Dziś w sadach od samego rana można było napotkać dziesiątki ciągników z opryskiwaczami. Sadownicy wykonywali najczęściej zabiegi interwencyjne po silnych infekcjach parcha jabłoni.
Modele chorobowe alarmowały o wystąpieniu infekcji parcha jabłoni. W zagłębiu grójeckim w wielu miejscach były to silne infekcje. W związku z tym zachodziła konieczność wykonania zabiegów interwencyjnych. Od wczesnych godzin porannych sadownicy przystąpili do ich wykonania.
W związku z bardzo zróżnicowaną sumą opadów do dzisiejszej ochrony sadownicy musieli podejść w bardzo indywidualny sposób. Nie bez znaczenia było to, jakich substancji czynnych użyto w ubiegłym tygodniu przed prognozowaną zmianą pogody. Niemniej zdecydowana większość sadowników wykonywała dziś zabiegi kaptanem czy ditianonem w połączeniu z którymś ze środków z grupy SDHI. Dawało to dodatkowe korzyści w ochronie przed szarą pleśnią czy mączniakiem jabłoni. Byli również tacy, którzy wykonywali dziś zabiegi interwencyjne środkami opartymi na difenokonazolu.
W odróżnieniu od minionego tygodnia, dzisiejszym zabiegom na szczęście sprzyjała aura. Od wczesnych godzin porannych sadownicy mieli doskonałe warunki. Sprzyjał przede wszystkim wiatr, którego tak naprawdę nie było. Do późnych godzin popołudniowych w zagłębiu grójeckim było bezwietrznie, a podmuchy nie przekraczały 5 metrów na sekundę. Okno do wykonania zabiegów widzimy doskonale również na poniższym diagramie ze stacji meteorologicznej.
Ostatnia doba przyniosła idealne warunki do rozwoju parcha jabłoni. W pierwszej kolejności rozwojowi zarodników sprzyjała temperatura (12 – 18 stopni Celsjusza). Opady, choć bardzo zróżnicowane sprawiły, że zwilżenie liści trwało nawet kilkanaście godzin. Nie zapominajmy również o bardzo wysokiej wilgotności względnej. W połączeniu ze znaczną ilością wysianych zarodników workowych, skutkowało to prawdopodobnie najsilniejszą infekcją w sezonie.