10 grudnia 2010 r. w Lublinie odbyła się XIII Międzynarodowa Konferencja Sadownicza pt. „Jakość owoców – wymagania prawa i rynkowa konieczność”. Organizatorem tej imprezy byli, m.in. Uniwersytet Przyrodniczy w Lublinie oraz Towarzystwo Rozwoju Sadów Karłowych. Podczas spotkania starano się znaleźć odpowiedź na pytanie, co zrobić, aby jakość owoców produkowanych w naszym kraju mogła dorównać tej w krajach o wysoko rozwiniętym sadownictwie.
[envira-gallery id=”41158″]Zdaniem prof. dr hab. Eberharda Makosza, jakość owoców, przede wszystkim jabłek pozostaje obecnie naszym największym wyzwaniem, gdyż produkcja owoców niskiej jakości była i będzie w kolejnych latach nieopłacalna. Wyjątkiem są takie sezony jak ostatni, gdy nieurodzaj decyduje o wysokich cenach i pozwala łatwiej zagospodarować plony. Musimy się przyzwyczaić, że w latach z normalną wielkością produkcji o zakupie krajowych owoców powoli przestanie decydować cena detaliczna produktów, a w większej mierze ich jakość. Klienci preferują bowiem dobrze wyrośnięte i wybarwione owoce, odpowiednio soczyste i jędrne, a przede wszystkim smaczne. Dobrym przykładem mogą być chociażby czereśnie. Ostatnie lata pokazały, że ci, którzy dostarczają dorodnych owoców czereśni nowych odmian mogą je bez problemów drogo sprzedać, podczas, gdy niewielkie, niskiej jakości owoce starych odmian z trudem znajdują nabywców, nawet gdy oferuje się je bardzo tanio.
Trwający obecnie sezon, w którym nie ma problemów ze zbytem jabłek (bo jest ich mało) nie powinien nikogo zmylić. Taka sytuacja na pewno nie powtórzy się już bowiem w latach, w których przebieg pogody pozwoli zebrać normalny plon. Na marginesie, warto się zastanowić czy tegoroczny sezon nie spowoduje drastycznego spadku spożycia jabłek (z niektórych źródeł wynika, że ich sprzedaż w supermarketach już bardzo się obniżyła). Przeciętny polski klient częściej bowiem sięgnie, chociażby po pomarańcze oferowane po 2 zł/kg niż po polskie jabłka w granicach 4 zł/kg. Z kolei klient, dla którego cena nie jest aż tak ważna, głęboko się zastanowi czy wybrać importowane jabłka wysokiej jakości (w detalu około 6 zł/kg) czy nieco tańsze, ale gorzej wyglądające owoce krajowe. Oczywiście, zawsze możemy powiedzieć, że za rok będzie inaczej. Trzeba jednak pamiętać, że przyzwyczajenia nabywców, zwłaszcza tych młodszych, tak szybko się nie zmieniają.
Zdaniem profesora Makosza
Należy jak najlepiej wykorzystać środki pomocowe dostępne w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007-2013, aby zwiększyć plon owoców uzyskiwany z jednostki powierzchni oraz ich jakość. Za opłacalny plon owoców deserowych wysokiej jakości w najbliższych latach można uznać: jabłka – ponad 30 t/ha, wiśnie i truskawki – 12 t/ha, a maliny – 8 t/ha. Oczywiście plon ogólny we wszystkich przypadkach musiałby być o 20-30% wyższy. Dobrze wyprodukowane owoce trzeba jednak przechować w odpowiednich warunkach, a potem właściwie przygotować do sprzedaży. Do tego potrzebne jest zwiększenie pojemności chłodni z kontrolowaną atmosferą. W Polsce z około 1 mln ton jabłek, które przechowujemy, możemy w takich pomieszczeniach umieścić obecnie do 45% owoców. Na Zachodzie udział ten wynosi 70-80%. Z kolei do lepszego przygotowania owoców ważnymi inwestycjami są nowoczesne urządzenia do sortowania i pakowania jabłek.
Technologia
Prof. dr hab. Kazimierz Tomala zwracał uwagę na czynniki determinujące jakość, czyli przede wszystkim wielkość, wybarwienie oraz jędrność jabłek. Zdaniem tego prelegenta, o jabłonie należy zadbać:
- od początku do końca kwitnienia – m.in. wykonać oprysk preparatem Goëmar BM86, zadbać o obecność owadów zapylających (np. wykorzystywać trzmiele, gdy zawodzi pogoda);
- dbać o liście – intensywna fotosynteza sprzyja uzyskiwaniu wyższych plonów owoców o większej średnicy (np. opryskiwać liście glinką kaolinową podczas letnich upałów);
- dbać o zawiązki (opryski nawozami Seniphos, Rosafos, Kalcifos czy preparatem Nectar Intense mogą poprawić wybarwienie owoców);
- dbać o jabłka przed i po zbiorze (chronić przed chorobami grzybowymi, które ujawniają się w czasie przechowywania; wykorzystywać preparat SmartFresh, zapobiegać uszkodzeniom jabłek przez nadmiar CO2 w atmosferze).
Prof. dr hab. Augustyn Mika podkreślał, że jedną ze słabych stron naszego sadownictwa jest lekceważenie roli światła słonecznego w sadzie. W tym celu należy dbać o utrzymywanie stożkowych koron z wysmukłym wierzchołkiem przez cały okres eksploatacji drzew. Korony mogą się stykać u podstawy, ale wyżej muszą być między nimi prześwity. Polscy sadownicy na pierwszym miejscu stawiają zwykle walkę z parchem, ale niestety nie przywiązują tak wielkiej wagi do przerzedzania zawiązków owocowych. Wreszcie niezbędne jest dbanie o liście, które muszą być nie tylko zdrowe, ale i sprawne w procesie fotosyntezy. Profesor Mika podkreślał, że nawet jeśli przerzedzimy zawiązki, to owoce i tak nie dorosną, jeśli w koronie nie będzie nowych przyrostów.
Zdaniem holenderskiego doradcy
Peter van Arkel z holenderskiej firmy Fruit Advies Zuid-Limburg zsumował niezbędne według niego działania, które mogą poprawić jakość owoców w Polsce:
- zakładać nowe i nowoczesne sady;
- usuwać stare nasadzenia, które dają jedynie owoce przemysłowe;
- sadzić odmiany wybierane przez klientów;
- poszukiwać nowych odmian, odpowiednich do polskich warunków, np. kandydatek na polskie odmiany klubowe);
- stworzyć i respektować krajowe standardy jakości;
- wdrażać nowe technologie uprawy;
- zadbać o dobre doradztwo (powinny powstać polskie organizacje doradcze);
- w ramach współpracy handlowej polskich grup producenckich stworzyć markę polskich owoców wysokiej jakości (sięgnąć po dobre przykłady z Włoch, np. markę Melinda).
Zarządzanie jakością i bezpieczeństwem owoców
Dbałość o jakość i bezpieczeństwo owoców dla zdrowia nabywcy należy do obowiązków każdego producenta. Tylko ten drugi warunek jest jednak prawnie wymagany i w Unii Europejskiej regulowany przepisami prawa żywnościowego. Choć produkcja pierwotna jest teoretycznie wyłączona z obowiązku wdrażania i utrzymania systemu HACCP, wielu odbiorców w owoców nie chce ich już kupować od dostawców, którzy takiego systemu nie wprowadzili na terenie pakowni czy sortowni owoców.
Więksi, tak krajowi, jak i zagraniczni odbiorcy często pytają też o inne zabezpieczenia – bezpieczeństwa zdrowotnego (np. certyfikaty GlobalGap, ISO 22 000) lub bezpieczeństwa zdrowotnego i jakości równocześnie (BRC, IFS czy Tesco Food Manufacturing Standard). W Lublinie mówili na ten temat prof. dr hab. Tadeusz Sikora z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, Miroslaw Maziarka z Tesco czy Maria Kosik z TÜV NORD Polska Sp. z o.o. Ta ostatnia prelegentka podała np., że w 2009 roku w Polsce wydano 994 certyfikaty GlobalGAP, podczas gdy we Włoszech – 19 301, w Hiszpanii – 19 184, a w Grecji – 11 817. Te liczby świadczą jak ważny jest ten dokument dla wielu europejskich producentów rolnych oraz odbiorców ich produktów.
fot. 1-3 W. Górka