W poszukiwaniu możliwości zbytu jabłek

    Embargo szczelnie zamknęło rynek rosyjski dla polskich jabłek. W ostatnich latach był on odbiorcą 500–800 tys. ton w okresie zimowym. Embargo zmusiło polskich producentów tych owoców do poszukiwania innych rynków zbytu, dlatego podjęli oni decyzje o uczestniczeniu w organizowanych w różnych krajach targach żywności, aby pokazać polskie jabłka tamtejszym odbiorcom i nawiązać nowe kontakty handlowe.

    [envira-gallery id=”39447″]

    World Food Moscow

    W dniach 15–19 września ub.r. odbyły się w Moskwie 23. Międzynarodowe Targi Żywności World Food Moscow. To miejsce, w którym spotykają się dostawcy produktów żywnościowych do Federacji Rosyjskiej, Kazachstanu i innych państw z tego rejonu. W 2014 r. swoje oferty prezentowało w stolicy FR 600 wystawców z prawie 70 krajów.

    Podczas oficjalnego otwarcia targów Siergiej Lisowski, rosyjski senator podkreślił, że na współpracę handlową z FR mogą liczyć kraje, które są jej przychylne, określił je nawet mianem „przyjaciół” i udzielił głosu przedstawicielom Argentyny, Maroka, Serbii i Mołdawii. Podkreślił również, że producenci rosyjscy, z uwagi na sprzyjające produkcji ogrodniczej warunki klimatyczno-glebowe mogą wyprodukować żywność na potrzeby 1 mld ludzi, co pozwoli nie tylko na zaopatrzenie mieszkańców FR, ale i na eksport.

    Targi w Moskwie to impreza o randze światowej, zatem nie było przesłanek, aby nie mogli w nich uczestniczyć przedstawiciele Polski (w tym producenci owoców i warzyw oraz soków tłoczonych na zimno, eksporterzy i przetwórcy) i z innych krajów Wspólnoty. Wielu z nich „odważyło się” być w Moskwie. Polskie grupy producentów owoców prezentowały głównie jabłka oraz soki tłoczone (te produkty ze względu na embargo zostały przywiezione w bagażu).

    Rosjanie nie kryli zdziwienia, że piękne jabłka na polskich stoiskach pochodzą z Polski, a nawet pytali wprost „po co tu przyjechaliście, jeżeli nie możecie dostarczać jabłek do FR?” Inni wyrażali niezadowolenie, że polskich jabłek nie można obecnie kupić w rosyjskich sklepach. Była także grupa kontrahentów, którzy od lat sprzedawali polskie jabłka na rynku rosyjskim i czekają na zmianę przepisów, aby ponownie rozpocząć handel. Polskie stoiska odwiedzali także zainteresowani zakupem jabłek importerzy z krajów arabskich Bliskiego Wschodu.

    Wśród oferentów owoców i warzyw z Polski (fot. 1) znalazły się m.in. PPHU Activ z Belska Dużego i „Fruit Family” Sp. z o.o., Grupa Producentów Warzyw „Agro Group” sp. z o.o. z Warszawic k. Sobienie Jeziory, P.H. „Elfruit” z Dąbrówki Starej, GGP Handlo z Woli Chynowskiej, „Jabłko Siedleckie” Sp. z o.o. z Suchożebrów, „La-Sad” Sp. z o.o. z Borzęcina k. Błędowa, Spółdzielnia Producentów Owoców „Nasz Sad” z Wólki Turowskiej k. Jasieńca, Grupa Producentów Owoców i Warzyw „Eurosad” Sp. z .o.o. z Trzylatkowa Dużego, Grupa Producencka „Polfrut” Sp. z o.o. z Łęczyszycy k. Belska Dużego, Grupa Producentów Owoców „Polskie Sady” Sp. z o.o. z Białej Rawskiej, Grupa Producentów Owoców i Warzyw „Refal” Sp. z.o.o. z Łukawy k. Sandomierza i „San-Eksport-Group” sp. z o.o. z Sandomierza, „Inter-Trade” Sp. z o.o. z Konstancina Jeziornej oraz Grupa Producentów Owoców „Top-Sad” z Koziel k. Belska Dużego.

    Targi w Moskwie miały inny charakter niż te w krajach Europy Zachodniej, chociażby z uwagi na wielkość ekspozycji. Te w Moskwie były skromne, mało efektowne, a warzywa nie były najwyższej jakości, bywało, że nawet nieumyte. Na stoiskach kilku krajów, czy firm dołożono starań, aby przyciągały wzrok, ale w większości opierano się na próbkach i folderach. Kraje Azji prezentowały przede wszystkim świeże oraz suszone owoce i warzywa, a także konserwowane w puszkach, np. pokrojone jabłka w syropie (fot. 2). Jabłka były obecne na stoiskach Brazylii, Chin, Serbii, Mołdawii (fot. 3), Rosji (fot. 4), Uzbekistanu i Polski. Na stoisku marki Pink Lady® także były one obecne, były one także dostępne w sklepach (owoce tej odmiany produkowane są bowiem także w krajach niedotkniętych embargiem). Wiele stoisk z krajów UE nie miało owoców. Na ekspozycji Belgi pokazano tylko puste opakowania z informacją o tym, dlaczego nie ma w nich owoców (fot. 5)

    Fruit Attraction Madrit

    To kolejne targi, na których prezentowane były polskie jabłka (fot. 6). Międzynarodowe Targi Warzyw i Owoców w Madrycie odbyły się 15–17 października ub.r. To największa impreza targowa branży spożywczej w Hiszpanii. Ubiegłoroczna edycja zgromadziła 800 producentów, dystrybutorów, importerów i eksporterów z kilkudziesięciu krajów świata.

    Z Polski zdecydowało się uczestniczyć w nich około 20 grup producentów owoców i warzyw, głównie jabłek. Jedną z nich była grupa „Refal” z Łukawy k. Sandomierza. Hiszpania wydaje się być atrakcyjna handlowo z uwagi na bliskość Afryki Północnej, która może okazać się w przyszłości znaczącym rynkiem zbytu, ale na pewno nie nastąpi to w obecnym sezonie sprzedaży, ani w najbliższych. W Madrycie przedstawiciele grup producentów owoców z Polski prezentowali swoją ofertę pod jednym szyldem „Polska”. Każdy z uczestników miał fragment stoiska z zabudową do zagospodarowania. Prezentowane były jabłka w opakowaniach z logo oraz soki. Pobyt na targach oraz organizacja stoisk była możliwa dzięki programowi kilkuletniemu przygotowanemu przez Krajowy Związek Grup Producentów Owoców i Warzyw. Program ten ma na celu promocję polskich jabłek i warzyw na arenie międzynarodowej.

    Jabłka prezentowane na targach w Madrycie pochodziły głównie z Europy. Były to „silne” marki jak Evelina®, Kanzi®, które mają już renomę na rynku i są znane na świecie, ale i ekologiczne jabłka z Południowego Tyrolu z logo biedronki. Niektóre firmy prezentowały także jabłka woskowane, które wzbudzały zainteresowanie potencjalnych odbiorców.

    Mimo bogatej oferty na madryckich targach polskie jabłka wzbudzały zainteresowanie. Być może pomogło temu wprowadzenie embarga przez FR oraz informacja o problemach z ich zbytem. Polskie stoiska odwiedzali potencjalni kontrahenci z Hiszpanii, Francji, Afryki Północnej (Algierii, Maroka, Egiptu) oraz innych krajów.

    Informacja o preferencjach konsumentów w stosunku do jabłek w tym rejonie świata jest prawdą. Rzeczywiście są oni zainteresowani jabłkami o jednolitej barwie skórki i raczej czerwonymi oraz lekko wydłużonymi. Jednak jak informowali tamtejsi odbiorcy mogą być w tej kwestii pewne odstępstwa. Kształt i wybarwienie polskich jabłek nie są aż tak dużym problemem, aby nie można podejmować prób wprowadzenia ich na te nowe rynki. Są jednak pewne ograniczenia. Jednym z nich jest konieczność długiego i kosztownego transportu zapewniającego utrzymanie wysokiej jakości tych owoców. Okazało się również, że działania Władimira Putina mają dalekosiężne skutki. Informacja o polskich jabłkach rozeszła się szybko po świecie, darmowa promocja zadziałała, ale jak to bywa w takich sytuacjach pojawiły się zakusy na łatwy zarobek na handlu polskimi jabłkami, których producenci sami nie mogą sprzedać. Wszyscy wiedzą, jaka jest obecnie sytuacja w Polsce i chcą ją wykorzystać. Propozycje cen dla polskich producentów były tak niskie (0,3 €/kg), że trudno było myśleć o zwrocie kosztów produkcji, nie mówiąc już o transporcie.

    Polskie jabłka na targach w Madrycie zrobiły jednak bardzo dobre wrażenie, a tamtejsi producenci, odbiorcy i handlowcy byli zaskoczeni ich jakością.

    World Food Kazachstan

    Te targi odbyły się 5–7 listopada ub.r. w Ałmatach w Kazachstanie (fot. 7). Wzięło w nich udział kilka grup producentów owoców i organizacji zajmujących się handlem owocami i warzywami z Polski, m.in. Spółdzielnia Ogrodnicza z Grójca, Spółdzielcza Grupa Producentów Owoców „Nasz Sad” z Jasieńca, Spółdzielnia Sadownicza „Polsad” z Lewiczyna, Grupa Producentów Owoców „Rajpol” z Wólki Łęczyszyckiej, „Fruit Family” Sp. z o.o. z Belska Dużego, GPOiW „Refal” Sp. z o.o. z Łukawy, „Agro-Konary” Sp. z o.o. z Warki, PH „Elfruit” z Dąbrówki Starej, „Polfruit” Sp. z o.o. z Wrocławia oraz kilka innych firm handlowych. Jednym z organizatorów udziału w tych targach była Agencja Rynku Rolnego. Inaczej niż w Madrycie, nie wszystkie polskie ekspozycje prezentowały się w jednym miejscu. Cześć znajdowała się pod szyldem „Poland tastes good” w ramach kampanii promocyjnej prowadzonej przez ARR (podlegają jej nie tylko owoce i warzywa, ale różne produkty żywnościowe i produkty przetworzone z Polski), inne pod szyldem Mazovia, a kolejne pojedynczo (np. „Refal”).

    Polskimi jabłkami w Kazachstanie interesowało się wielu odbiorców z tego kraju, Uzbekistanu i Kirgistanu. Listopad to jednak okres największej podaży rodzimych jabłek w tych krajach, zatem potencjalni kontrahenci nie byli jeszcze zainteresowani ich importem. Jabłka miejscowej produkcji na tamtejszym rynku znajdują się w obrocie do końca grudnia, gdyż brakuje bazy przechowalniczej. Dla polskich owoców rynek ten mógłby się otworzyć dopiero od stycznia 2015 r. W tym czasie będą także importowane jabłka z Chin, choć jak zapewniali Kazachowie nie smakują one tak dobrze, jak polskie. Targi w Ałmatach są ważne z uwagi na region – centrum Azji Środkowej, w którym te owoce są chętnie spożywane. Można nabyć je na targowiskach i w sklepach spożywczych. Ceny w przeliczeniu na złotówki wynoszą 6–12 zł/kg. Są zatem atrakcyjne, co skłania do zakładania sadów w tym kraju. Powstają one na gruntach kiedyś należących do kołchozów. Ich areał jest znaczny i wynosi 50–500 ha. Podejmowana jest uprawa odmian europejskich na podkładce ‘M.9’ w gęstej rozstawie, aby szybko zaczęły owocować i zwróciły poniesione koszty. Produkcja jabłek w tym rejonie nie wymaga znacznych nakładów na ochronę, jest zatem bardzo opłacalna. W nowopowstających gospodarstwach sadowniczych brakuje jednak bazy przechowalniczej, co wymusza ich sprzedaż do grudnia.

    Tamtejsi kupcy nie mają tak wysokich wymagań jak odbiorcy z krajów arabskich. Podobają się im jabłka czerwone, ale także polski ‘Golden Delicious’, być może dlatego, że w Kazachstanie uprawiane są odmiany jabłoni o podobnie do europejskich wyglądających owocach.

    Wielu kontrahentów chciałoby kupować jabłka w Polsce, jednak nie zawsze uczciwie. Proponują bardzo niskie ceny tłumacząc się kosztownym transportem i koniecznością wydatków na otrzymanie stosownych pozwoleń na transport. Prawda jest i taka, że bardzo dobrze zarabiają na polskich owocach i chcieliby skorzystać z trudności w sprzedaży jabłek polskich producentów.

    fot. 1–5 A. Łukawska
    fot. 6 S. Chachuła
    fot. 7 Z. Rewera