Czym bliżej do sezonu malinowego, tym więcej będzie pojawiało się informacji o możliwych cenach skupu. Dotyczy to zarówno Serbii i Polski. Zapewne nie braknie również spekulacji...
Sezon malinowy najpierw rozpocznie się w Serbii. Zatem, w tym kraju już teraz dużo mówi się o nadchodzącym sezonie i możliwych cenach skupu owoców. Mogłoby się wydawać, że do niższych cen dążą przede wszystkim przetwórcy. Prawda jest taka, że również związkowcy i plantatorzy dostrzegają problem.
Z drugiej strony istnieją kolejne kwestie, które pomimo chęci ustabilizowania rynku mogą doprowadzić do rekordowych cen kolejny rok z rzędu. Chodzi o podaż malin. Plantatorzy twierdzą, że bez pieniędzy za zeszłoroczne dostawy i zaliczek na ten rok nie będą w stanie odpowiednio nawozić i chronić plantacji. Sektor kolejny rok z rzędu zmierzy się z niedoborem rąk do pracy. W związku z powyższym również istnieje prawdopodobieństwo, że rywalizacja o owoce wywinduje ceny kolejny rok z rzędu do rekordowych poziomów.
Ze strony zakładów pojawiają się pierwsze propozycje wyjściowej ceny na poziomie 300 dinarów (12,06 zł/kg). Zdania plantatorów są na temat takich propozycji podzielone. Jedni zapowiadają, że zgodzą się na powyższą stawkę, a inni twierdzą, że nie podejdą do zbiorów z powodu wyższych kosztów produkcji.
Sytuacja na rynku malin jest niezwykle złożona także w Polsce. W sierpniu i wrześniu import z Ukrainy sprawił, że nasz rynek całkowicie załamał się. W zakładach nadal zmagazynowane są duże ilości mrożonek z ubiegłego roku. Pamiętajmy, że do zbiorów w Polsce zostało jeszcze około 4 miesięcy i wiele może zmienić pogoda. Niemniej, czym bliżej sezonu również w naszym kraju będziemy coraz więcej dyskutowali na ten temat.
źródło: novaekonomija.rs
Jedyna szansa to taka że Putin zmiecie ukraine z powierzchni ziemi a Polacy wyp.ier.dolą pis od koryta.