W dobie rosnącej produkcji owoców w Polsce coraz rzadziej spotykamy się z okresami, gdy danego gatunku brakuje na rynku. Gdy jednak tak się stanie, cena błyskawicznie rośnie, a producenci mają przewagę kontraktową. Tak było ostatnio na rynku hurtowym w Nowym Przybojewie.
Od początku sezonu handel truskawkami przebiega raczej płynnie. Wynika to z podaży, która nie jest rekordowo wysoka. Ceny uzyskiwane za owoce nierzadko nie satysfakcjonują plantatorów, ale to osobny temat. Wczoraj i dziś, czyli ostatniego dnia maja i pierwszego dnia czerwca na największym typowo truskawkowym rynku hurtowym w Polsce – Nowym Przybojewie – przez kilka godzin brakowało truskawek.
Już około godziny 10:00 rano producenci informowali, że na rynku więcej jest kupujących niż sprzedających i oczekują oni na dowóz towaru, który odpowiadałby ich oczekiwaniom. Wtedy też notowano pierwsze wzrosty cen w stosunku do dnia wczorajszego.
Około godziny 14:00 administracja rynku w Nowym Przybojewie poinformowała, że truskawek zaczyna brakować. Producenci widząc dziesiątki oczekujących kupców, błyskawicznie podnieśli swoje ceny wywoławcze. Niżej zamieściliśmy kadr z kamer, które transmitują widok rynku na żywo. W południe w alejce dla sprzedających widzimy kilkudziesięciu kupujących i tylko kilkanaście aut z owocami.
Gdy niedobór staje się coraz bardziej wyraźny kupujący zatrzymują wjeżdżające auta dostawcze jeszcze przed bramą wjazdową. Zdarza się, że owoce są już sprzedane zanim producent wystawi swój towar i zapozna się z cenami. Dochodzi także do incydentów, czyli słynnych już „urwanych klamek”.
Wczoraj wieczorem łubianka najwyższej truskawek odmiany Asia kosztowała maksymalnie 17 złotych. Dziś w południe pięć złotych więcej – 22 złote. Jak widać sprzedający na rynku producenci potrafią doskonale wyczuć moment, w którym są na uprzywilejowanej pozycji. Niestety opisywane okresy w krajowym handlu niezależnie od gatunku owoców są rzadkością…
