W swoim wystąpieniu na Sadowniczym Spotkaniu Sandomierz 2017 „Wpływ embarga na sadownictwo w Rosji. Możliwości eksportu polskich jabłek po jego zniesieniu” Adam Paradowski (Agro Fresh) omówił, między innymi, kwestie struktury rosyjskiego handlu jabłkami oraz aktualne źródła jego zaopatrzenia. Czy nasze jabłka wrócą legalnie na ten rynek?
W naszej relacji z tego Spotkania (można ja przeczytać tutaj) wspominaliśmy już o cenach jabłek uzyskiwanych przez sadownika (dla kalibru 60+ czerwonych odmian w styczniu br. było to 30-60 rubli/kilogram). Ich cena w supermarketach to już 45-120 RUB/kg. W przeciwieństwie do Polski największymi operatorami sieciowymi w Federacji Rosyjskiej są firmy z rodzimym kapitałem. Liderem rynku spożywczego (prawie we wszystkich okręgach federalnych) jest Magnit z udziałami od 15% do 28%. Znacznie słabsze, ale również widoczne są Azbuka Wkusa, Lenta, Piatoroczka. Jednak nawet te słabsze od Magnita oraz kilka jeszcze z kapitałem zagranicznym (wszystkie z kilkuprocentowymi udziałami w rynku) mają kłopoty z zaopatrywaniem się w jabłka u rosyjskich sadowników. I to pomimo zdecydowanego, otwartego protekcjonizmu oraz znaczących subwencji państwowych.
Jak by nie oceniać finansowej pomocy rządu federalnego i budżetów okręgowych – a rosyjscy analitycy twierdzą, że znaczący procent tych środków nie dociera do miejsc przeznaczenia (w drobiarstwie „znika” większość subwencji – tylko 39% pieniędzy dociera do branży) – rozwój sadownictwa następuje. Poprawa nie jest jednak już taka, by skutecznie zaspokoić apetyty sieci. Zdarza się więc wcale nierzadko, że lokalny sadownik – w naszym wyobrażeniu wielki, bo gospodarujący na 100 ha sadzie czy większym – nie jest partnerem dla sieci, chociaż jej magazyny są o krok (w Rosji „blisko” znaczy równie dobrze 1 jak i 200 km…).
Sytuacja ta będzie się zmieniać na korzyść lokalnej produkcji. Obecnie produkcja w głównych centrach sadownictwa Federacji jest w przybliżeniu następująca. W obwodach centralnych kraju (wołgogradzki, tambowski, woroneski) produkuje się około 350 tys. ton jabłek, w Kraju Krasnodarskim – podobnie, lub nieco więcej (380 tys. ton). Obwód kaliningradzki zmierza ku 50 tysiącom ton. Krym dostarcza kolejne 50 tys. ton. Podobne ilości zbierane są w Kraju Stawropolskim i w republikach Północnego Kaukazu (zwłaszcza w Kabardyno-Bałkarii).
Piętą Achillesa sadownictwa rosyjskiego jest brak obiektów przechowalniczych. Ocenia się, że tylko około 250 tys. ton jabłek jest przechowywana dłużej niż do 1 stycznia. Około 80% obiektów jest chłodniami bez KA, a bywa, że w tych z instalacjami KA urządzenia nie pracują z powodu braku wyszkolonego w ich obsłudze personelu. Rosjanie często wykorzystują w przechowalnictwie 1-MCP.
Dopóki się to nie zmieni, warto rzucić okiem na państwa, skąd Rosjanie jabłka importują. Oni sami są coraz mocniej „zdziwieni” niesamowitym tempem przyrostu „produkcji” (nie tylko sadowniczej zresztą) u tych swoich partnerów handlowych. Najwięcej jabłek wjeżdża do Rosji z Białorusi – Rosjanie podają ilości powyżej 200 tys. ton. Znacznie wzrosła produkcja, a w każdym razie eksport z Serbii (do poziomu około 200 tys. ton). Chiny dostarczają około 113 tys. ton (spadek w stos. do 2013r. o 11%). Mniejsze ilości eksportuje Mołdawia, Macedonia, Azerbejdżan, RPA.
Władze Rosji ku zadowoleniu swojego lobby rolniczego deklarują utrzymywanie embarga jak długo się da. Tym niemniej jego utrzymanie czy zniesienie jest decyzją polityczną, a nie gospodarczą. Stąd przewidywanie, czy i kiedy zostanie choćby zawieszone, jest zajęciem raczej nieefektywnym.
Dla polskich sadowników ważne jest przyjęcie do wiadomości i wyciągnięcie wniosków z tego, że ta przyszła Rosja będzie zupełnie innym rynkiem niż była przed sierpniem 2014 roku. Sama będzie produkować dużo więcej i lepszej jakości owoców. W jej sąsiedztwie rosną nasi konkurenci – na Ukrainie powierzchnia sadów przekroczyła już 130 tys. hektarów i 1 mln ton. Bez rynku rosyjskiego będzie coraz mocniej konkurować na innych z naszymi jabłkami. Serbia jest największym beneficjentem rosyjskiego embarga. Produkuje już około 350 tys. ton jabłek i ma swobodny dostęp do rosyjskiego rynku. Podobne ilości jabłek zbierają Mołdawianie – ich nowe władze starają się ocieplić swoje stosunki z Rosją, zwiększają eksport jabłek na jej rynek. Znaczącymi graczami tego rynku są nadal Chiny (choć rozwijający się rynek wewnętrzny stale ogranicza możliwości eksportowe), Iran, Kazachstan, Uzbekistan, Azerbejdżan, Macedonia. No i są jeszcze kraje południowej półkuli – RPA, Chile, Argentyna, Brazylia.
Nie możemy więc przyjmować strategii oczekiwania szczęśliwego powrotu na wielki rosyjski rynek. Jaki by się on w tej przyszłości nie okazał, nie będzie już dla polskich jabłek tak komfortowo przestronny, jak był do jesieni 2014 roku.
pg
Prosta odpowiedź. Nie będziemy handlować z Rosją na dużą skalę. Trzeba się z tą myślą pożegnać