Pozostałości ś.o.r. zależą także od techniki opryskiwania

opryskiwacz sadowniczy

Nie dalej niż w lutym br. wskazywałem na konieczność zmniejszenia zużycia środków ochrony roślin (ś.o.r.) nakazaną przez europejskie strategie, w tym zwłaszcza przez tzw. Zielony Ład i strategię „Od pola do stołu”. Przewidują one m.in. ograniczenie zużycia ś.o.r. o połowę do 2030 r., co wydaje się niezwykle trudnym zadaniem, aby zrealizować je w tak krótkim czasie. Dlatego wszystko wskazuje, że problem ten pozostanie dyżurnym tematem wielu artykułów, konferencji i dyskusji w najbliższych latach.

Warto więc już dzisiaj zastanowić się, co można obecnie uczynić, aby przyczynić się do redukcji zużycia ś.o.r. i ich pozostałości w owocach. W ostatnim okresie podejmowane są liczne inicjatywy zmierzające do wyprodukowania owoców bez lub o minimalnym poziomie pozostałości ś.o.r. Nadal jednak niewykorzystane rezerwy tkwią w technice opryskiwania, ze względu na to, że podczas zabiegów przy użyciu standardowych opryskiwaczy tracimy nawet do 90% ś.o.r. A wyniki badań i obserwacji wskazują, że nowe techniki opryskiwania mogą zredukować te straty co najmniej o połowę. Pomimo oczywistych możliwości oszczędna technika opryskiwania jest wciąż pomijana, choć powinna odgrywać jedną z kluczowych ról w tym działaniu. Poniżej przedstawię kilka wybranych czynników wpływających na poziom pozostałości ś.o.r. w owocach, które są związane z techniką opryskiwania.

Wśród nich jest tzw. wtórne naniesienie spowodowane znoszeniem cieczy użytkowej podczas opryskiwania dwóch sąsiadujących rzędów. Nasze badania wskazują, że może ono sięgać nawet do 25% stosowanej dawki ś.o.r. Co gorsze jest nieprzewidywalne, ponieważ zależy w dużym stopniu od prędkości i kierunku wiatru. Ponadto opadające grawitacyjnie krople osiadają zwykle na zewnętrznej części korony, gdzie i tak obserwuje się nadmierne naniesienie preparatu. Użycie opryskiwaczy tunelowych niemal całkowicie ogranicza znoszenie i tym samym niweluje wtórne naniesienie preparatu do zera.

Nie mniejsze szkody wyrządza obowiązujący sposób wyrażania dawki ś.o.r. w odniesieniu do powierzchni sadu. O ile trudno mieć zastrzeżenia do takiego podejścia w odniesieniu do płaskich upraw polowych, to nie można pogodzić się z podobnymi zaleceniami dla upraw przestrzennych, jakimi są sady i plantacje krzewów jagodowych. Czy można bowiem identyczną dawką ś.o.r. opryskiwać młody sad karłowy i liczący 20 lat sad tradycyjny z rozbudowanymi przestrzennie koronami drzew, posadzony w rozstawie np. 5 x 4 m? Logiczne rozumowanie podpowiada potrzebę zróżnicowania dawek w takich sadach.

Za takim przekonaniem przemawiają też wyniki badań wykonanych w Zakładzie Agroinżynierii Instytutu Ogrodnictwa. Wykazały one, że stosując tę samą dawkę preparatu, średnie naniesienie jednostkowe w sadzie karłowym (TRV = 9530 m3/ha; TRV – Tree Row Volume) było znacząco wyższe niż w sadzie półkarłowym (TRV = 13 750 m3/ha) i w dużym stopniu zależało od techniki opryskiwania. Dla opryskiwacza wyposażonego w deflektory było ono w sadzie karłowym o 40% wyższe niż w półkarłowym. Z kolei dla opryskiwacza standardowego pozbawionego deflektorów naniesienie było ponad 2-krotnie wyższe w sadzie karłowym. To tak, jak gdyby ten sad opryskano przez pomyłkę dwukrotnie!!! Jest bowiem oczywiste, że duże korony drzewa posiadają większą powierzchnię liści i dlatego charakteryzują się większym „efektem filtracyjnym” niż małe korony w sadach karłowych. Dzięki temu zatrzymują wprawdzie więcej cieczy użytkowej, ale rozkłada się ona na większą powierzchnię liści, stąd mniejsze jednostkowe naniesienie preparatu. Z tego też powodu standardowe opryskiwacze nie powinny być stosowane we współczesnej produkcji jabłek, ponieważ charakteryzują się wysoką skłonnością do zróżnicowanego naniesienia cieczy użytkowej na drzewa różnej wielkości.

Powyższe rozważania wskazują na znaczący wpływ gęstości i wielkości korony drzewa na wielkość naniesienia cieczy. Zważając jednak, że nie da się tego dokonać „na oko”, konieczne są nowe zalecenia w etykietach oraz inteligentne opryskiwacze, które samoczynnie dostosują chwilową dawkę ś.o.r. na podstawie pomiarów wielkości i gęstości korony drzewa. Prace nad takimi maszynami trwają na świecie już od kilkunastu lat w wielu ośrodkach naukowych, w tym także w Instytucie Ogrodnictwa, ale do komercyjnych wersji takich maszyn droga jeszcze daleka. Do tego czasu można skorzystać z innych stosunkowo prostych narzędzi, które umożliwią dostosowanie dawki ś.o.r. do wielkości i gęstości opryskiwanych drzew, aby choć po części uczynić zalecenia z tego zakresu bardziej precyzyjnymi. W ten sposób zmniejszymy pozostałości ś.o.r. w owocach, o kosztach nie wspominając.

Prof. dr hab. Ryszard Hołownicki

IO-PIB Skierniewice

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here