Zbiory wiśni idą już pełną parą, ale co ciekawe obecnie ofert pracy przy zbiorze wiśni jest więcej niż tuż przed zbiorami. Niestety, ci którzy spóźnili się i nie znaleźli dostatecznej liczby pracowników próbują zadziałać odpowiednim wynagrodzeniem.
Chyba wszyscy powinniśmy się już przyzwyczaić, że niedobór rąk do pracy w najbliższych latach będzie stały i raczej nigdy nie będziemy mieć tylu pracowników, ile byśmy sobie życzyli. Dla niektórych ten sezon będzie jednak nauczką na przyszłość, bo chętnych do zbiorów jest znaleźć trudniej niż zwykle.
Przez lata wielu z nas zdążyło się przyzwyczaić do systemu poszukiwania pracowników do zbiorów wiśni. Bardzo często podstawę stanowili okoliczni mieszkańcy, często pracujący z nami od kilku lat. Czas wakacyjny pozwalał na zatrudnianie młodzieży, oczywiście nie brakowało też pracowników z Ukrainy. Zazwyczaj wystarczało kilku telefonów tuż przed zbiorami i udawało się znaleźć chociażby minimalną liczbę osób.
Jak wygląda sprawa dziś? Wiemy wszyscy doskonale, że jeśli chodzi o pracowników z Ukrainy w większości są to same kobiety, co oczywiście przy zbiorze owoców pestkowych czy miękkich nie przeszkadza. Weźmy jednak pod uwagę, że najczęściej w naszych gospodarstwach są też dzieci, co już nieco utrudnia całą logistykę zbiorów. Jednak w tym przypadku powinniśmy się cieszyć z tego, co mamy, bo na początku wydawało się, że sytuacja może być znacznie gorsza.
No właśnie. Przechodząc dalej trzeba powiedzieć, że znacznie trudniej jest o Polaków chętnych do pracy. Jak wynika z rozmów z wieloma sadownikami, część pracowników, którzy przez lata podchodziła do zbiorów z roku na rok rezygnowała. Część znalazła stałą pracę, część ze względu na różne dodatki socjalne po prostu stwierdziła, że nie musi pracować. Dochodzi też inny aspekt – jak to zwykle bywa, jeśli ofert pracy jest dużo, potencjalny pracownik może wybierać. Niskie drzewa czy wysokie? Rzadkie wiśnie czy gęste? Zbiór z drabin czy z dołu? I właśnie w tym momencie zaczynają się schody.
Jak się obecnie okazuje, wielu sadowników/producentów nie przypuszczało, że o pracowników będzie tak trudno. Zaryzykujemy stwierdzenie, że część z nich zaczęła zbyt późno szukać chętnych. Przecież zazwyczaj wystarczyło kilka telefonów tuż przed zbiorami… Dlatego teraz gorączkowo poszukują pracowników i… podnoszą stawki, co źle wpływa na ogólną sytuację rynkową… Stawki w wysokości 1,00, czy 1,10 zł/kg to bardzo dużo, szczególnie, że zdecydowana większość z nas płaci 0,70 – 0,80 zł/kg.
Z jednej strony tak działają prawa rynkowe, z drugiej strony należałoby zadać pytanie co będzie za rok, za dwa, tym bardziej, że ceny owoców z roku na rok nie rosną, a wręcz przeciwnie…
Ja za mniej jak 2.5zł od kilograma rwał u nikogo nie będę,nie obchodzi mnie że rolnik w skupie mniej weźmie.niech ręką sami skoro sobie wsadzili.
Witam. Mam 28 lat, kujawsko-pomorskie. Chętnie podejmę się pracy przy zbiorze owoców.
piotrowskaangelika1@wp.pl
Może gdyby traktowali człowieka na równi ze sobą to by mieli pracowników. Niestety, ale większość rolników traktuje pracowników sezonowych jak bydło którym można pomiatać.
Poszukaj u kogo innego. Ja wykonuje cięższą pracę u różnych ludzi. Jak ham to dzień robię albo kilka. Dobrałem sobie,, że są całkiem ludzcy. I zadowoleni. Co roku u tych samych.
A ile można za dzień nazbierać wiśni?
150kg