okresie ich intensywnego wzrostu), a także jasnoty purpurowej, starca zwyczajnego, gwiazdnicy pospolitej, bratka polnego, bodziszka drobnego, przytulii czepnej, tasznika pospolitego, przetaczników, chwastów rumianowatych czy przymiotna kanadyjskiego. Chwasty rozwijające się podczas relatywnie łagodnych i bezśnieżnych zim stanowiłyby poważną konkurencję dla drzew już od początku ich wegetacji. Termin jesienny to również przesunięcie terminu pierwszego wiosennego opryskiwania chwastów na drugą połowę maja (o 2-3 tygodnie), a zabieg wykonany wówczas umożliwia zniszczenie pierwszych siewek chwastów ciepłolubnych. Wiosną można więc zająć się ochroną i cięciem drzew, nie martwiąc się już o zachwaszczenie.

    Unika się wówczas sytuacji, gdy sadownicy spóźnią się z pierwszym wiosennym zabiegiem zwalczającym chwasty, w wyniku czego te intensywnie rozwijają się i kwitną. Dotyczy to np. mniszka pospolitego, którego kwiaty rozwijają się przed kwitnieniem sadów i są bardzo atrakcyjne dla pszczół, co pogarsza efektywność zapylenia roślin sadowniczych (fot. 11). Ponadto chwasty są wówczas w bardzo zaawansowanej fazie rozwojowej (trudniejszej do zwalczenia i wymagającej zastosowania większych dawek herbicydu) i szczególnie w kwietniu i maju stanowią konkurencję o wodę i składniki pokarmowe dla drzew.

    Chwasty opryskane jesienią przebarwiają się na żółto lub czerwono dopiero po 2-3 tygodniach od zabiegu i takie pozostają do przedwiośnia, pełniąc funkcję roślin okrywowych. Jeżeli zostawiamy na zimę chwasty w rzędach drzew, trzeba jednak zwrócić uwagę na gryzonie.

    Po zbiorach owoców można pobrać próbki gleby do analizy chemicznej. Sadownik powinien to robić systematycznie, co 3–4 lata. Na podstawie wyników analiz gleby można dość precyzyjnie określić optymalną wysokość nawożenia fosforem, potasem, magnezem, jak również ustalić potrzeby wapnowania danej gleby.

    W sadach owocujących nawożenie potasem wykonuje się, gdy zawartość tego składnika w glebie jest niższa (na 100 g gleby) niż 8 mg na glebach lekkich, 13 mg na średnich oraz 21 mg na ciężkich. Dawki tego składnika wahają się od 50 do 120 kg K2O na hektar. Niektórzy producenci nawożą potasem corocznie w dawce 100 kg K2O/ha, po 50 kg wiosną i jesienią, ze względu na łatwe wypłukiwanie potasu z gleby i duże zapotrzebowanie drzew na ten makroskładnik. Tradycyjnie nawożenie potasowe prowadzone jest jesienią. To typowy przykład nawożenia „na zapas”, bowiem największe zapotrzebowanie na potas przypada na okres zawiązywania owoców oraz ich wzrostu. Jesienne nawożenie potasem poleca się na glebach średnich i ciężkich, przy bardzo niskiej zawartości przyswajalnego potasu w glebie i w przypadku stosowania soli potasowej (chlorku potasu). Chlor nie jest obojętny dla roślin, w związku z tym właśnie potrzeba jego pozbycia się sprawia, że nawóz ten stosowany jest w sadach przed zimą. Chlorki nie ulegają sorpcji glebowej, a zatem są łatwo wypłukiwane w głąb gleby, a stężenie chloru w strefie korzeniowej może być mniejsze. Nie powinno się stosować potasu jesienią na glebach słabych, piaszczystych lub piaskach gliniastych, zawierających mało substancji organicznych i części spławianych, gdyż jest to pierwiastek dość łatwo wypłukiwany w głąb gleby i przez pół roku – od momentu nawożenia jesienią do okresu wzmożonego zapotrzebowania – znaczna część K może być bezpowrotnie stracona. Wiosenne roztopy oraz opady deszczu zimą mogą spowodować wymywanie potasu w głąb gleby, stąd jego ilość w glebie wiosną może daleko odbiegać od tej, którą wniesiono jesienią (po mokrej, bardziej deszczowej niż śnieżnej zimie warto dodatkowo sprawdzić poziom tego składnika w glebie).
    Nawozy fosforowe wysiewa się od listopada do stycznia (lub wczesną wiosną). Efektywne zaopatrzenie drzew w fosfor w czasie użytkowania sadu może być dość trudne, a niektórzy uważają nawet, że mija się z celem, ponieważ pierwiastek ten bardzo powoli przemieszcza się w glebie (1-1,5 cm/rok) a więc dopiero po 3-4 latach dotrze na głębokość 6-9 cm. To ogranicza jego dotarcie w strefę korzeni, zwłaszcza w sadach starszych. Wskutek zaniechania uprawy mechanicznej gleby w wielu sadach, korzenie rozwijają się płytko, już około 10 cm pod powierzchnią gleby (a zakłada się że w warstwie do głębokości 20 cm znajduje się ponad 50% korzeni drzew szczepionych na podkładkach karłowych). W związku z tym poleca się użyć w starszych sadach glebogryzarki do wymieszania nawozów z wierzchnią warstwą gleby na głębokość 5 -7 cm (wzdłuż rzędu drzew). W młodych sadach zabieg taki może wyhamować wzrost drzew i wpłynąć źle na owocowanie. Dodatkowym czynnikiem poważnie ograniczającym dostępność fosforu dla drzew jest wysoka kwasowość gleby, w praktyce na glebach o pH poniżej 5,5 ilość fosforu w formach dostępnych dla korzeni drzew (rozpuszczalnych w wodzie) gwałtownie spada. Zatem regulacja pH gleby, którą również najlepiej jest przeprowadzić jesienią, zimą lub bardzo wczesną wiosną może przynieść w tym przypadku lepsze efekty niż dodatkowe nawożenie nawozami fosforowymi (nastąpi udostępnienie zapasów fosforu dotychczas niedostępnych dla drzew – największą przyswajalność P występuje przy odczynie pH 6,5- 6,8). W sadach owocujących nawożenie fosforem poleca się, gdy zawartość tego składnika w glebie jest niższa niż 2 mg P/100 g gleby (lub w zakresie 2-4) niezależnie od rodzaju gleby. Jednak w polskich zaleceniach nawozowych nawożenie fosforem zaleca się tylko przed założeniem sadu.

    * środek z importu równoległego

    fot. 1-11 B. Błaszczyńska