Jak ustrzec się przed błędami z minionego sezonu (cz. I)

    konsultacja merytoryczna prof. dr hab. Kazimierz Tomala, SGGW w Warszawie

    W ubiegłym sezonie, ze względu na korzystny przebieg warunków atmosferycznych, jabłka osiągały rozmiary większe niż przeciętnie. Nie zawsze były jednak zrywane w odpowiednim terminie i często proces ich dojrzewania rozpoczynał się już na drzewach, co wpłynęło na gorsze przechowywanie owoców. Na spotkaniu dla sadowników w Sandomierzu 23 marca br. prof. dr hab. Kazimierz Tomala z SGGW w Warszawie podsumował ostatni sezon przechowalniczy i zalecał, jak ustrzec się przed popełnianiem błędów w bieżącym.

    [envira-gallery id=”40827″]

    Skutki niskiej zawartości wapnia w jabłkach

    Jabłka dobrze odżywione wapniem później zaczynają wydzielać etylen (hormon starzenia). Takie owoce nie oddychają intensywnie, zatem później osiągają dojrzałość konsumpcyjną. Jeżeli nie są wystarczająco zaopatrzone w wapń, to wcześniej wydzielają etylen, intensywniej oddychają i dojrzewają już nawet na drzewach, co dyskwalifikuje je do długotrwałego przechowywania. To, że jabłka niektórych odmian w poprzednim roku były w okresie zbiorów bardziej dojrzałe niż zazwyczaj wynikało nie tylko ze słabego odżywienia ich wapniem, ale również z opóźnienia zbioru z powodu bardziej obfitego plonowania drzew. Ponadto, prof. K. Tomala stwierdził, że częstą przyczyną opóźniania zbioru jabłek przez sadowników jest brak nawyku sprawdzania stopnia ich dojrzałości.

    Darmowy numer TMJ - baner corner

    Najczęstszymi obserwowanymi podczas zbiorów w minionym sezonie objawami zbyt małej zawartości wapnia w owocach były gorzka plamistość podskórna (fot. 1) i szklistość miąższu (fot. 2). W trakcie przechowywania i po przeniesieniu jabłek do temperatury pokojowej z tej samej przyczyny pojawiały się także rozpad wewnętrzny i rozpad mączysty.

    Owoce z objawami gorzkiej plamistości podskórnej (GPP) nie były w minionym sezonie rzadkością, ani w trakcie zbioru, ani podczas przechowywania – stwierdził prof. K. Tomala. Jabłka, które już przed zbiorami miały objawy GPP nie kwalifikowały się do przechowywania. Gorszym problemem był brak objawów GPP podczas zbiorów i ujawnienie się ich w znacznym nasileniu dopiero w grudniu i styczniu (np. na jabłkach odmiany ‘Ligol’). Choroba ta, jak informował prelegent, zaczyna się w okresie wegetacji i jej objawy są widoczne albo w czasie zbioru albo dopiero w trakcie przechowywania jabłek, nawet w warunkach KA i ULO.
    Szklistość miąższu w ubiegłym sezonie ujawniła się w okresie zbioru na jabłkach odmian ‘Fuji’, ‘Elise’ i dobrze wybarwionych owocach ‘Glostera’. Oprócz niskiej zawartości wapnia w jabłkach, pojawieniu się tej choroby sprzyjają wahania temperatury przed zbiorem, a szczególnie słoneczne dni, gdy wydajność fotosyntetyczna liści jest wysoka i jej produkty, w tym cukier (sorbitol) w dużych ilościach są transportowane z liści do owoców.  Objawy szklistości są następstwem wydostania się z komórek do przestrzeni międzykomórkowych soku zawierającego dużo sorbitolu (charakterystyczna szklistość). Jeżeli jabłka z takimi objawami zaraz po zbiorze wstawiono do komory i obniżono temperaturę dość szybko, to po kilku miesiącach przechowywania ulegały one rozpadowi po szklistości miąższu. Jabłka z lekkimi objawami szklistości miąższu po zbiorze, jak podał prof. K. Tomala, warto później schładzać i przechowywać w temperaturze nieco wyższej niż zalecana. Wówczas objawy chorobowe mogą zaniknąć w czasie przechowywania,  bez ryzyka masowego wystąpienia następstw choroby.

    Dlaczego brakowało wapnia w owocach?

    Ze względu duże rozmiary jabłek w ubiegłym roku, efekt „rozcieńczenia” wapnia w ich miąższu był większy niż zazwyczaj. Szczególnie ważne było hamowanie wzrostu pędów i dostarczanie drzewom wapnia drogą pozakorzeniową.

    W sezonie wegetacyjnym wzrost drzew jabłoni można ograniczać przez:

    • wyrywanie tzw. wilków,
    • nadłamywanie pędów,
    • odginanie pędów,
    • nacinanie pni wiosną,
    • cięcie korzeni,
    • stosowanie Regalisu 10 WG.

    W celu ograniczenia wzrostu drzew można nacinać pnie wczesną wiosną. Najlepiej robić to piłą spalinową z obu stron pnia na głębokość ok. 1/3 jego średnicy. Prof. K. Tomala zaproponował, aby na próbę zabieg ten przeprowadzić na kilku drzewach i samodzielnie ocenić efekty. Pamiętać należy, że po nacięciu pnia istnieje ryzyko ordzawiania się owoców.

    Dobre efekty w ograniczaniu wzrostu, zdaniem profesora przynosi także podcinanie korzeni. Zabieg ten można przeprowadzać już w marcu, na około miesiąc przed kwitnieniem. Innym zalecanym terminem jest około miesiąc po kwitnieniu, ale w tym czasie efekt ograniczenia wzrostu jest już słabszy. Możliwe jest także podcinanie korzeni po zbiorze owoców (efekt lepszy niż w czerwcu). Zdaniem prof. K. Tomali, ukośne podcinanie korzeni jest efektywniejsze niż prostopadłe do powierzchni gruntu. Po wykonaniu tego zabiegu nie można zapomnieć o nawadnianiu drzew, szczególnie w okresie kwitnienia oraz o zasileniu ich azotem w dawce 15 kg/ha.

    W ograniczaniu wzrostu drzew warto uwzględnić także aplikacje preparatu Regalis 10 WG, pierwszy raz, gdy na tegorocznych pędach jest 3-4 lub 4-5 liści. Działanie tego środka polega na zmniejszeniu odległości między liśćmi, co w efekcie skutkuje skróceniem pędu. Nie jest to jedyny pozytywny wpływ preparatu na drzewa.Okazuje się, że po zastosowaniu go zmniejsza się opadanie zawiązków owocowych, co jest szczególnie istotne przy słabym oblocie pszczół (niesprzyjające warunki) i słabszym zapyleniu kwiatów. Ze względu na krótsze pędy, więcej asymilatów będzie kierowane do owoców, i mniej zawiązków będzie opadać. Regalis 10 WG hamuje także wydzielanie etylenu, dlatego niektóre zawiązki  słabsze nie opadają, a asymilaty kierowane z zahamowanych we wzroście pędów, gwarantują właściwy wzrost i rozwój owoców.

    Zalety używania Regalisu 10 WG, jakie wymienił prof. K. Tomala:

    • krótkie pędy;
    • lepsza dystrybucja światła w koronie drzewa;
    • lepsze wybarwienie owoców, nawet wewnątrz korony;
    • łatwiejsze formowanie pąków kwiatowych;
    • łatwiejsza ochrona chemiczna przed agrofagami.

    Tylko właściwy odczyn gleby (optymalne pH nie niższe niż 6) gwarantuje pobieranie z niej wapnia na właściwym poziomie. Wapń nie jest składnikiem pokarmowym łatwo transportowanym do owoców. Jak podał prof. K. Tomala, w liściach jest go 30-krotnie więcej niż w owocach.

    Niezmiernie ważnym czynnikiem wpływającym na łatwiejsze docieranie wapnia do owoców jest właściwa proporcja – równowaga między wzrostem wegetatywnym a rozwojem generatywnym. Jest ona zachowana, gdy długopędy w koronie drzewa uzyskają długość do około 40-50 cm. Gdy są zbyt długie, drzewa zbyt silnie rosną, co negatywnie wpływa na owocowanie. Paradoksalnie, gdy pędy jednoroczne mają do 20 cm długości, drzewa rosną zbyt słabo. Owocują, ale jakość owoców może być niska.

    Pozakorzeniowe dostarczanie wapnia

    Paleta nawozów wapniowych przeznaczonych do pozakorzeniowego dostarczania tego składnika jest bardzo szeroka – mówił prof. K. Tomala. Są wśród nich nawozy na bazie chlorku wapnia, ale przy ich stosowaniu należy zwracać uwagę na warunki atmosferyczne, aby nie spowodować uszkodzenia liści (fitotoksyczność). Są też nawozy zawierające azotan wapnia, ale nie zawsze można ich używać ze względu na zawartość azotu. Inną grupą są nawozy naśladujące naturalny mechanizm transportu wapnia na poziomie komórkowym i pomiędzy tkankami (BioCal i InCa). W transporcie wapnia w roślinie uczestniczą auksyny. W owocach są one produkowane przez nasiona. Im więcej nasion jest w owocach, tym więcej produkują one auksyn i tym więcej wapnia do nich dociera. O wapń z owocami konkurują pędy, które w stożkach wzrostu (merystemy wierzchołkowe) też produkują auksyny. Jeżeli takich silnie rosnących pędów w koronie jest dużo, to w pierwszej kolejności wapń w roślinie jest wysyłany do nich. Hamując wzrost takich pędów i przyspieszając zakończenie wzrostu elongacyjnego umożliwia się docieranie większej ilości wapnia do owoców. W okresach wzmożonego zapotrzebowania na wapń przez owoce warto zastosować nawozy naśladujące naturalny mechanizm transportu tego pierwiastka, imitujące naturalną auksynę. Prof. K. Tomala podał, że 3-krotne ich użycie w odpowiednim terminie (w czasie kwitnienia, 4 tygodnie po kwitnieniu i 4 tygodnie przed zbiorem owoców) daje lepsze efekty niż nawet 7-krotne opryskiwanie tradycyjnymi preparatami wapniowymi, co potwierdziły wyniki badań.

    Wpływ Regalisu 10 WG na formowanie pąków kwiatowych

    Pąki kwiatowe jabłoni zaczynają formować się, gdy pędy zakończą wzrost elongacyjny. Regalis 10 WG przyspiesza jego zakończenie, a dla drzew jest to sygnał, że nadszedł czas na  inicjację pąków kwiatowych. Im wcześniej to następuje, tym pąki są silniejsze. Bez modyfikacji proces ten rozpoczyna się około 4-6 tygodni po kwitnieniu. Jednak na jego przebieg ma też wpływ ilość zawiązków owocowych na drzewie. Im jest ich więcej, tym bardziej niekorzystne oddziaływanie na formowanie się pąków. U odmian wykazujących skłonność do przemiennego owocowania (np. grupa ‘Jonagold’), aby ograniczyć ten niekorzystny wpływ należy przerzedzać zawiązki i to jak najwcześniej, a nawet kwiaty w okresie kwitnienia. Opóźnienie tego zabiegu (lub wykonanie go później ręcznie) nie będzie korzystne, gdyż gibereliny produkowane przez nasiona w zawiązkach owocowych będą skutecznie blokowały ten proces.

    Gibereliny

    Preparaty zawierające gibereliny zalecane są do zapobiegania ordzawianiu się jabłek (np. u odmiany ‘Golden Delicious’). Prof. K. Tomala przypomniał, że Regalis 10 WG jest inhibitorem giberelin i nie można tych produktów stosować razem, ani w bliskim odstępie czasowym. Optymalny czas, jaki powinien upłynąć po aplikacji Regalisu 10 WG, a przed zastosowaniem giberelin to około 3-4 dni.

    fot. 1, 2 K. Tomala