Na rynku coraz więcej importowanych truskawek, które są sprzedawane jako polskie. Nasilenie procederu wynika po pierwsze z ceny, ale także z tego, że Polacy chcą kupować krajowe owoce. Plantatorzy czują się oszukiwani i chcą nagłaśniać sprawę. Mają nadzieję, że służby wreszcie dostrzegą problem i nałożą kary.
– Jeśli chodzi o podrabianie truskawek, to kiedyś bardzo denerwowałem się. Dziś jest mi zwyczajnie przykro – zdaniem Mateusza Maruszewskiego, plantatora truskawek z okolic Puław, jest to jawne oszustwo, które powinno być karane. Czytając kolejne informacje o karach dla zachodnich importerów podrabiających kraj pochodzenia, pan Mateusz zastanawia się czemu polskie służby są całkowicie ślepe na ten proceder i nie podejmowane są absolutnie żadne działania.
– Nic nie mam do truskawki hiszpańskiej czy greckiej, a już na pewno nie zamierzam walczyć o zakazy importu – mówi. Plantator chce, aby truskawka importowana była wyraźnie opisana na każdym etapie handlu. To klient zdecyduje co kupi. Niedopuszczalne jest, aby był oszukiwany, przez co cierpią polscy plantatorzy.
– Ludzie po zimie są spragnieni pierwszych owoców – dodaje. Setki plantatorów w Polsce wkładają mnóstwo pracy i pieniędzy, aby dostarczyć konsumentom pierwsze, świeże owoce. Zdaniem naszego rozmówcy ze świadomością konsumentów i patriotyzmem gospodarczym jest w naszym kraju coraz lepiej. Wina leży w tym momencie wyłącznie po stronie hurtowników i detalistów, którzy wprowadzają klienta w błąd.
Osobiście wystarczy mi kilka sekund, abym poznał kraj pochodzenia truskawek. Niestety konsument nie ma takiej wiedzy. Po prostu chce zjeść pierwsze truskawki i je kupuje, nie mogę go za to winić. Na bazarkach czy rynkach hurtowych widuje truskawki z południa w polskich łubiankach. Owoce są bardziej podłużne i mają jaśniejszy kolor przy szypułce. Oznacza to, że były zrywane na wpół zielone. Truskawki z północy Afryki można poznać po bardzo szerokich i długich szypułkach.
Pan Mateusz uczula konsumentów na truskawki produkowane poza Unią Europejską. Na przykład w Turcji zupełnie inaczej podchodzi się do produkcji. Dozwolone są środki ochrony, których nie mogą używać producenci z UE, w tym z Polski.
Obecnie plantator uprawia wraz z rodzicami truskawki na 5 hektarach. 1 hektar pod tunelami i 4 hektary w gruncie. Państwo Maruszewscy rozpoczęli przygodę z uprawą tunelową 6 lat temu. Od tamtej pory sukcesywnie pracują nad swoją marką. Niestety, pandemia i niedobór siły roboczej zmusiły ich do ograniczenia areału w stosunku do ubiegłego roku. Powodem był niedobór siły roboczej.