Z pewnością większość producentów spotkała się z tym problemem przywożąc owoce na skup – czy to w przypadku truskawek, wiśni, czy jabłek o cenie dowiadujemy się często już po dostarczeniu towaru, czasem nawet na drugi dzień…
Sezon skupu i przetwórstwa owoców w roku 2020 już się rozpoczął. Na początku od rabarbaru, ale już za niedługo skupowane i przetwarzane będą truskawki i niektóre odmiany agrestu. Po raz kolejny wraca problem umów na dostawę płodów rolnych dostarczanych do punktów skupu. Chodzi o zawieranie ich przed rozpoczęciem dostaw. KOWR zapowiada kontrole i grozi karami.
Jak dowiadujemy się z TVP Lublin, do Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa napływa coraz więcej skarg od sadowników. Niestety, kolejny rok z rzędu zdarza się, że owoce są oddawane w „komis”. Rolnicy o cenie dowiadują się następnego dnia. Coraz więcej sygnałów o nieuczciwych punktach skupu dociera do KOWRu.
Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa, zapowiada kontrole i dotkliwe kary dla nieuczciwych pośredników. Liczy także na rolników. Urzędnicy chcą, aby nieuczciwe praktyki były zgłaszane, a za tym będą szły kontrole. KOWR przypomina również o obowiązku zawierania umów dostawy płodów rolnych przed rzeczywistą dostawą. Niestety, w praktyce wygląda to zupełnie inaczej. Umowy są podpisywane nawet kilka tygodni po zakończeniu skupu danego gatunku.
Źródło: TVP Lublin
Jak się głębiej zastanowić to system przymusu państwowego traktuje rolnika jak niepełnosprawnego umysłowo. A co jeśli chce wstawić w komis, a co jeśli nie chcę umowy kontraktacyjnej tylko chce spekulować ceną? To jest fikcja i usiłowanie wpływania na wolność obrotu gospodarczego. Czy rząd weźmie odpowiedzialność finansowa za wszelkie etapy sprzedaży jeśli spełnię ich wymagania? No nie! I tak rolnik zostaje sam z nieopłaconą fakturą ale ma na otarcie łez prawidłową umowę kontraktacyjną.
Absurd. Co piszesz… rolnik guzik może niezależnie od sytuacji panującej w sądach ilości owoców itp i tak musi sprzedać owoce natomiast punkty skupu dają ceny nie adekwatne do ilości surowca nie koniecznie w sensie krajowym ale również ogolnoeuropejskim. Gwarantowana minimalna kwota to fikcja bo jak inaczej nazwać cenę 1.2 zł za kilo wisni jeśli producent czy. Rolnik musi zainwestować około 1.9 zł A gdzie zysk ? I rosnące koszty . Zeszły rok pokazał u nas w Polsce wiśnia 2 zł Węgry jak się nie mylę ponad 3 zł A podobno minimalna gwarantowana powinna zapewnić przynajmniej zwrot kosztów. Pracuje w branży spożywczej i widzę po ile sprzedawana jest zeszłoroczne wiśnia za którą płacono 2 zł i dziwić się że ludzie niemajacy nic wspólnego z rolnictwem myślą za producent tak się bogaci. Podobna sytuacja z czereśnie kupują od sadownika po 5 zł A na rynkach po 30 zł i więcej.
I tak rolnik zostanie wyzlocony z kasy i tak najpierw bank wyzloci z kasy później opryski później nawozy później podatki i opłaty biezace na koniec skupy i rolnikowi zostanie tylko Skórka na pocieszenie i nastepny rok do zapierdalania żeby cwaniacy. Ieli za co na Karaiby wyjezdzac.