To niedopuszczalne, żeby trzy miesiące po dostarczeniu surowca firma przetwórcza nie znała ceny skupu. Takie sytuacje nadal mają miejsce w Bośni i Hercegowinie. Sytuacja to kolejny dowód, że nigdy nie można oddawać owoców przysłowiowy „komis”.
Sadownicy w Bośni mają coraz większe problemy, jeśli chodzi o ostateczne ceny malin z minionego sezonu. Informowaliśmy o tym jakiś czas temu, jednak skala zagadnienia rośnie. Mroźnie na terenie kraju przyjmowały maliny w sezonie po określonych cenach. Niestety, obecnie pomimo ustaleń z dostawcami oferują niższe ceny lub nie potrafią się określić co do ostatecznych stawek.
W malinowym zagłębiu produkcji malin w Bośni i Hercegowinie nadal ponad połowa mroźni nie ogłosiła ostatecznej ceny zakupu tegorocznych zbiorów, mimo że umówiony z plantatorami termin na to upłynął w sobotę 5 listopada. Producenci są zbulwersowani zaistniałą sytuacją.
Umówione latem stawki najczęściej wynosiły 8 marek zamiennych, czyli 19,16 zł/kg. Część mroźni płaci swoim dostawcom zgodnie z umową, a część chce zapłacić mniej (zwracając uwagę na problemy z eksportem). Są także te najgorsze przypadki, kiedy odbiorcy, którzy nie są w stanie się „cenowo” określić unikają kontaktu z dostawcami. Stowarzyszenie producentów malin nie wyklucza protestów i dalszego nagłaśniania tej patologicznej sytuacji.
Producenci malin uważają, że opisane działania są celowe i zaplanowane. Celem ma być osiągnięcie dodatkowego zysku kosztem producenta. Przykład ten udowadnia po raz kolejny plantatorom w Polsce, jak niebezpieczne może być oddawanie owoców do punktu skupu czy zakładu bez dokładnie ustalonej ceny.
Źródło: nezavisne.com