W zagłębiu grójeckim ostatnie trzy noce minęły pod znakiem przymrozków. Obok zamgławiania, zraszania i ogrzewania, na plantacjach można było również zobaczyć piecyki sadownicze. Plantatorzy borówki są bardzo zadowoleni z efektów ich działania.
W gospodarstwie państwa Dobrzyńskich w Kozietułach zdecydowano się na zakup i użycie piecyków sadowniczych. Jaki paliwa użyto brykietu torfowego przede wszystkim ze względu na długi czas palenia. Ogrzewano w ten sposób kwaterę borówki amerykańskiej odmiany Chandler oraz kwaterę sadu jabłoniowego.
Z poniedziałku na wtorek temperatura na wysokości 2 metrów spadła do -4 stopni. Przy gruncie było nieco chłodniej. Jak relacjonują sadownicy, zarówno na plantacji borówki jak i jabłoni nie zaobserwowano żadnych uszkodzeń, co czyni ochronę jednoznacznie skuteczną.
Plantatorzy są bardzo zadowoleni z efektów działania piecyków sadowniczych. Jednak pan Karol zwraca uwagę, że należy je rozpalić mniej więcej godzinę przed wystąpieniem przymrozka, aby skutecznie spełniały swoje zadanie. W nocy piecyki rozgrzały się do czerwoności. Jednak najlepszym dowodem na ich skuteczność była trawa. Jak mówią, plantatorzy w ogrzewanych kwaterach o poranku w ogóle nie było szronu przy gruncie. Ostatnie piecyki tliły się do południa następnego dnia.
Wiesniaki. A niech wam wymrozi. I jeszcze obciął bym wam dotacje z UE. Bo wam się nienalezy. Jesteście anty Uni europejskiej. Pro pedofilski Kler. Więc won!
powyżej jakiś niepełnosprawny umysłowo się wypowiedział, szkoda chorych ludzi