Rosnącą liczbę komunikatów IJHARS-u o konieczności wycofania z obrotu importowanych malin coraz trudniej skomentować. Plantatorzy chcą widzieć efekty kontroli importowanej żywności. Równocześnie jako konsumenci są zaskoczeni, że owoce o tak niskiej jakości pojawiają się na naszym rynku...
Komunikatów IJHARS-u o importowanych malinach jest na tyle dużo, że publikacje o każdej niedopuszczonej do obrotu partii mogłyby być zbyt częste. Niemniej wśród plantatorów przeważają pochlebne opinie – służby działają i produkty niespełniające norm wracają do eksportera.
W niedzielę lubelski IJHARS wydał decyzję o zakazie wprowadzenia do obrotu na terenie Polski partii mrożonych malin o masie 20 ton, importowanych z Ukrainy, ze względu na nieodpowiedni wygląd, barwę oraz widoczną pleśń.
Z kolei dziś ten sam wydział w Lublinie wydał decyzję o zakazie wprowadzenia do obrotu kolejnej partii mrożonych malin o masie 16 ton, również importowanych z Ukrainy. Powód? Obecność zepsutych owoców z widoczną pleśnią.
Zatem pozostając wyłącznie w kategorii ukraińskich mrożonych malin, do naszego kraju „nie wpuszczono” od wiosny już ponad 360 ton produktu (według naszych własnych wyliczeń)… Chociaż stanowią nieduży odsetek całkowitego importu to trzeba przyznać, że nikt z nas nie chciałby, aby takie „owoce” trafiły do przemysłu spożywczego.