” – Po ile dziś truskawki? – Będę wiedział około 18:00… ” Niestety, takie dialogi są codziennością na punktach skupu w całej Polsce. Czy producenci każdego z gatunków doczekają czasów, kiedy cenę dnia będą znali rano?
Producent truskawek/wiśni/porzeczek/aronii/agrestu nierzadko przywozi owoce na punkt skupu i nie zna ceny. Zdarza się, że sprzedaje swoje owoce nie wiedząc za ile. Takie sytuacje w ogóle nie powinny mieć miejsca, jednak w realiach polskiego rynku są corocznym standardem. Czy to się kiedyś zmieni?
Zagadnienie to budzi skrajnie negatywne odczucia u rolników. Zwłaszcza w latach urodzajnych, gdy decyzja o zbiorze jest nierzadko podyktowana różnicą 10 groszy na kilogramie. Wielu sadowników jest zdania, że gdyby znali cenę skupu o 7 czy 8 rano, to nie przystępowaliby do zbioru, jeśli cena by ich nie satysfakcjonowała.
Trudno znaleźć producenta, który po całym dniu pracy nie sprzeda wieczorem owoców, zwłaszcza, jeśli są już przygotowane do sprzedaży. Można to również pod pewnymi względami „podpiąć” opisywane zagadnienie pod przewagę kontraktową. Jest to niewątpliwie w interesie przetwórców.
Ale przecież w dobie komputerów i automatyzacji produkcji w każdym zakładzie przetwórczym, określenie zapotrzebowania na surowiec nie jest niczym trudnym. Jeśli zakład kupił danej nocy 500 ton, to doskonale zna zarówno poziom jakości kupionego surowca, jak i swoje moce przerobowe. Określenie się z ceną zakupu rano nie jest żadnym problemem. W ostateczności można tak nawet sterować popytem. Jeśli dany zakład kupił jednej doby zbyt dużo surowca, to określając cenę rano sam sobie ograniczy wieczorne dostaw względem konkurencji.
Producenci o problem oskarżają punkty skupu, a skupy przerzucają odpowiedzialność na zakłady przetwórcze. Jedno jest pewne, w całym tym zamieszaniu winy nie ponoszą producenci. Znając cenę skupu rano byli by spokojniejsi i nierzadko lepiej rozplanowali dzień. Wielu producentów podpisze się zapewne pod słowami: „Dziś wiśnia na mrożenie po 0,60 zł/kg? Rozumiem, w takim razie dziś nie zrywamy… Dziękuję, zadzwonię jutro”.
To wina rządzących ze producenci czylirolnicy nie znają cen rano, chodzi o to aby rolnik zrywał owoce cały dzień w słońcu to później będzie musiał sprzedać za ile mu się da bo szkoda wyrzucic a często trzeba jeszcze ludzi oplacic więc nie ma wyjścia, tak nie powinno być, to jest przewaga zakładów nad rolnika. I, gdzie w tym wszystkim są instytucje odpowiedzialne za ten stan rzeczy, gdzie Kołodziejczyk, Agrounia itp.
Co mają rządzący do cen na skupie w prywatnych firmach? Rząd już nie reguluje cen, jak to było w komunie, przespałaś ten czas 😁
No to moderuj aby nie za dlugo
Większość komentarzy jak zwykle od głupków i troli. Źródło problemu leży w tym samym miejscu według którego należy kontrolować rolnika a nie import. Również kukurydzy GMO nie można uprawiać ale importować już tak.
Po wojnie będzie lepiej, ale pod warunkiem, że wygramy…
Osobiście wolałbym znać cenę dziś na jutro