Czy sprawdzaliśmy kiedyś skład syropów owocowych? Dziś mowa głównie o syropie malinowym. W wielu takich produktach dodatek koncentratu malinowego wynosi ułamek procenta lub maksymalnie kilka procent. Konsument może nie zauważyć rzeczywistego składu, ale producenci zabezpieczają się przed ewentualnymi reklamacjami, bo najczęściej w nazwie pojawia się również zwrot „… o smaku malinowym”.
Czytając skład wielu tego typu produktów widzimy, że na pierwszym miejscu jest syrop glukozowo-fruktozowy. Koncentrat malinowy znajduje się dopiero na 9 miejscu (0,08%) pod względem objętości. Czy konsumenci sprawdzają skład produktów? Niestety, niewielu sprawdzi dokładny skład i wybierze lepszy (i droższy produkt).
Można stwierdzić, że producenci w pewien sposób oszukują konsumentów. Produkt, który w domyśle jest produktem owocowym i ma wpływać korzystnie na nasze zdrowie jest tak naprawdę bombą cukrową o smaku malinowym. Jednak producenci i to przemyśleli. Zwróćmy uwagę, że w tego typu produkty nie są sprzedawane jako syrop malinowy, tylko jako syrop owocowy o smaku malinowym, co zmienia postać rzeczy.
Tak czy inaczej produkt z składem widocznym niżej ma niewiele wspólnego z owocami, w tym na przykład malinami. Co zatem można z tym zrobić?
Skoro podatek cukrowy przyniósł pozytywne efekty i wzrasta zużycie owoców do produkcji soków i napojów owocowych, być może i w tym przypadku sprawdziłoby się takie rozwiązanie. Dla produkujących maliny rozwiązanie idealne. Zwiększa się zużycie owoców, czyli popyt, a konsument ma zdrowszy produkt. Z drugiej strony wystarczy zaostrzyć przepisy dotyczące nazywania takiego produktu. Wówczas nie byłoby wątpliwości – konsument wiedziałby, co kupuje.