Fruit Logistica 2011

    Plantpress

    Berlińskie targi Fruit Logistica to największa na świecie wystawa poświęcona w całości owocom i warzywom. Tegoroczna edycja tej imprezy przypadła na 9-11 lutego i skupiła prawie 2500 wystawców z 84 krajów oraz ponad 56 tysięcy zwiedzających ze 132 krajów. Wśród wystawców nie zabrakło silnej reprezentacji Polski. W tym roku wspólne polskie stoisko liczyło prawie 500 m2 i skupiło 26 wystawców. Swoje oferty przedstawiło 26 krajowych firm z trzech województw: mazowieckiego (15 grup producenckich), lubelskiego (3 grupy) oraz świętokrzyskiego (8 grup). Berlińska impreza wciąż potwierdza, jak postępująca globalizacja wpływa na branżę owocowo-warzywną. W czasach, gdy transport na duże odległości nie ma już tak dużego wpływu na koszty, rynek owoców i warzyw otwiera się nie tylko na nowe, egzotyczne produkty z krajów tropikalnych, ale także na dostawców jabłek i gruszek spoza Unii Europejskiej. W tym roku jabłka pojawiły się nie tylko na stoiskach krajów specjalizujących się w ich produkcji (UE, Ameryka Północna i Południowa, Nowa Zelandia (fot. 1), RPA, Chiny (fot. 2), ale nawet w ofercie Turcji, Bośni i Hercegowiny (fot. 3), Macedonii czy Indii.

    [envira-gallery id=”41429″]

    Polskie stoisko

    Oprócz znanych, dużych grup producenckich z Mazowsza (fot. 4) czy województwa lubelskiego (fot. 5), w tym roku silnie reprezentowane było także województwo Świętokrzyskie, z którego do Berlina przyjechało 7 wystawców (Refal, Sandomierski Owoc, Nadwiślanka, Pełczyska, Koprzywianka, Amplus i Sandomierski Ogrodniczy Rynek Hurtowy – fot. 6), wspieranych przez przedstawicieli samorządu województwa (Piotr Żołądek, członek Zarządu Województwa oraz Sławomir Neugebauer, zastępca dyrektora Departamentu Rozwoju Obszarów Wiejskich i Środowiska Urzędu Marszałkowskiego).

    Tegoroczna ekspozycja naszego kraju kusiła przede wszystkim jabłkami, których jednak ze względu na specyfikę obecnego sezonu, więcej pokazywaliśmy niż mogliśmy w rzeczywistości zaoferować do sprzedaży. Jabłek mieliśmy w tym roku nie tylko mało, ale i ich ceny nie były atrakcyjne dla zachodnich odbiorców. Dlatego, chociaż to Berlin, nasi wystawcy liczyli głównie na kontrahentów ze Wschodu, których część wciąż jeszcze jest zainteresowana jabłkami nie najwyższej jakości, stanowiącymi większość zawartości polskich przechowalni.

    Nasi sadownicy, pytani ile z owoców zebranych w minionym roku odpowiada pierwszej klasie jakości według unijnych standardów, zgodnie odpowiadali, że „nie więcej niż 30%, większość stanowią bowiem jabłka klasy drugiej”.

    W kuluarach rozmawiano wiele na temat jakości polskich jabłek, zwłaszcza że pojawił się „świeży” pomysł na znakowanie części najlepszych jabłek naklejkami powstałymi w ramach projektu „Polskie Jabłka Wysokiej Jakości”, stworzonego przez Towarzystwo Rozwoju Sadów Kałowych oraz Związek Sadowników Rzeczpospolitej Polskiej. Profesor dr hab. Eberhard Makosz przekonywał między innymi przedstawicieli krajowej sieci Tesco do sprzedaży tak znakowanych polskich owoców. Handlowcy z Tesco odpowiadali, że chętnie widzieliby u siebie takie owoce (plasowane w przedziale cenowym pomiędzy „zwykłymi” krajowymi, a drogimi importowanymi), ale wcześniej na zaproponowanej już etykiecie z marką Kings&Apples należałoby dodać nazwę odmiany.
    Nowością w polskiej ofercie były naturalne, mętne soki jabłkowe. Ten produkt oferowało w Berlinie dwóch polskich wystawców. Firma „Jabłuszko Handel”, założona na początku tego roku przez grupy producenckie Jabłuszko, Roja oraz Lubsad prezentowała taki sok o nazwie „Pyshniak”, pakowany w butelki (fot. 7) lub worki foliowe w kartonach (tzw. bag in box). Uruchomienie linii do jego produkcji kosztowało 3,5 mln zł, ale pozwala na zagospodarowanie owoców z gospodarstw członków grup, które normalnie trafiałyby do zakładów przetwórczych. Podobny produkt (pod marką Royal Apple), pakowany w opakowania kartonowe z workiem (fot. 8) pokazała też firma Activ. Naturalne mętne soki jabłkowe nie są jeszcze w Polsce tak popularne jak na Zachodzie, dlatego warto by wcześniej przekonać klientów, czym takie produkty różnią od soków jabłkowych oferowanych do tej pory w handlu.

    Choć nasz kraj znany jest głównie jako producent jabłek i truskawek, tych ostatnich w Berlinie w tym roku zabrakło. Sporym zainteresowaniem zagranicznych gości cieszyły się za to stoiska polskich producentów borówek. Bohdan Marcinkowski, właściciel plantacji Blueamber produkuje te owoce w okolicach Szczecina na ponad 100 hektarach, z czego 40 ha przypada na uprawy ekologiczne. Ponad 99% borówek eksportuje do Europy Zachodniej, a od roku także do Japonii i RPA. Drugi z polskich producentów tych owoców to firma Polberry®, która także większość produkcji eksportuje do Wielkiej Brytanii, Niemiec oraz Danii.

    Fruit Logistica Innovation Award

    Pod tą nazwą kryje się organizowany od kilku lat w Berlinie konkurs na najlepsze innowacje z branży owocowo-warzywnej. W tegorocznej edycji targów w szranki stanęło 10 pretendentów, w tym kilku związanych z sadownictwem.

    Zwycięzcą konkursu został nowy gatunek cytrusa pochodzący z Australii. Ten owoc o angielskiej nazwie „limeburst fingerlimes” ma wałeczkowaty kształt, waży 25-30 g, a jego wnętrze wypełnione jest kulistymi soczystymi, zielonkawymi cząstkami przypominającymi kawior (fot. 9).

    Sadowników może zainteresować propozycja innego kandydata do nagrody, holenderskiej firmy NSure B.V., która proponowała producentom gruszek, metodę szacowania okresu przechowywania tych owoców na podstawie testu, wykonywanego prostym zestawem (fot. 10). Podczas zbioru owoców w sadzie pobiera się reprezentatywną próbkę gruszek, a następnie za pomocą prostego zestawu nanosi niewielką ilość wyciśniętego soku na specjalną kartę, przesyłaną później do laboratorium firmy. Po 2 dniach producent otrzymuje raport z analizą tego, jak dana partia gruszek będzie się zachowywać w przechowalni. Raport zawiera, m.in. przewidywania dotyczące możliwości wystąpienia wewnętrznych zbrązowień miąższu oraz dane dotyczące okresu, w którym owoce zaczną tracić jędrność. Od kilku lat taka metoda szacowania przewidywanej długości przechowywania dostępna jest w Holandii dla jabłek.

    Konkursową ciekawostką była także nowa odmiana jabłek, rodem z nowej Zelandii. Do Berlina przywiozła je firma The Havelock North Fruit Company. Jabłka j odmiany RockitTM, wyróżniają się przede wszystkim niewielką średnicą – 57-63 mm (fot. 11). Kształtem, barwą oraz smakiem przypominają nieco jabłka Gali, są twarde, słodkie, aromatyczne i prawie w całości pokryte czerwonym rumieńcem. Małe rozmiary tych owoców pozwoliły na stworzenie zupełnie nowego typu opakowania dla nich. Otóż owoce umieszczane są po 5 (w przyszłości także po 3, 4 i 6 sztuk) w przezroczystej tubie ze sztucznego tworzywa, w sposób do złudzenia przypominający pakowanie piłek tenisowych w sklepach sportowych.

    Do nagrody nominowano także wielokrotnie już opisywaną nową odmianę gruszki o czerwonej barwie skórki – Sweet Sensation®. Ten czerwony mutant ‘Komisówki’ włączyła do swojej oferty firma The Greenery International (fot. 12). Drugą nowością w ofercie tego przedsiębiorstwa była gruszka Dazzling Gold® o całkowicie ordzawionych owocach.

    Owocowe ciekawostki

    Rynek owoców jagodowych w Europie wzbogacił się o nowy gatunek, który już zagościł w handlu. Chodzi mianowicie o owoce tzw. mini kwi, czyli aktinidii ostrolistnej. Krzewy tego gatunku są odporne na niską temperaturę i tworzą owoce wielkości tych u agrestu, w smaku podobne do standardowego kiwi, ale słodsze i pokryte jadalną gładką skórką. W tym roku jagody mini kiwi były główną atrakcją stoiska belgijskiej firmy Hoogstraten (dotychczas specjalizowała się w truskawkach). Pierwsze zbiory z komercyjnych plantacji aktinidii ostrolistnej (odmiany ‘Geneva’, ‘Weiki’, Kiwino’, Issai’, ‘Ken’s Red’ oraz ‘Jumbo’) zbierano w Belgii w 2010 roku. Owoce pakowano po 125 g pod nazwą Kiwai (fot. 13 a). Do handlu trafiały tylko jagody najlepszej jakości, podczas gdy gorsze przerabiano na likier oraz dżem (fot. 13 b). Według przedstawicieli firmy Hoogstraten, za owoce Kiwai uzyskiwano w ubiegłym roku 10-15 euro/kg. Nową odmianę tego samego gatunku pokazali w Berlinie hodowcy z Nowej Zelandii. ‘Hortgem Tahi’ (fot. 14) – bo tak z maoryska brzmi jej nazwa – to jedna z 4 (obok ‘Hortgem Toru’, ‘Hortgem Wha’ i ‘Hortgem Rua’) odmian uzyskanych w tym kraju przez krzyżowanie różnego pochodzenia populacji aktinidii ostrolistnej pod kątem najlepszych cech przydatnych w produkcji towarowej.

    Z Nowej Zelandii pochodzi także nowa (przynajmniej w europejskim handlu) odmiana jabłoni – Envy® (krzyżówka odmian ‘Royal Gala’ oraz ‘Braeburn’). Jej twarde, lekko wydłużone, czerwone jabłka maja biały miąższ, który po przecięciu nie zmienia barwy nawet przez 10 godzin. Nowozelandzka firma ENZA rozpoczyna w tym roku Europie kampanię marketingową tych jabłek, które będą kolejnym po odmianie Jazz® produktem eksportowym sadowników z tego kraju. Przy okazji warto wspomnieć, że ENZA zwyciężyła w ubiegłym roku w Niemczech w konkursie na najlepszą promocję w branży świeżych owoców właśnie za kampanię marketingową dotyczącą jabłek Jazz®. Jej rezultatem jest sprzedaż 60% zbiorów tej odmiany właśnie na rynku niemieckim.

    Z innych odmian jabłoni, warto zwrócić uwagę na odporną na parcha klubową odmianę Ariane®, która jest coraz bardziej rozpoznawalna na rynku, a w tym roku w Berlinie po raz pierwszy była prezentowana na „własnym, klubowym” stoisku (fot. 15). Ariane® pochodzi z Francji, gdzie już zyskała dużą popularność, obecnie Francuzi chcieliby te owoce także eksportować.

    Poza systemem klubowym dostępna jest natomiast dla sadowników inna nowość z Francji – jabłoń Choupette® (‘Dalinette’), sadzona obecnie przez kilka grup producentów z Doliny Loary we Francji.

    Na francuskim stoisku można było także podejrzeć sposób, w jaki tamtejsi handlowcy chcą zwiększyć zainteresowanie jabłkami wśród dzieci. Metodą ma być znakowanie owoców naklejkami kolekcjonerskimi (fot. 16) dla dzieci, aby zachęcić je do sięgnięcia (czyli namówienia rodziców na kupno) po kolejne jabłka. Zbierane z jabłek naklejki można wykorzystywać do gier planszowych i „kolorowanek” dostępnych na stronie internetowej producenta owoców.
    Tym, że co czwarte ekologiczne jabłko w UE pochodzi z Południowego Tyrolu, chwalono się na stoisku tego regionu, który należy do największych rejonów sadowniczych w Europie. Sady jabłoniowe zajmują tam 18 tysięcy hektarów. Mało kto jednak wie, że ta włoska prowincja przoduje również w UE w produkcji jabłek ekologicznych. Pierwsze sady ekologiczne powstały w Południowym Tyrolu na początku lat 80. ubiegłego wieku, obecnie uprawy ekologiczne zajmują tam około 4% powierzchni sadów. W 2008 roku zebrano z nich 31 tys. ton jabłek, w 2010 roku – już 41 tysięcy, co odpowiada 25% zbiorów jabłek ekologicznych w UE. Najwięcej takich owoców z Włoch trafia do sklepów w Niemczech. Są sprzedawane pod trzema markami: „Bio Südtirol”, „Bio Vinschau” lub „Bio Melany”. Na stoisku południowego Tyrolu uwagę zwracały również włoskie jabłka w opakowaniach przygotowanych specjalnie dla rosyjskich odbiorców (fot. 17).

    Warto może jeszcze wspomnieć o europejskim kraju, który produkuje wprawdzie niewiele jabłek, ale za to dba o ich wizerunek. Na stoisku Słowenii zaprezentowano bowiem owoce z nową marką, która w atrakcyjny sposób promuje ich pochodzenie.

    Czereśnie

    Te owoce należą do coraz bardziej poszukiwanych na rynku europejskim. W lutym w Belinie dostępne były nawet świeże czereśnie z Australii. Największym ich dostawcą do Europy poza sezonem pozostaje jednak Chile. Transport morski z tego kraju trwa jednak kilka tygodni. Warto więc przyjrzeć się jak z przechowywaniem tych owoców radzą sobie dostawcy z Chile. Czereśnie pakowane są po zerwaniu i przesortowaniu w worki (fot. 18) pozwalające na tworzenie we wnętrzu opakowań modyfikowanej atmosfery. W Berlinie pokazywała je np. chilijska firma San Jorge Packaging S.A., która dostarcza 90% tego typu opakowań w tym kraju. Folia ze zmodyfikowanego polietylenu używana do produkcji tych worków pozwala na przenikanie na zewnątrz opakowania dwutlenku węgla, a tlenu do jego wnętrza. Tak zapakowane czereśnie można – według producenta – przechowywać w temperaturze 0°C do 45 dni (czasami do 60 dni) bez strat jakości, co zdaje się potwierdzać fakt, że większość czereśni z Chile transportuje się statkami do Azji i Europy właśnie w opakowaniach wspomnianej firmy. Podobne opakowania używane są również do pakowania śliwek oraz owoców kiwi.

    Owoce czereśni przeznaczone dla zachodnich odbiorców muszą mieć odpowiednią jakość – wielkość, kolor, jędrność i zawartość cukru. Stąd ważne jest ich odpowiednie sortowanie. Wśród targowych nowości uwagę przyciągała przystawka QS – Quality 803 do zaprezentowanej w ubiegłym roku przez firmę Unitec sortownicy czereśni Unical 200. Urządzenie pozwala sortować czereśnie nie tylko ze względu na wybarwienie i średnicę owoców (podobnie jak u innych konkurencyjnych urządzeń, np. sortownicy Cherryway firmy Mafroda), ale także ze względu na zawartość cukrów. Pojedyncza linia sprawdza do 30 owoców na sekundę, co daje możliwości rzędu 500 kg na godzinę. Największa instalacja – 46 linii tego typu – działa obecnie w Chile, ale maszyny tej firmy są już popularne nie tylko w Zachodniej Europie, ale także w Turcji, Rumunii, Bułgarii czy w Czechach.

    Inne rozwiązania

    Polscy sadownicy interesowali się również się urządzeniami do etykietowania jabłek. Indywidualna etykieta na owocach pozwala wyróżnić własny towar na rynku – jabłka nie pozostają anonimowe, a klient może po nie wrócić. Urządzenia do etykietowania owoców można było obejrzeć np. na stoisku firmy stoisku firmy Sinclair. Rozwiązanie do etykietowania manualnego składa się z „pistoletu” do naklejania etykiet (nie trzeba naciskać żadnych dźwigni, wystarczy dotknąć owoc końcówką „pistoletu” – fot. 19), montowanego na specjalnej kolumnie, którą można przymocować do blatu roboczego czy ściany. Wydajność tego urządzenia wynosi do 180 naklejek na minutę. Droższe, ale i wydajniejsze jest zautomatyzowanie tego procesu – automatyczne urządzenie za pomocą kamery rozpoznaje najpierw układ owoców w opakowaniu, a potem samoczynnie nakleja etykiety. Takie rozwiązanie pozwala na użycie tego samego urządzenia dla wielu różnych opakowań z jabłkami bez potrzeby wprowadzania zmian w programie komputerowym.

    Wbrew pozorom, ważny jest także sposób zaprojektowania samej etykiety. Te produkcji firmy Sinclair pozwalają na łatwe odklejanie z owoców. Odstający róg etykiety (fot. 20) nie jest bowiem pokrywany klejem i może służyć do zdejmowania nalepki ze skórki owocu.

    Ochronę roślin przed przymrozkami za pomocą oprysku proponowała sadownikom brytyjska firma CropAid Ltd. Jej preparat – Cropaid NPA – ma w ekologiczny sposób chronić sady i plantacje owocowe przed przymrozkami. Składnikami czynnymi tego preparatu mają być bakterie z rodzaju Thiobacillus oraz zestaw dobranych minerałów, które aplikuje się na rośliny w formie wodnego roztworu (w przypadku jabłoni polecano 500 ml na 100 l wody na 2 dni przed zapowiadanym przymrozkiem). Aplikacja takiego roztworu ma pobudzać komórki roślinne do produkowania białek i kwasów utrudniających zamarzanie komórek. Według producenta, Cropaid NPA może nawet o 7°C obniżyć temperaturę, przy której na roślinach dochodzi do uszkodzeń spowodowanych przez przymrozki.

    fot. 1-17, 19, 20 W. Górka
    fot. 18. San Jorge Packaging S.A.