Zorganizowane w dniach 3-5 lutego 2010 roku targi Fruit Logistica w Berlinie po raz kolejny udowodniły swoje znaczenie dla branży owocowo-warzywnej i pobiły kolejne rekordy frekwencji. Przez 3 dni stoiska wystawców odwiedziło ponad 53 tysiące zwiedzających ze 130 krajów. Do ich dyspozycji przygotowano aż 2302 ekspozycje reprezentujące dostawców z 71 krajów. Na tym tle zaskakująco dobrze wyglądała polska reprezentacja, która przygotowała otwarte, wspólne stoisko narodowe o powierzchni prawie 400 m2.
[envira-gallery id=”41834″]
Jabłonie „masowe” i klubowe
Obecnie jako klubowe oferowane jest około 15 odmian jabłoni. Ugruntowaną pozycję ma np. Pink Lady® (której berlińskie stoisko imponowało rozmachem) czy Junami®. Coraz bardziej agresywne akcje promocyjne rozwijają także dostawcy odmian Evelina®, Modi® czy odpornej na parch jabłoni francuskiej Ariane®.
Obok dostawców jabłek z Unii Europejskiej pojawiły się także firmy z innych części świata. Jabłka, głównie ‘Galę’ masowo pokazywały firmy z Brazylii (fot. 1) czy Argentyny, ale pojawiła się ona także w ofercie USA. Ciekawostką mogą być jabłka na stoisku Turcji, która dotąd kojarzyła się bardziej z cytrusami. Dużą ekspozycję przywiozła do Berlina Serbia, głównie jabłek przeznaczonych na rynek rosyjski – czerwonych, zielonych i żółtych (fot.2). Na stoisku Serbii można było znaleźć to, czego brakowało polskiej reprezentacji – wspólny katalog wszystkich dostawców jabłek z tego kraju. W Berlinie prezentowano też jabłka z Ukrainy (fot. 3), które przywiozła tamtejsza firma Krymska Kompania Owocowa.
Godne pozazdroszczenia – ze względu na stronę marketingową – były stoiska z jabłkami firm niemieckich (np. regionu Jeziora bodeńskiego) czy z Austrii. Wszystkie owoce z tego ostatniego kraju promowane są pod wspólna marką Eva.
Na stoisku Plant and Food Research z Nowej Zelandii europejską premierę miała odmiana jabłoni Envy® (fot. 4), mieszaniec powstały na drodze krzyżowania odmian ‘Royal Gala’ i ‘Braeburn’. Celem hodowli było uzyskanie jabłka słodkiego, kruchego, soczystego i o atrakcyjnym wyglądzie. Przy okazji udało się osiągnąć jeszcze jedno – pokrojone owoce Envy® długo nie brązowieją i ich miąższ pozostaje jasny przez kilka godzin, co jest zasługą korzystnych proporcji cukrów i kwasów. Pierwsze niewielkie ilości owoców tej odmiany trafiły w ubiegłym roku na rynki azjatyckie, w bieżącym Nowozelandczycy planują wyeksportować około 20 tys. kartonów (każdy waży 18 kg) tych jabłek i aż 500 tys. kartonów w 2012 roku.
Gruszki kolorowe i dojrzałe
W tym roku więcej niż zazwyczaj było w Berlinie gruszek. Europejska oferta tych owoców jest jednak w zimie bardziej niż skromna i koncentruje się głównie na ‘Konferencji’ z Belgii.
Kilku dostawców z Europy zachodniej prezentowało owoce stosunkowo nowej odmiany Selena®, pochodzącej z francuskiej szkółki Escande Plants Sarl. Jej owoce dojrzewają we Francji w pierwszej połowie września i można je przechowywać przez około 5 miesięcy. Gruszki te mają całkowicie ordzawioną brązową skórkę i charakteryzują się dobrym smakiem. Podobny wygląd ma inna francuska odmiana Angelys® (fot. 5), produkowana jednak w systemie klubowym. Zaletą Angelys® mają być wyśmienite zdolności przechowalnicze (do czerwca w kontrolowanej atmosferze), trwałość (3 tygodnie od wyjęcia z komory) oraz smak.
Dla handlowców poszukujących gruszek o innym wyglądzie i barwie pozostaje import ze Stanów Zjednoczonych oraz krajów południowej półkuli (w Berlinie największą ofertę prezentowała Argentyna). W tym roku stoisko amerykańskiej organizacji marketingowej ds. gruszek reklamowała podobizna samego prezydenta Obamy, przed którym wystawiono gruszki o czterech kolorach skórki; zieloną ‘Anjou’, czerwoną ‘Red Anjou’, żółtą ‘Concorde’ oraz ordzawioną ‘Berę Boską’ (fot. 6).
Dla europejskich klientów problemem pozostaje często fakt, że sprzedawane gruszki nie zawsze są odpowiednio dojrzałe. Stąd duże zainteresowanie owocami, które poddawane są wstępnemu dojrzewaniu i oferowane jako tzw. „ready to eat”. W ten sposób holenderska firma Nature’s Pride prezentowała np. owoce ‘Komisówki’ (fot. 7), w niczym nieprzypominające tych, które najczęściej spotyka sie w polskim handlu.
Ciekawostką techniczną usprawniającą precyzyjne pakowanie gruszek w kartony o określonej masie było urządzenie włoskiej firmy L’inox (fot. 8). Ustawia się je przy stołach do pakowania. Masa pełnego kartonu odczytywana jest przez pełniący funkcję wagi przenośnik rolkowy. Gdy masa okazuje się za duża pojawia się sygnał świetlny. Wtedy należy wyjąć jeden owoc z kartonu, a na pojemniku z gruszkami pojawi się sygnał świetlny, informujący który owoc należy podmienić w miejsce usuniętego z kartonu. Kompletne urządzenie z podajnikem rolkowym z wbudowaną wagą kosztuje 15,5 – 19,5 tys. euro.
Jabłka „wygodne w użyciu”
Spożycie jabłek zmniejsza się prawie w całej Europie. Jedną z przyczyn upatruje się w tym, że owoce te nie są wygodne w spożyciu – trzeba je myć, obierać ze skórki, a po zjedzeniu nie wiadomo co zrobić z ogryzkiem. Stąd coraz większa jest oferta jabłek w postaci przekąsek. W Polsce takich owocowych przekąsek jeszcze nie spotyka się w handlu, ale w sklepach niemieckich czy brytyjskich oferowane są już w dużym wyborze z lad chłodniczych. Najpopularniejsze są owoce umyte, pokroje na cząstki i zapakowane w woreczki polietylenowe (fot. 9) lub indywidualne pojemniki, często z dołączonym widelcem. Tegoroczną nowością były natomiast jabłka obrane ze skórki i z usuniętym rdzeniem, zapakowane w folię termokurczliwą (fot. 10). Taki owoc można zabrać do pracy w torebce czy aktówce, albo włożyć dziecku do tornistra.
W Berlinie pojawili się także dostawcy urządzeń i technologii do przygotowywania takich przekąsek, np. włoska firma PMD. Do krojenia jabłek na 6-24 części służy rozkrawarka SS8 (około 28 tys. euro netto – fot. 11). Następnie pocięte jabłka muszą trafić na 4-5 minut do wanny zanurzeniowej (25-28 tys. euro) wypełnionej wodą ze środkiem konserwującym o nazwie FruitFresh® (zapobiega brązowieniu miąższu). Stężenie roztworu jest w tym urządzeniu monitorowane sondą i automatycznie regulowane dozownikiem.
Niezwykle prostym, ale innowacyjnym rozwiązaniem było też podanie jabłka zaproponowane przez austriacką firmę „Apple to go”. Pojedyncze umyte owoce były pakowane indywidualnie razem z serwetką w folię z tworzywa sztucznego (fot. 12). Takie opakowanie chroni owoce przed wysychaniem, zabrudzeniem, a równocześnie pozwala np. na nadrukowanie ceny i oferowanie na stacjach benzynowych czy w punktach gastronomicznych razem z innymi przekąskami. Równie dobrze tak przygotowane jabłka można serwować w samolotach, pociągach czy autobusach. Po zjedzeniu, ogryzek można zapakować w serwetkę lub folię i wyrzucić.
Nowe gatunki, nowe opakowania
Spożyciu jabłek najbardziej zagraża rosnąca podaż innych owoców, głównie tropikalnych. Niestety ich oferta staje się coraz większa. W najbliższych latach obok popularnego już zielonego owocu kiwi, w handlu pojawi się jego wersja o czerwonym miąższu, która ma przekonać tych klientów, dla których kiwi jest zbyt kwaśne. Czerwone kiwi (największe plantacje założono w Chinach) ma bowiem wyższą zawartość cukrów i tropikalny posmak.
Oferta brzoskwiń, nektaryn i moreli ma szanse wzbogacić się o śliwomorele (krzyżówka tych dwóch gatunków – fot. 13) dotychczas uprawiane głównie w Stanach Zjednoczonych. W owocowanie weszły już jednak plantacje w Hiszpanii, które promują te bardzo słodkie owoce jako idealne dla dzieci.
W przypadku owoców jagodowych, dostawcy skupiają sie na ciekawych sposobach ich podania. Jeden z największych europejskich producentów truskawek, malin i borówek wysokich, włoska firma Sant’Orsola proponuje opakowanie zawierające 380 g owoców trzech rożnych gatunków (fot. 14). Rozwiązanie ma skusić klienta (nie musi wybierać), ale także zaoszczędzić miejsca na półkach sklepowych.
Polskie stoiska
Na tegorocznych targach nasz kraj reprezentowały 44 firmy. Organizatorem polskiego narodowego stoiska był Związek Sadowników RP. W tym roku udało się stworzyć imponujące stoisko o powierzchni prawie 400 m2, na której prezentowało się 15 grup producenckich z województwa mazowieckiego, lubelskiego, świętokrzyskiego oraz łódzkiego. Warto podkreślić, że po raz pierwszy w miejsce wydzielonych małych powierzchni pojawiła się wspólna, niepodzielona na boxy przestrzeń, na której można było przyjmować gości (fot. 15). Zdaniem wielu naszych wystawców, takie rozwiązanie sprzyjało też wzajemnemu zbliżeniu i przełamywaniu nieufności polskich wystawców, którzy dotąd patrzyli na siebie jak na konkurentów.
Zdaniem Sławomira Kędzierskiego (fot.16) ze ZSRP, dla grup i firm, które się wystawiały w Berlinie targi to zaledwie jedna sekunda prowadzenia biznesu, ale nie najważniejsza. W przypadku Berlina najważniejsze jest reprezentowanie kraju, na tej największej na świecie imprezie owocowo-warzywnej. Nie da się ukryć faktu, iż jest to bardzo duże obciążenie finansowe dla wystawców. W tym roku udało się te koszty obniżyć dzięki uzyskaniu dofinansowania 25% kosztów z Urzędu Marszałkowskiego województwa mazowieckiego i lubelskiego.
Poza stoiskiem narodowym duże własne ekspozycje miały też w pobliżu firmy Activ, AgroAlians oraz firmy pod szyldem województwa łódzkiego.
fot. 1-15 W. Górka