Czarna porzeczka

Zakłady przetwórcze i firmy skupowe zakończyły już w tym tygodniu sezon czarnej porzeczki. Jej ceny do końca pozostały niesatysfakcjonujące dla plantatorów. Owoce te są jeszcze notowane na niektórych rynkach hurtowych skąd trafiają do sprzedaży detalicznej.

Na południu kraju, w nowosądeckiem, sezon zakończyły, między innymi, Spółdzielnia Ogrodnicza Ziemi Sądeckiej i zakład przetwórczy w Tymbarku. W końcówce skupu ceny na spółdzielczej rampie wahały się w widełkach 0,60-0,70 zł/kg. Owoce zbierane pod sprzedaż detaliczną wyceniano na 0,80-1,2 zł/kg. W Tymbarku (loco zakład) było podobnie – ceny od 0,80 zł/kg do 1,1 zł/kg. Członkowie grupy producenckiej działającej na potrzeby zakładu mieli zagwarantowaną cenę 1,0 zł/kg.
Na głównych rynkach hurtowych w ostatnich notowaniach (26-27 lipca) czarna porzeczka najtańsza była w Łodzi – 1,5-3,0 zł/kg, najdroższa w Poznaniu (5,0-8,0 zł/kg) i Bydgoszczy (5,0-6,0 zł/kg). W Kaliszu i Bydgoszczy odnotowano tendencje wzrostowe jej cen o (odpowiednio) 28,6% i 37,5%.

Tegoroczny sezon – poza niskimi dla plantatorów cenami – przyniósł uczestnikom jeszcze jeden trudny problem. Weszła w życie ustawa dotycząca kontraktacji wymagająca, między innymi, pisemnych umów na dostarczanie owoców zawieranych przed dokonaniem transakcji i zobowiązująca do określania ceny skupu. W tej sytuacji zakład w Tymbarku rozwiązał około 1000 dotychczas funkcjonujących umów z plantatorami porzeczki pozostawiając jedynie około 20 zawartych z punktami skupu i sadownikami samodzielnie dowożącymi owoce na zakład w większych ilościach. Zmniejszono w ten sposób ilość zagrażającej zakładowi biurokracji. Najbardziej zapalny punkt  tych umów – cenę – regulowano dopuszczanymi przez aktualnie obowiązujące prawo aneksami tuż przed dniem dostaw owoców. 
 
Ceny nie są jedynym czynnikiem dobijającym produkcję małoobszarowych gospodarstw. Ze względu na swoje ograniczone potencjały małe gospodarstwa w górzystych regionach południowej Polski nie są w stanie spełnić wymaganych ustawowo wymagań standaryzacyjnych – na przykład przeprowadzenia procedury rejestracji w Sanepidzie.  Bywa też, że gospodarstwo, które podejmie ten wysiłek już podczas pierwszej inspekcji dostaje czerwone światło: jeśli w studni, której woda jest używana do produkcji owoców wykaże ponadnormatywny poziom Escherichia coli (miano coli) – nie dostanie wpisu do rejestru gospodarstw uprawnionych do sprzedaży owoców. Co prawda tę samą wodę mieszkańcy będą mogli spokojnie i zgodnie z prawem pić, ale nie wolno im opryskiwać plantacji krzewów, których owoce i tak przejdą termiczną obróbkę (pasteryzację soku). 
 
Pierwsze, zapewne nie ostatnie koty za płoty – pierwszy sezon pod rządami nowych ustaw może dać jeszcze inne spostrzeżenia do ewentualnych nowelizacji tych aktów prawnych.
 
pg

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here