Krótsza droga z pola na stół – wystarczy dobra wola?

rynek hurtowy

Ryneczki i targowiska przestały działać, a konsumenci poszukują miejsc, gdzie mogliby kupić świeże owoce i warzywa. Do grup na portalach społecznościowych dołącza coraz więcej konsumentów. Okazuje się, że do skrócenia drogi „z pola na stół” nie potrzeba nowych przepisów i wytycznych ministerstwa, a jedynie dobrej woli i solidarności.

Epidemia koronawirusa szybciej rozprzestrzeniła się w innych krajach, dlatego też negatywne skutki są tam bardziej widoczne. I chociaż mimo wszystko mamy nadzieję, że w naszym kraju wpływ na rolnictwo nie będzie aż tak duży, warto obserwować sytuację we Włoszech, Hiszpanii czy we Francji, aby móc wyciągać wnioski i przy odrobinie szczęścia być mądrzejszym zawczasu.

Aktualnie najwięcej słyszymy o deficycie siły roboczej i próbach znalezienia wyjścia z opresyjnej sytuacji. O tym problemie, który w najbliższym czasie może także stanąć na drodze polskich producentów, pisaliśmy również wczoraj: Kelner z łubianką w ręku – niedługo bardzo możliwe. Wspominaliśmy również, że są duże kłopoty ze sprzedażą truskawek deserowych, z tego względu, że nie są artykułami pierwszej potrzeby.

Warto jednak także obserwować inne aspekty wynikające z epidemii. W Polsce sytuacja nie jest jeszcze zaogniona, więc nadal to supermarkety odgrywają przeważającą rolę w handlu. Jednak we Włoszech, gdzie zasady dotyczące rzeczywistości są o wiele bardziej restrykcyjne, zaczynają się kreować nowe trendy w handlu.

Otóż, po latach królowania sklepów wielkopowierzchniowych, zyskuje sprzedaż bezpośrednia, dowóz owoców i warzyw bezpośrednio przez rolników do domów, a także sprzedaż przez Internet. Jak zauważają Włosi, ogromna ilość obywateli zaczęła interesować się pozyskiwaniem owoców i warzyw bezpośrednio od rolników. Takie zakupy wydają się znacznie bezpieczniejsze, ponieważ ograniczają kontakt z innymi ludźmi.

Chociaż na szczęście daleko nam jeszcze do tak napiętej sytuacji, jaka panuje na południu Europy, jednak i u nas można zaobserwować podobne ruchy. Na portalach społecznościowych tworzone są grupy, gdzie rolnicy oferują swoje produkty. Jak mówią użytkownicy, zainteresowanie jest duże, a ceny zaskakująco konkurencyjne w porównaniu z tymi z marketów.

Można też zaobserwować, że większa niż zwykle część sadowników oferuje na portalach społecznościowych dostawy jabłek. To samo dotyczy ziemniaków, marchwi i innych warzyw. Co ciekawe podobne ruchy widać chociażby w branży kwiaciarskiej. Producenci kwiatów doniczkowych oferują chętnym dowóz gratis przy nieco większych ilościach.

Pytanie, jak można zmotywować więcej osób do takiego handlu?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here