Wprowadzenie ceł na zboża i produkty zbożowe z Rosji i Białorusi to ważna, ale równocześnie niepokojąca informacja.
Nie będzie embarga, będą cła
Zacznijmy od tego, że aby wprowadzić kolejny pakiet sankcji, Unia Europejska potrzebuje jednomyślności. Tej nie było w przypadku embarga na produkty rolne ze wschodu. Dlatego Bruksela zdecydowała się na cła wynoszące 95 euro (410 zł) do tony zbóż lub opłatę wynoszącą 50% wartości sprowadzanej partii. Będą to zatem w praktyce cła zaporowe.
Co z naszymi jabłkami?
Decyzja oczywiście nie jest korzystna dla Rosji i Białorusi, chociaż nie przeważy na stanie tych gospodarek. Z punktu widzenia handlu z Białorusią, konsekwencje tej decyzji mogą istotne, gdyż jak wiemy, już od przyszłego poniedziałku polskie jabłka będą mogły wjechać na Białoruś. Nie wiemy, czy kraj zdecydują się na kolejny pakiet odwetowych sankcji wobec Unii Europejskiej czy Polski. Na razie nie znaleźliśmy takich informacji.
Zbożowy problem
Eksperci rynku zbóż sądzą jednak, że decyzja Brukseli niewiele pomoże europejskim i polskim rolnikom. Jeśli spojrzymy na import z Rosji do Polski to w 2023 roku było 12 tysięcy ton. Udział zbóż z Białorusi był marginalny. W tym samym czasie z Ukrainy sprowadziliśmy (oficjalnie) milion ton ziarna. Na szczęście w tej kwestii coraz częściej w przestrzeni medialnej głośno mówi się, że nie jest to zboże do końca ukraińskie, tylko tak naprawdę zboże zachodnich korporacji i oligarchów.
Problem polega na tym, że Rosja oferuje swoje zboża po dumpingowych cenach na rynkach azjatyckich i afrykańskich, co destabilizuje Europę. Zapasy nie zmniejsza się ponieważ biedne kraje zawsze wybiorą tańszą ofertę. Na to Komisja Europejska już nie ma wpływu.
źródło. www.bussinesinsider.pl