Lada dzień rozpoczną się zbiory wczesnych odmian agrestu. Niestety, smutną tradycją w branży jest zjawisko, że zakłady albo nie wiedzą, za ile będą skupowały surowiec, albo kolejny rok rzędu mówią o rażąco niskich stawkach.
Producenci agrestu, z którymi rozmawialiśmy przekazują nam, że firmy przetwórcze, z którymi od lat współpracują, wstępnie mówią o stawkach na poziomie 0,70 – 0,80 zł za kilogram. Oferty te nijak mają się po pierwsze do kosztów produkcji, a po drugie do tegorocznej (spodziewanej) wydajności z hektara. Warto dodać, że w przypadku agrestu nie można mówić o masowym napływie mrożonek z Ukrainy, ponieważ nic takiego nie ma miejsca.
Przypomnijmy, że rok temu ceny skupu wahały się od 0,60 do 0,90 zł za kilogram. Warto jest je skonfrontować z cenami eksportowymi, jakie uzyskują zakłady przetwórcze za zamrożony agrest. Zgodnie z danymi GUS-u, średnia cena kilograma produktu w pierwszym kwartale tego roku wyniosła około 6,50 zł.
– W rejestrze ARiMR z roku na rok ubywa obszaru uprawy agrestu. Jeśli ceny, o których mówią zakłady naprawdę będą obowiązywały to zapewne wykarczuje kolejną kwaterę gatunku – komentuje Paweł Jaruga, plantator z okolic Puław.
Kolejni rozmówcy dodają, że plantacje agrestu na Lubelszczyźnie (gdzie znajduje się większość krajowej uprawy gatunku) ucierpiały z powodu przebiegu pogody, tak samo jak plantacje porzeczek czarnych. Obserwuje się przede wszystkim dużą skalę uszkodzeń po kilkukrotnych przymrozkach. Wśród plantatorów mówi się mniej więcej o 30 – 50% ubiegłorocznego plonu.
– Ze strony zakładów, co ciekawe, widać zapotrzebowanie na surowiec, zatem uważam, że w zderzeniu z bardzo małą podażą, ceny, o których dziś się mówi odejdą zapomnienie i rzeczywiście będą obowiązywały znacznie wyższe stawki – dodaje kolejny producent agrestu z województwa łódzkiego.