Co stało się, że… rynek handlu borówką w minionych dwóch tygodniach przeszedł istne załamanie?

ceny borówek

ProBerry: Kryzys cenowy, który był wieszczony od lat w końcu dopadł plantatorów, którzy sprzedawali i nadal sprzedają swoje owoce po 7 złotych. Ale czy to aby na pewno już jest ten dół dołów, który był zapowiadany? Minione lata obfitowały w przymrozki wiosenne, które w wielu regionach kraju przetrzebiały uprawy nie tylko borówek amerykańskich.

Sezon 2021 jest pierwszym rokiem od wielu lat, kiedy przymrozków wiosennych nie było. I obecną sytuację na rynku borówki można by sprowadzić właśnie do kwestii braku wiosennych przymrozków. Jednak złożyło się na to więcej czynników. Po pierwsze – problemy z eksportem. Jeszcze do poprzedniego weekendu eksport do Wielkiej Brytanii był bardzo słaby, a wielu eksporterów wręcz w ogóle nie wysyłało towaru. Nie z powodu braku chęci, ale zamówień. Tożsama sytuacja miała miejsce w Niemczech. Rynek rosyjski, na który mimo embarga polska borówka i tak trafiała w okrężny sposób jest dla nas w tym roku nadal zamknięty. Niewykluczone, że rynek ten w efekcie ostatnich zawirowań politycznych z Białorusią przejęła Ukraina.

Po drugie – nałożenie się sezonów. Tegoroczny sezon to nie tylko zimna wiosna, a jednocześnie brak przymrozków, ale także skumulowanie zbiorów w całej Europie w niemal ten sam czas. Zwykle kiedy Serbowie kończyli zbiory odmiany „Duke” my wchodziliśmy w pełnię owocowania. Podobnie w Rumunii czy Chorwacji. W tym roku różnica jest symboliczna. W efekcie nie tylko rywalizujemy z tymi krajami na rynku eksportowym, ale także nie mamy dostępu do ich rynku.

Po trzecie – nastawienie krajowych dystrybutorów. Kiedy ceny borówki w poprzednim tygodniu, ale także jeszcze wcześniejszym, szorowały po dnie, w tym samym czasie markety sprzedawały borówki w cenie 30 złotych i wyższej, niespecjalnie martwiąc się sytuacją branży. W tamtym momencie prosiło się o wprowadzenie natychmiastowo kampanii promocyjnej, obniżenie ceny na półce, zwiększenie przyjęcia towarów od krajowych dostawców. Nic takiego się nie stało, na półkach zalegała także importowana borówka z krajów, które zbiory w teorii powinny mieć już za sobą.

Po czwarte – jakość. Niestety, zwiększona produkcja borówki w Polsce nie idzie w parze z jakością. Wiele plantacji w Polsce jest prowadzona po prostu źle, popełniane są tam podstawowe błędy. Wiele plantacji nie ma również podstawowej infrastruktury – choćby chłodni na plantacji czy samochodu chłodni. Wiele błędów skumulowanych także z trudną pogodą (wysokie upały, wcześniej mokra wiosna) spowodowały także problemy z jakością (miękkie owoce, krótki shelftime).

Powyższe czynniki, które pechowo splotły się w jednym czasie sprawiły, że najniższa ceną za borówkę deserową wyniosła 6 zł, przeciętnie 7-8 złotych. Czy to oznacza, że najgorsze jest już za nami i będzie tylko lepiej? W obecnym sezonie zapewne. Zbiory odmiany „Duke” w zasadzie się kończą, zbiory „Bluecropa” pewnie zakończą się w przeciągu dwóch tygodni. Później odmiany powinny więc dać plantatorom nieco odetchnąć i dać szansę na odrobienie strat z wczesnego sezonu. Jednak w dłuższej perspektywie wydaje się, że ceny borówki jeszcze nie sięgnęły dna. W owocowanie wchodzi coraz więcej nasadzeń, w których dominuje odmiana „Duke”. W kolejnych latach ta tendencja będzie tylko zwyżkowa, gdyż od 4-5 lat główną odmianą sadzoną przez plantatorów jest właśnie „Duke”.

Niewykluczone, że już w tym sezonie doszliśmy do momentu, w którym ilość dostępnych owoców odmiany „Duke” przewyższyła dostępność najpopularniejszego dotąd „Bluecropa”, a jak napisaliśmy zdanie wcześniej – będzie pod tym względem tylko gorzej. Zatem „dołowy” moment ceny czeka nas dopiero za 3-4 lata. Czy to oznacza ceny jeszcze niższe niż tegoroczne? Trudno uwierzyć w podobny splot okoliczności jaki miał miejsce w tym roku (wojna handlowa UK-UE, powódź w Niemczech, politycznych konflikt Polska-Białoruś, opóźnienie sezonu w całej Europie przy jednoczesnym nadganianiu naszych wczesnych odmian w wyniku tropikalnych upałów).

Ale zdecydowanie łatwiej uwierzyć w to, że w przypadku odmiany „Duke” za chwilę będziemy mieć w kraju nadprodukcję, której nawet eksport nie będzie w stanie zniwelować i tegoroczne ceny niestety okażą się typowymi dla tej pory roku. Chyba, że pogoda zrobi to, czego nie zrobiła w tym roku – ograniczony plony.

Autorem publikacji jest Mateusz Czok, właściciel profilu ProBerry na Facebooku.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here