Połączenie kilku czynników pogodowych może doprowadzić do bardzo silnej lub nawet ekstremalnej infekcji parcha jabłoni. Według modeli chorobowych ma ona trwać jutro i pojutrze. W weekend mogliśmy być spokojni dzięki niskim temperaturom. Obecnie wskazania termometrów znacznie bardziej sprzyjają parchowi.
Modele prognozują duże zagrożenie
Sadownicy od wczoraj zastanawiają się, jaką strategię obrać do walki z parchem jabłoni w najbliższym czasie. W prognozach widzimy opady, które w rejonie Grójca mają rozpocząć się od późnego wtorkowego popołudnia i potrwać do jutrzejszego poranka. Modele chorobowe nakładają te dane do algorytmu opartego na przykład o tabelę Millsa. W efekcie widzimy duże infekcje, które miałyby trwać jutro i pojutrze.
Jeśli faktycznie z taką skalą będziemy mieli do czynienia to produkty oparte o ditianon na pewno z nią sobie nie poradzą. Mając na uwadze duży przyrost masy liściowej, konieczne będą zabiegi interwencyjne w środę, ale to nadal przysłowiowy „czarny scenariusz”. Jesteśmy w kluczowym okresie ochrony przed parchem i lepszy będzie jeden zabieg więcej produktami kontaktowymi niż „wpuszczenie” choroby do sadu.
Kluczowy jak zawsze czas zwilżenia liści
Mówiąc o późnym popołudniu i nocy z wtorku na środę, w prognozie pogody widzimy temperatury na poziomie od 13 do 15 stopni (zagłębie grójeckie). Długość zwilżenia liści konieczna do wystąpienia silnej infekcji wynosi w tym przedziale od 21 do 24 godzin. Patrząc na meteogramy jest to raczej bardzo mało prawdopodobne.
Jest jednak czynnik, który również musimy wziąć pod uwagę. Niestety działa na naszą niekorzyść. Jest to sucha wiosna, która sprawia, że zarodniki nie wysiewają się systematycznie. Do masowych wysiewów dochodzi dopiero w momencie wystąpienia długo wyczekiwanych opadów deszczu.
Jaka strategia na parcha?
W porównaniu z naszą ostatnią publikacją na temat parcha zmienił się jeden kluczowy czynnik, jest nim temperatura. Wówczas było dość zimno, a to w znaczący sposób ograniczało rozwój grzyba Venturia inaequalis. Obecnie temperatura nie jest jeszcze idealna z punktu widzenia fizjologii grzyba. Równocześnie jest na tyle wysoka, że zagrożenie jest znacznie większe niż kilka dni temu.
Sadownicy, którzy wykonali zabiegi produktami z ditianonem do dzisiejszego południa mogą być spokojni. Natomiast jeśli ostatni zabieg był wykonany w sobotę to jutro tuż po zakończeniu opadów konieczny będzie zabieg produktem opartym na ditioanonie w górnej dawce z siarką, tak zwany stop-spray (np. Delan 700WDG).
Jeśli jutro rano pogoda nie pozwoli na wykonanie zabiegu, później konieczny będzie pierwszy zabieg interwencyjny. W tym wypadku będzie to ditianon + pirymetanil lub ditianon + produkt z grupy SDHI. Cały czas mówimy o scenariuszu z długim okresem zwilżenia liści.
A co jeśli nie popada?
Równocześnie pojawiają się prognozy, których autorzy twierdzą, że nadchodzące opady będą tak małe, że w zasadzie nieistotne. Według nich w Polsce ma w ciągu najbliższej doby spaść maksymalnie do 2 lub 3 litry wody na każdy metr kwadratowy. Jednak suma opadu nie jest decydującym czynnikiem przy skali infekcji parcha. Jest nią czas zwilżenia liści w połączeniu z temperaturą. Dlatego ich niekorzystne połączenie w nocy z wtorku na środę może doprowadzić do silnych infekcji.
Ze środków ochrony roślin należy korzystać z zachowaniem bezpieczeństwa. Przed każdym użyciem przeczytaj informacje zamieszczone na etykiecie i informacje dotyczące produktu. Zwróć uwagę na zwroty wskazujące rodzaj zagrożenia oraz przestrzegaj środków bezpieczeństwa, o których mowa na etykiecie.