Chociaż mamy już pod dostatkiem krajowych śliwek, to znalezienie ich w sklepach dużych sieci handlowych do łatwych nie należy. Zdecydowana większość to śliwki z południa Europy, głównie z Serbii i Mołdawii, o czym również pisaliśmy [Mołdawia może bezcłowo eksportować do UE więcej śliwek]. Sadowników zastanawia czemu dopiero Lepoticą „można” handlować?
Jeśli mówimy o handlu na dużą skalę powinniśmy w zasadzie pominąć odmiany o znikomym znaczeniu ekonomicznym. Odmianami, którymi po pierwsze się nie handluje na większą skalę, a po drugie uprawia na małych areałach. Mowa o Hermanie, Ruth Gerstetter, Komecie, Santa Rosie i innych.
Na rynkach hurtowych obecnie jest pod dostatkiem Cacanskiej Rany. Niedługo rozpoczną się zbiory Kalipso. Niestety, odmiany te nie są skupowane przez podmioty pośredniczące w handlu i raczej nie znajdziemy ich w dużych sieciach, pomimo wyśmienitego smaku.
Jak komentują sadownicy „najpierw konsument naje się zielonej Lepoticy z importu, potem zielonej Lepoticy z Polski, a dopiero na końcu będzie miał szansę kupić smaczne śliwki”. W tym nieco złośliwym stwierdzeniu jest dużo prawdy.
To właśnie od Cacanskiej Lepoticy rozpoczyna się skup i handel śliwkami na dużą skalę. Należy również uczciwie przyznać, że jest to niezwykle ceniona, plenna i równocześnie smaczna odmiana, która doskonale się do tego nadaje. Nie inaczej jest w tym roku. Warto w tym momencie również wspomnieć o imporcie. Wiele firm importuje obecnie niewielkie ilości właśnie Cacanskiej Lepoticy do naszego kraju.
Wielu sadowników zadaje pytanie czemu nie można handlować mniejszymi ilościami polskich śliwek wspomnianych odmian Rana i Kalipso zamiast importować do kraju owoce, których w tym roku będziemy mieli pod dostatkiem. Wspomniane odmiany dobrze zniosą logistykę i transport zanim znajdą się na sklepowych półkach. Warto również wspomnieć o dużej podaży śliwek na rynkach hurtowych, spadającej cenie i niekiedy problematycznej sprzedaży. To z kolei wpływa na niezadowolenie sadowników w związku z opisywaną (i panującą obecnie) sytuacją na rynku.
Karol Pajewski