Obecnie cała Polska znajduje się w czerwonej strefie. W związku z tym pojawia się coraz więcej wszelkiego rodzaju obostrzeń. Dotyczy to również targowisk, które z punktu widzenia producentów warzyw i owoców są ważnym kanałem zbytu. W ostatnich dniach pojawiło się również wiele plotek na temat rzekomego zamknięcia targowisk. Nie jest to prawdą. Jak wyglądają rzeczywiste obostrzenia?
Należy wyraźnie zaznaczyć, że obecnie w przepisach nie ma odgórnych zaleceń czy nakazów zamykania targowisk czy bazarów. Dodatkowo należy zaznaczyć, że zarządca targowiska ma prawo ograniczyć działanie części lub całości targowiska, gdy wytyczne nie będą przestrzegane. Ponadto rządowe wytyczne uprawniają zarządcę do ograniczania wejść na teren danego bazaru, tak aby zbyt duża liczba ludzi nie przebywała na nim jednocześnie. Tak w skrócie wyglądają wytyczne:
- bezwzględny nakaz zasłaniania ust i nosa przez klientów, ale także personel stoisk handlowych
- każde stoisko handlowe musi być wyposażone w dostępny dla klientów płyn dezynfekujący
- bezpośrednio przy stoisku powinien znajdować się tylko jeden klient
- klienci stojący w kolejce powinni zachować między sobą odstępy co najmniej 1,5 metra
- podawanie i pakowanie produktów przez sprzedającego, tak aby ograniczyć kontakt klienta z żywnością; klienci nie będą mogli dotykać produktów,
- będzie je podawał wyłącznie sprzedawca, dotyczy to także produktów w opakowaniu.
- dezynfekowanie rąk po każdym kontakcie z pieniędzmi
Potencjalne zamknięcie targowisk było by bez wątpienia ciosem dla rolników. Brak tego kanału zbytu wpłynąłby bardzo negatywnie na popyt na rynkach hurtowych. W efekcie umocniłaby się także rola dużych sieci supermarketów. Przedsiębiorcy, którzy utrzymują się z handlu w tym łańcuchu sprzedaży zostaliby pozbawieni dochodów, co przyczyniło by się ogólnej recesji.
Są jednak w Polsce targowiska, które tymczasowo zamknięto. Zarówno klienci, jak i sprzedawcy zwracają uwagę na absurd tego rozwiązania. Jednocześnie bowiem nie można handlować na otwartym powietrzu, a bez problemów działają markety, w których przebywa zdecydowanie więcej ludzi na mniejszej powierzchni.