Ceny agrestu kolejny rok z rzędu budzą wiele dyskusji. Niestety, to już trzeci rok, gdy cena oferowana przez przetwórnie jest poniżej kosztów produkcji.
Po raz kolejny ścierają się ze sobą dwa zupełnie przeciwstawne punkty widzenia. Plantatorzy i przetwórcy mają odmienne argumenty, i walczą o swój interes. Czemu agrest jest tak tani? Czy plantacje będą usuwane? A może mamy do czynienia z wykorzystaniem przewagi kontraktowej?
Zacznijmy od aktualnych cen agrestu. Jeden z zakładów na Lubelszczyźnie oferuje 0,50 zł za kilogram, a drugi 0,60 zł za kilogram. Są to stosunkowo małe zakłady w porównaniu do największych podmiotów. Ponadto największe firmy obecnie agrestu nie skupują. Rozmawialiśmy zarówno z plantatorami, jak i z właścicielkami zakładów.
MROŹNIE
Zdaniem przetwórców niska cena wynika przede wszystkim z braku popytu ze strony odbiorców z Zachodniej Europy. Z biegiem lat zainteresowanie zarówno mrożonym, jak i przetworzonym agrestem systematycznie spada. Jest to wyraźny i zauważalny trend. Przyczyniły się do tego bardzo na przykład częste reklamacje ze strony odbiorców polskiego produktu. W zamrożonych owocach (przede wszystkim odmiany 'Invicta’) były kolce.
Nasza rozmówczyni używa agrestu do mieszanek kompotowych. Sprzedaje go również jako produkt mrożony. Jej zdaniem Zachód odchodzi od tego owocu. Jako mroźnia ma podpisane z plantatorami umowy kontraktacyjne na zaledwie 100 ton agrestu. Nie kupuje owoców „na zapas” ponieważ nie będzie miała na nie zbytu i nie chce narażać się na straty. Kupuje i przetwarza tylko tyle, ile jest w stanie sprzedać swoim odbiorcom.
Niestety, zdaniem branży przetwórczej plantacje agrestu czeka czarny scenariusz – karczowanie. Pozostaną tylko małe areały do zaspokojenia równie małych zamówień zachodnich odbiorców. Ponadto odbiorcy nie chcą płacić więcej za produkt przetworzony i stad niskie ceny.
ROLNICY
Plantatorzy są odmiennego zdania. To trzeci rok z niezwykle niskimi cenami. Przypomnijmy, 2018 (0,50 – 0,60 zł/kg), 2019 (0,30 zł/kg). Ze strony producentów padają gorzkie słowa o bezwzględnym wykorzystaniu przewagi kontraktowej na tym małym rynku, a nawet o zmowie cenowej.
Na argument o kolcach w owocach, odpowiadają bez zawahania. „Przecież w zakładach są linie z podczerwienią, które takie owoce odrzucają”. Ponadto twierdzą, że niemal całą produkcję bez problemu odbierają Austriacy i Niemcy i to dopiero oni zajmują się faktycznym przetwórstwem.
Potwierdzają fakt, że plantacji agrestu z roku na rok ubywa. Obawiają się jednak, że przyjdzie czas na scenariusz czarnej i czerwonej porzeczki. Gdy agrestu zacznie brakować, przetwórnie będą oferowały astronomiczne ceny, aby zachęcić rolników do zakładania nowych plantacji. Gdy rośliny wejdą w pełnie owocowania, podaż się zwiększy i znów przyjdą bardzo niskie ceny. To co widzimy na rynku porzeczek i agrestu jest zdaniem rolników przykładem kreowania rynku.
Co ciekawe na węgierskiej stronie z ogłoszeniami rolniczymi znaleźliśmy ofertę polskiego, zielonego agrestu. Sprzedaje go polska firma działająca na Węgrzech. Cena to 170 forintów netto, czyli 2,20 zł/kg. Zakładając, że takie oferty istnieją, można przypuszczać, że ktoś te owoce kupuje.
Tegoroczne plonowanie agrestu jest niezwykle niskie. Czas pokaże, czy zakłady podniosą cenę, czy owoc ten jest rzeczywiście „niepotrzebny”. Jedno jest pewne, kontraktacja na tak małym i wrażliwym rynku zdecydowanie poprawiła by sytuację.
A może taka jest kolej rzeczy, kiedy na owoce nie ma zbytu?
Jakie macie zdanie?
To czemu krwa rolnicy sami nie sprzedadza ludziom owocow? Ja im dam wiecej niz 50 groszy za kilogram… Ale mniej niz chca zdziercy sprzedajacy kilo agrestu za kilkadziesiat zl. SPRZEDAWAJCIE ONLINE KUPIE PARE KG NAWET Z DRUGIEGO KONCA KRAJU. Albo sprzedawajcie sklepom czy targowiskom na bez posrednikow ktorzy zgarniaja wiekszosc kasy