Zbiory się kończą, tygodnie mijają jeden za drugim. Zajęliśmy się dyskusjami o handlu, przepychankach cenowych i perspektywach zbytu. Tymczasem obok nas szerzy się plaga oszustw.
Włączam komputer i niemalże co chwila widzę informacje o wyłudzeniach, niezapłaconych fakturach, odbiorcach, którzy rozpływają się w powietrzu w jednej chwili. Raz chodzi o kilka tysięcy złotych, innym razem o kilkaset. Tracą sadownicy, pośrednicy i grupy producenckie.
Wczoraj Internet obiegła informacja o oszukanych producentach owoców i warzyw, którzy swoje owoce oddawali na skup. Jeden z nich zlokalizowany był w powiecie opatowskim. Rolnicy czekają na zapłacenie ponad 800 tysięcy złotych, a człowiek, który powinien zapłacić za towar rozpłynął się w powietrzu. Producentów, którzy prawdopodobnie nie zobaczą już swoich pieniędzy są podobno setki. Zastanawia mnie jedno, dlaczego nikt nie mówił o tym głośno wcześniej? Dlaczego nie alarmował, że czeka na zaległe pieniądze od lipca? Dlaczego z takim spokojem czekamy na zapłatę należności, których termin dawno minął?
Otwieram jedno z for o tematyce branżowej. Grupa producencka ostrzega przed rzekomymi pracownikami międzynarodowych sieci handlowych – tirowe zamówienia jabłek, a pieniędzy nigdy nie będzie, bo były to zwykłe wyłudzenia.
Rzadko udaje się złapać oszustów. Podobna sprawa z okolic Opola. Czerwiec tego roku. Śledczy z Wydziału do Walki z Przestępczością Gospodarczą Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu przedstawili trzem mężczyznom 60 zarzutów oszustwa dotyczącego mienia znacznej wartości. Rolnicy sprzedawali płody rolne, lecz w zamian nie dostawali ani gotówki, ani obiecanych nawozów czy środków chemicznych. Poszkodowanych rolników była ponad setka, a straty wynosiły ponad 3,5 mln złotych.
Wszystkie podobne zdarzenia dzieją się jakby obok nas, aż do momentu, kiedy sprawa nie dotyczy nas samych. Z tych rozważań nasuwa mi się pewna konkluzja – dlaczego tak rzadko ostrzegamy się zawczasu? Dlaczego nie informujemy, kto jest wątpliwym płatnikiem. Wiem, wiem, bo boimy się, że już nigdy nie odzyskamy pieniędzy. Ale może przez to sami ułatwiamy te procedery?
Karol Pajewski
Taki świat sami sobie sadownicy zbudowali. Kupić nielegalne, kradzione to powód do dumy. Sprzedać z nalepką made in Serbia to czyn patriotyczny. A jak kupują podróbki albo ktoś im nie zapłaci to krzyk. Cała ta branża to jedno wielkie cwaniactwo i oszustwo. Od drzewek, przez nawozy, środki ochrony roślin, grupy producenckie, jakość towaru, certyfikacje, badanie pozostałości aż po handel w tym zapłatę. To musi się rozlecieć. Na razie najlepiej zarabiają najwięksi cwaniacy i oszuści.