Spadki cen gazu teoretycznie powinny wpłynąć na obniżki na rynku nawozów. Tak się jednak nie dzieje i nadal jest bardzo drogo. Pojawiają się jednak dostawy tańszych nawozów z zagranicy. Czy to zachęci pozostałych do obniżek?
Ceny nawozów to temat często poruszany od kilkunastu miesięcy. Emocje dotyczą nie tylko samych cen, ale także marży krajowych producentów. Sytuacja na rynku jest niezwykle złożona. Rolnicy i eksperci zwracają uwagę, że na światowych rynkach spadają ceny gazu, a w związku z tym powinny ulec obniżkom również nawozy. Niestety, w Polsce nadal jest bardzo drogo…
Obok krajowych nawozów, na polski rynek trafiają także produkty importowane. Wśród nich jest na przykład znacznie tańszy mocznik. Jeśli różnice w cenach będą odpowiednio duże to rolnicy w zakupach będą kierowali się ceną (chociaż jak zawsze w takich przypadkach zachodzi pytanie o jakość).
Jednym z importowanych do kraju nawozów jest obecnie mocznik (z inhibitorem ureazy) z Turkmenistanu. Cena jest znacznie niższa od produktu krajowego. Za mocznik musimy zapłacić od 4500 do 5000 zł za tonę brutto. Omawiany nawóz ze wschodu kosztuje 3400 zł netto, czyli 3672 zł brutto. Przy zakupie całego auta ciężarowego, cena brutto spada nawet do 3400 zł za tonę brutto. Mówimy zatem o znaczącej różnicy na każdej tonie. Jak przekonuje dystrybutor, posiada on odpowiednie dokumenty i wyniki badań potwierdzające, że nawóz spełnia unijne wymagania jakościowe.
Co ciekawe, pomimo znacznie niższej ceny, produkt na północy kraju nie jest rozchwytywany jak „świeże bułeczki”. Rolnicy nadal wyczekują i na bieżąco analizują rozwój sytuacji. O ile rok temu o tej porze sprzedaż się zwiększała to obecnie tego nie widać. Takie ogólne podejście również powinno mieć wpływ na spadki cen.
Jest jeszcze jedna kwestia. Czy odpowiednio duża podaż tańszych nawozów z importu zmotywuje największych krajowych producentów do zweryfikowania swojej polityki cenowej?