Mamy kolejny rekord importu mrożonych malin do Polski. Pomimo ogromnych i słynnych już „zapasów”, właściciele mroźni znaleźli miejsce na niemal 20 tysięcy ton mrożonek z zagranicy…
Przetwórcy mówią jedno, a robią drugie
Tytułowe zjawisko trudno dziś skomentować. Może nie sam fakt, ponieważ jest on dość prosty do wytłumaczenia – jest nim cena. Natomiast zestawienie zagranicznych dostaw z narracją przetwórców, jaką słyszeliśmy latem, może irytować niejednego plantatora malin.
Jak pamiętamy, skup malin letnich rozpoczął się w tym roku wyjątkowo wcześnie. Wyjściowe stawki wynosiły najczęściej 5,20 – 5,40 zł/kg za pierwszą klasę na mrożenie. Później wzrosły powyżej poziomu 9,00 zł/kg. Skupowi towarzyszyła narracja o ogromnych zapasach z ubiegłego roku. Nic dziwnego, rok 2023 był rekordowy pod względem importu mrożonych malin (33 200 ton). Ponadto w kraju wyprodukowaliśmy więcej owoców niż w tym sezonie.
Nie raz słyszeliśmy, że ceny skupu nie będą z tego powodu wysokie. Słyszeliśmy także, że import będzie mniejszy. Stało się inaczej i w okresie styczeń-sierpień ustanowiliśmy kolejny rekord importu mrożonych malin. Jest tylko nieznacznie większy od ubiegłorocznego wyniku, ale to nadal największy wolumen w historii sprowadzony w tym okresie – 19 500 ton.
Mniej z Ukrainy więcej
Liczby nie kłamią, również w tym przypadku. W tym roku mniej mrożonek sprowadziliśmy z Ukrainy (59% dostaw), a więcej z Serbii, Bośni, Bułgarii czy Maroka. Co to oznacza? Wszytko wskazuje na to, że mroźnie w Polsce już od późnej wiosny nie zamierzały rywalizować o mniejsze ilości krajowych owoców, tylko szukały zaopatrzenia w dalszych zakątkach Europy.
Całkowity obraz handlu mogą jeszcze znacząco zmienić dane za wrzesień i październik. To właśnie w tych miesiącach import z Ukrainy był największy. Nie bez znaczenia są w tym miejscu również kontrole graniczne polskich służb. Ponad 360 ton mrożonek z Ukrainy zostało cofniętych z granicy przez IJHARS. Czekamy na pełne dane…