Kolejny raz w Skowronkach

    Firma BASF po raz drugi w tym roku zorganizowała spotkanie, połączone ze szkoleniem dla producentów owoców. Odbyło się ono 28.04.2011 r. w Sadowniczym Centrum Kompetencji BASF w gospodarstwie Piotra Korczaka w Skowronkach.

    [envira-gallery id=”41495″]

    Wiosna z parchem

    Aktualną – na koniec kwietnia 2011 r. – sytuację w zwalczaniu parcha jabłoni oraz jego potencjał infekcyjny przedstawiła doc. dr hab. Anna Bielenin z Instytutu Ogrodnictwa w Skierniewicach (fot. 1).

    Jej zdaniem, parch jabłoni miał jesienią i zimą doskonałe warunki do przetrwania i nic nie było w stanie wiosną zahamować jego rozwoju, który zaczął się już w końcu marca. Ważnym elementem ograniczania źródła infekcji na rok następny jest jesienne stosowanie mocznika, co jak podkreśliła doc. A. Bielenin przyniosło w tym roku bardzo dobre rezultaty poprzez radykalne ograniczenie ilości zarodników workowych.

    W końcu marca zarodniki workowe parcha jabłoni były na tyle dojrzałe, że mogły się już wysiewać i dokonywać infekcji. Pierwsze notowane, niewielkie i bezinfekcyjne wysiewy nastąpiły już na początku kwietnia, a kolejne, które miały już znaczenie (w niektórych rejonach kraju połączone ze słabymi infekcjami) – 11 i 12 kwietnia. Intensywne wysiewy zarodników workowych połączone z silną infekcją w południowej i południowo-wschodniej części Polski (północna i północno-zachodnia część – wysiewy bezinfekcyjne) wystąpiły 24 i 25 kwietnia, ale np. rejon Warszawy nie miał infekcji w żadnym z tych okresów.

    Badania przeprowadzone w IO po tych wysiewach wykazały, że ok. 38% worków było już pustych, a w 50% worków zarodniki były dojrzałe lub dojrzewały, co groziło, że gdy warunki będą sprzyjające wysiew nastąpi. Doc. A. Bielenin oceniła, że presja parcha była wtedy bardzo duża, dlatego konieczna była intensywna ochrona zapobiegawcza najlepiej mieszaniną dwóch środków wykazujących takie działanie, a po wysiewach i infekcji zastosowanie preparatu interwencyjnego, koniecznie w mieszaninie z kontaktowym. Preparat o działaniu interwencyjnym należy dobrać do warunków pogodowych, aby można liczyć na jego skuteczność. Najważniejszy okres ochrony jabłoni przed parchem jabłoni przypadł w tym roku od początku wegetacji do końca kwitnienia, przy czym na infekcje bardziej narażone były odmiany wcześniej rozwijające się, np. ‘Idared’, ‘Geneva Early’.

    Według doc. A. Bielenin, do końca kwietnia sezon nie przysparzał trudności w ochronie przeciwko parchowi jabłoni i można nawet nazwać go łatwym. Pierwsze notowane wysiewy zarodników workowych były niewielkie, infekcje również. Deszcze wystąpiły zgodnie z zapowiedziami w prognozach pogody i można było sad zabezpieczyć preparatami zapobiegawczymi, które wraz z ochroną interwencyjną, powinny były wystarczyć.

    Prelegentka wyraziła uznanie dla sadowników, że poważnie potraktowali przestrogi naukowców o narastającej odporności parcha jabłoni na najważniejsze strategicznie preparaty (dodynowe, anilinopirymidynowe i strobilurynowe) i ograniczyli ich stosowanie, a także używali ich zgodnie z zaleceniami w mieszaninach z innymi preparatami oraz pamiętali o rotacji w grupach chemicznych. Obserwacje w IO wykazały, że parch zaczął powracać do formy wyjściowej – ponownie wrażliwej na te preparaty. Według doc. A. Bielenin, w sadach, w których nie ma odporności na dodynę można ją było z powodzeniem zastosować pomiędzy 19 i 23 kwietnia. Przy doborze preparatów należy jednak pamiętać o tym, że choć w naszym sadzie nie ma odporności na jakąś grupę chemiczną preparatów, to w sąsiedztwie są sady, o nieznanej odporności na nie, zatem nigdy nie ma gwarancji, że „parch od sąsiada” nie dokona u nas infekcji.

    Bardzo istotna jest też właściwa technika opryskiwania. W ubiegłym roku w wielu sadach zawiniła techniczna strona ochrony chemicznej. Po zakończeniu wysiewów zarodników workowych parcha jabłoni w niektórych sadach wydawało się, że walka jest już zakończona, ale po opadach deszczu zaczęły masowo pojawiać się plamy parcha na liściach z infekcji wtórnych. Okazało się, że niedokładne opryskanie wierzchołkowych partii drzew spowodowało początkowo niewidoczne infekcje pierwotne w tej partii korony.

    Prelegentka wymieniła zabiegi, które były w tym sezonie konieczne, a zarazem wystarczające do przeprowadzenia ochrony w czasie wysiewów zarodników workowych parcha jabłoni:

    • I grupa zabiegów – preparaty miedziowe, bardzo dobre, skuteczne,
    • II grupa zabiegów – preparaty dodynowe (skuteczne pod warunkiem, że nie ma na nie odporności),
    • III grupa zabiegów i kolejne – Mythos 300 SC, Chorus 50 WG, IBE lub preparaty strobilurynowe z preparatami kontaktowymi zawierającymi kaptan, ditianon, tiuram lub mankozeb.

    Zaleciła również szczegółową lustrację drzew, głównie wierzchołkowych partii korony, by po zakończeniu pierwotnych infekcji (koniec maja) ocenić czy doszło do infekcji i na tej podstawie podjąć właściwą strategię ochrony w pełni sezonu.

    Przypomniała o właściwym dobieraniu preparatów, by nie narażać się na ich pozostałości w owocach. Konieczne jest naprzemienne stosowanie fungicydów kontaktowych. Preparaty o działaniu interwencyjnym można stosować tylko w razie konieczności. Dodała, że przeprowadzane w ubiegłym roku w IO w Skierniewicach badania owoców wykazały nie tylko przekroczenia ilości pozostałości substancji z preparatów zarejestrowanych do ochrony sadów (np. kaptan), ale również pozostałości substancji czynnych ze ś.o.r. niezarejestrowanych do ochrony jabłoni (chloropiryfos, boksalid, fenheksamid). Nadmieniła, że ograniczenie liczby zabiegów preparatami z tej samej grupy chemicznej na pewno zmniejszy ryzyko przekroczenia pozostałości. Konieczna jest zatem rotacja nie tylko preparatów, ale i grup chemicznych.

    Pamiętać należy też, że odmiany z owocami o chropowatej skórce bardziej narażone są na pozostałości niż odmiany o skórce gładkiej (również wielkość owoców i szybkość ich przyrastania wpływają na poziom pozostałości). Prelegentka przypomniała, że wymagania rosyjskie są inne niż te w UE i wybierając ten rynek zbytu należy dostosować ochronę jabłoni tak, by nie było w owocach pozostałości i stosować preparaty tylko dopuszczone do stosowania w Federacji Rosyjskiej.

    Jak Niemcy korzystają z Regalisu 10 WG?

    „Regalis 10 WG to więcej niż regulator wzrostu” – od takiego stwierdzenia rozpoczął wystąpienie Sebastian Hauptmann z Centrum Doświadczalnego Limburgerhoff BASF w Niemczech (fot. 2), który przedstawił wyniki z wieloletnich doświadczeń prowadzonych z tym preparatem w sadach jabłoniowych w rejonie Jeziora Bodeńskiego.

    Celem każdego sadownika jest uzyskanie w sadzie jabłoniowym już na młodych drzewach zrównoważonego wzrostu, objawiającego się równomiernym wzrostem i obfitym, corocznym owocowaniem. Działanie Regalisu 10 WG stwierdzone przez S. Hauptmanna w czasie doświadczeń i potwierdzone w praktyce:

    • wyrównanie plonowania w poszczególnych latach u odmian owocujących przemiennie,
    • wyrównanie wielkości owoców w zbiorze,
    • zwiększenie udziału w zbiorze owoców o średnicy 70-85 mm,
    • ograniczenie wzrostu drzew, co zapewnia lepsze docieranie światła w głąb korony, a przy tym lepsze wybarwienie owoców i na młodych drzewach lepsze zakładanie pąków kwiatowych na następny sezon,
    • ograniczanie opadania zawiązków owocowych po kwitnieniu dzięki hamowaniu wydzielanie etylenu przez nasiona w zawiązkach owocowych,
    • zwiększenie odporności roślin na stres,
    • lepsze zaopatrzenie owoców w wapń, większa jędrność owoców i zmniejszenie liczby owoców z objawami gorzkiej plamistości podskórnej podczas przechowywania,
    • łatwiejsza realizacja zaleceń E. Mozera i W. Baumana dotyczących prowadzenia młodych sadów.

    Podstawą zrównoważonego wzrostu jest odpowiedni, zdrowy i wysokiej jakości materiał szkółkarski. Zdaniem S. Hauptmanna, konieczne jest zakładanie nowych sadów tylko z drzewek, które mają 4-6 rozgałęzień w dolnej partii korony i wysokość ok. 170 cm. Drzewka takie powinny być sadzone gęsto – 3,3-3,4 tys./ha, co 1 metr w rzędzie, a odmiany ‘Gala’ lub ‘Idared’ nawet co 0,7 m. Gwarantuje to wczesne wejście w owocowanie i osiąganie wysokich plonów. Przy takich nasadzeniach przez pierwszych 5 lat nie wolno skracać przewodnika. Wpływa to na ograniczenie wyrastania silnych pędów w części wierzchołkowej i prowadzi do uzyskania wczesnej równowagi fizjologicznej między wzrostem i owocowaniem (co roku jest odpowiednia liczba przyrostów w obrębie całej korony i obfite owocowanie). Równie istotna jest właściwa i skuteczna ochrona przed chorobami i szkodnikami. Zbyt duże dawki azotu powodując silny wzrost pędów również mogą zburzyć zrównoważony wzrost. Ryzyko zbyt dużej ilości azotu w glebie występuje w sadach zakładanych na dziewiczych terenach, np. po łąkach, wówczas konieczne zwykle jest przeprowadzanie jednostronnego cięcia korzeni. Pozostałe zabiegi utrzymujące zrównoważony wzrost drzew to nawadnianie oraz przerzedzanie.

    S. Hauptmann podał, że w Niemczech Regalis 10 WG jest zarejestrowany jako bioregulator dla sadowniczych roślin ziarnkowych, z wyjątkiem grusz. Według tamtejszych zaleceń, można go podawać jednorazowo w dawce 2,5 kg w pełni kwitnienia, ale ponieważ działa w roślinie krótko (4-5 tygodni), lepiej jest zastosować go w dawkach podzielonych 2 x 1,25 kg. Prelegent podkreślił, że jednorazowe stosowanie Regalisu 10 WG w pełnej dawce w okresie kwitnienia daje bardzo dobre efekty działania jeżeli chodzi o regulację owocowania, ale nie jest to korzystne dla wzrostu wegetatywnego. Stosowanie dawek dzielonych wydłuża czas jego działania w roślinie i wówczas wykazuje on optymalne działanie na wzrost wegetatywny i rozwój generatywny.

    Sadownicy znad Jeziora Bodeńskiego najlepsze rezultaty stosowania Regalisu 10 WG osiągają stosując go w 2 zabiegach – pierwszy, gdy pędy zaczynają rosnąć (nawet w fazie balona), a drugi po 4-5 tygodniach. Karencja dla preparatu wynosi 55 dni, ale stosując go w zalecanych terminach (kwiecień- maj) nie stwarza to problemu. Zawarta w Regalisie 10 WG substancja czynna przemieszcza się z liści ksylemem do wierzchołków pędów, okres jej połowicznego rozkładu w roślinie wynosi 10-14 dni, w glebie poniżej – 24 godziny, zatem przy odpowiednim stosowaniu brak jest pozostałości. S. Hauptmann informował, że w Niemczech Regalis 10 WG można mieszać z fungicydami, ale niewskazane jest mieszanie z insektycydami, nawozami oraz preparatami roztoczobójczymi.

    Prelegent podkreślił, że Regalis 10 WG nie wykazuje fitotoksyczności w stosunku do żadnej z odmian jabłoni, ani negatywnego działania na pszczoły, drapieżne roztocza i inne owady pożyteczne.
    Zalecana w Niemczech ilość wody do zabiegów Regalisem 10 WG to 400-600 l/ha. Taka ilość wody jest konieczna, żeby liście jak najdłużej były zwilżone (optymalnie przez kilka godzin) i preparat mógł wniknąć do rośliny i zadziałać.

    Zasadnicze działanie Regalisu 10 WG, co potwierdziły badania S. Hauptmmana, polega na ograniczeniu długości pędów jednorocznych. Jeżeli uzyska się ograniczenie wzrostu pędów o 30-50% to należy uznać, że preparat zadziałał dobrze. Doświadczenia S. Hauptamnna wykazały, że po zastosowaniu Regalisu 10 WG wzrost drzew jest na tyle ograniczony, że drzewa młode nie wymagały cięcia letniego, zaś na cięcie zimowe należało przeznaczyć mniej czasu. W przypadku starszych drzew, cięcie letnie i zimowe wymaga mniejszych nakładów pracy. Słabszy wzrost wegetatywny wpływa na poprawę dystrybucji światła we wnętrzu korony o 20-25%, co bezpośrednio przekłada się na poprawę jakości owoców, ich wybarwienia oraz zakładanie wartościowych pąków kwiatowych na następny sezon. Przy mniejszej i bardziej otwartej koronie ochrona chemiczna będzie efektywniejsza (badania S. Hauptamanna wykazały, że o 20% jest lepsze pokrycie cieczą roboczą liści), ponadto liście szybciej wysychają po deszczu co skraca czas sprzyjający infekcjom chorobowym, zmniejsza się ryzyko porażenia przez choroby i szkodniki, w tym wtórne infekcje zarazą ogniową. Infekcje wtórne pędów zarazą ogniową następują zwykle po kwitnieniu, na przełomie maja i czerwca, gdy przyrosty pędów są bardzo silne, a tkanka w ich części wierzchołkowej jest bardzo delikatna. Ograniczenie tego intensywnego przyrostu przez Regalis 10 WG ogranicza ryzyko porażenia delikatnych, młodych tkanek.

    S. Hauptmann podkreślił, że najlepsze warunki pogodowe do zastosowania Regalisu 10 WG to temperatura 15-25°C, wysoka wilgotność i zachmurzenie – wówczas można spodziewać się optymalnego pobierania substancji czynnej (takie warunki rzadko jednak występują wiosną). Przy optymalnych warunkach pogodowych Regalis 10 WG wykazuje silniejsze działanie na wzrost wegetatywny drzew, a słabiej oddziałuje na owocowanie.

    Dawka Regalisu 10 WG musi być dostosowana do wielkości drzew w sadzie. Im mniejsze drzewa tym dawka może być mniejsza. Przy podejmowaniu decyzji o zastosowaniu preparatu i ustalaniu jego dawki zawsze należy ocenić kondycję drzew i zaawansowanie ich rozwoju. Przy słabym kwitnieniu drzew pędy zaczynają rosnąć wcześniej, zatem i zastosowanie Regalisu 10 WG może być wcześniejsze (jak podkreślił S. Hauptmann – w Niemczech nawet przed kwitnieniem) by ten wzrost odpowiednio wcześnie wyhamować.

    W Niemczech Regalis 10 WG sprzedawany jest w dwupaku z kwaskiem cytrynowym (2 kg Regalisu 10 WG i 1 kg kwasku cytrynowego), który zakwasza wodę w opryskiwaczu i obniża jej pH do wymaganego przy stosowaniu Regalisu 10 WG – pH 4,0-5,5. Według S. Hauptmanna, przy takim pH cieczy cząsteczki preparatu łatwiej rozpadają się na proheksadion i wapń, lepsze jest ich pobieranie, zwłaszcza w niekorzystnych warunkach pogodowych. Dodatkowo zawartość kwasku cytrynowego w cieczy roboczej spowalnia wysychanie jej na liściach i korzystnie wpływa na przyswajalność preparatu. W Niemczech przy stosowaniu Regalisu 10 WG zalecane jest stosowanie kwasku cytrynowego do zakwaszanie cieczy roboczej w ilości 1 kg/1000 l wody, czyli w stężeniu 0,1%.

    Opryskiwacz z „górnej półki”

    W sadzie zaprezentowano doświadczalny sadowniczy opryskiwacz tunelowy (fot. 3). Dr Jacek Lewko z firmy BASF (fot. 4) omówił zasadę jego działania i zaprezentował go podczas pracy. Opryskiwacz wykorzystywany jest do doświadczeń, gdyż umożliwia precyzyjne naniesienie cieczy roboczej na chroniony rząd drzew, bez ryzyka niekontrolowanego nanoszenia cieczy na sąsiednie rzędy. Zasada działania demonstrowanego opryskiwacza jest taka sama jak w ciśnieniowych opryskiwaczach plecakowych, tyle, że pompa zastąpiona jest sprężarką. Jego sterowniki zamontowano (w celu łatwiejszej obsługi) w kabinie ciągnika. Opryskiwacz ma osiem 17-litrowych zbiorników, układ ich płukania oraz możliwość odzyskania cieczy roboczej (nie wraca do obiegu, ale gromadzona jest w ostatnim zbiorniku i po zabiegu poddawana utylizacji). Opryskiwacz ten jest ustawiony na zużywanie cieczy w ilości 350-400 l/ha. Podczas nanoszenia cieczy roboczej na chroniony rząd tworzy się mgła, która precyzyjnie pokrywa wszystkie organy drzew, a przy tym nie wydostaje się poza opryskiwacz (fot. 5), co powoduje, że skuteczność zabiegu jest bardzo dobra (fot. 6).

    fot. 1-6 A. Łukawska