Oziębienie powoduje, że również szkodniki w sadach są mniej aktywne. Z pewnością jednak ich liczebność będzie rosła, kiedy pogoda się unormuje. Szczególnie zwróciłbym uwagę na mszyce.
Ochłodzenie nie sprzyja aktywności szkodników
Opady deszczu to zwiększona presja ze strony chorób grzybowych, ale jednocześnie mniejsze zagrożenie ze strony szkodników. Opadom towarzyszą raczej niskie temperatury, szczególnie w nocy, więc obecnie nie zauważamy nasilonej presji. Warto jednak szczegółowo lustrować swoje sady, ponieważ jestem przekonany, że wraz z ociepleniem rozpocznie się okres wzmożonej aktywności szkodników. Mam na myśli przede wszystkim mszyce.
Konieczna lustracja
Lustrując sady widzę pierwsze nowe kolonie mszyc, które z pewnością zaczną się szybko powiększać już w przyszłym tygodniu, kiedy wzrosną temperatury zarówno w dzień, jak i w nocy.
Jeśli podobną sytuację widzimy również w swoim sadzie, uczulam, aby po ustabilizowaniu się pogody wykonać zabieg zwalczający. Przypominam, że najlepiej reagować zawczasu, kiedy zagrożenie jest jeszcze stosunkowo niewielkie. W momencie, kiedy mszyce opanują już nasz sad, wydamy więcej na kilkukrotne zabiegi, a i tak nie wiadomo, czy będą one w pełni skuteczne. W moim przypadku będzie to Teppeki 50 WG.
Mszyce zwalczamy, kiedy populacja jest mała
Dlatego właśnie kluczowym momentem na zwalczanie mszyc jest okres przed kwitnieniem, najlepiej w fazie różowego pąka. Jeśli uda nam się go przeprowadzić, mamy „spokój” na kilka tygodni, a później właśnie konieczny jest dodatkowy zabieg. Jeśli wykonamy go w momencie, kiedy presja szkodnika jest mała, w dalszej części sezonu raczej nie powinniśmy mieć większych problemów.
Co dzieje się w sadach, gdzie przed kwitnieniem nie wykonano zabiegu zwalczającego lub zastosowaliśmy nieodpowiedni preparat? Najlepiej ilustrują to załączone zdjęcia. Mszyce nie zostały zwalczone przed kwitnieniem, ich liczebność wzrosła, a pędy zdążyły się poskręcać. W tym sadzie kilka dni temu został przeprowadzony zabieg zwalczający, więc obecnie znajdziemy mało aktywnych osobników, jednak deformacji pędów już nie odwrócimy.
Marcin Piesiewicz