Kontraktacja owoców dla przemysłu spożywczego to bardzo burzliwy temat. Polskie organizacje branżowe starają się o ich wprowadzenie od wielu lat, bez skutku. U naszych „bratanków”, Węgrów, funkcjonują one od 2015 roku. Co roku natomiast do systemu kontraktacji dołącza się nowe gatunki.
Model węgierski pokazuje, że dobrze przemyślane przepisy oraz kontraktacja sama w sobie nie przynosi strat żadnej ze stron transakcji. Lata mijają, a Węgry nadal są konkurencyjnym producentem płodów rolnych w Europie środkowo-wschodniej.
Zapytaliśmy drogą mailową Węgierski urząd ds. bezpieczeństwa żywnościowego (Nébih) o więcej informacji na temat kontraktacji.
Cały mechanizm jest dobrze przemyślany. Każdy przetwórca, który przetwarza ponad 100 ton wiśni czy 200 ton jabłek w sezonie ma obowiązek kontraktacji. W przypadku mniejszych przetwórców, wystarczy jednak zawrzeć pisemną umowę w momencie dostawy.
Jednak tu także umowa musi być zwierana. Więksi przetwórcy są zobligowani do zakontraktowania co najmniej 60% swojej produkcji. Umowy są zawierane do 15 maja dla wiśni i do 1 sierpnia dla jabłek. Ponadto muszą zawierać ilość, cenę, warunki dostawy i umówioną jakość surowca.
Zbiory wiśni na Węgrzech rozpoczną się już za dwa tygodnie. Jeśli chodzi o wiśnie, kontraktacja dla tych owoców weszła w życie 16 czerwca 2017 roku. Tym sposobem kontraktacja tego gatunku trwa od 2018 roku. Jabłka przemysłowe dołączono do systemu 28 sierpnia 2019 roku, tak więc Węgrzy rozpoczną ich kontraktację tak naprawdę dopiero w tym sezonie. Dlatego jesienią warto się dowiedzieć więcej, jak będzie to działać w praktyce.
Ustawa o kontraktacji została uchwalona w 2015 roku. Jednak od razu nie obejmowała tylu owoców i warzyw co w tym momencie. Są one systematycznie dołączane. Główne powody do jej wprowadzenia to przede wszystkim starania tamtejszych związków branżowych. Rządzący również mieli na uwadze problemy znane z naszego kraju. Ogromne różnice cen skupu z roku na rok oraz częste wykorzystywanie przewagi kontraktowej.