Epidemia koronawirusa oddziałuje bardzo silnie na rolnictwo i sadownictwo. Dla wielu pośredników niecodzienna sytuacja okazała się dobrą okazją do dodatkowego zarobku. Chociaż zarówno Ministerstwo Rolnictwa, jak i UOKiK zapowiedziały walkę z nieuzasadnionymi podwyżkami cen żywności, to proceder trwa nadal.
– Pieniądze to nie wszystko. Pracujmy uczciwie i nie oszukujmy się wzajemnie – powiedział dziś Minister Rolnictwa popisując Kodeks Etyki Żywnościowej. To zdanie wydaje się być dobrym komentarzem dla praktyk, które mają ostatnio miejsce.
Mimo że targowiska i bazarki powinny być zamknięte, w mniejszych miejscowościach pośrednicy nadal oferują produkty na ulicach. Niestety, po bardzo wysokich cenach, które nie są niczym uzasadnione.
Jak zgłaszają nam sadownicy, którzy sami są konsumentami, pośrednicy podwyżki tłumaczą brakiem dostępności owoców i warzyw ze względu na zamknięcie rynków hurtowych. Oczywiście, jest to jedynie wymówka, ponieważ rynki nadal działają.
Prawa ekonomii mówią, że przy zwiększonym popycie można oczekiwać i uzyskiwać wyższe ceny. W obecnej sytuacji warto wziąć jednak pod uwagę aspekt moralny. Co innego, gdy w Europie brakuje ziemniaków czy jabłek z powodu suszy, a co innego, jeśli korzysta się z paniki i strachu ludzi…
I tak oto, jednym z ciekawszych wytłumaczeń wysokich cen są rzekomo zamknięte rynki hurtowe i trudności z zakupieniem towaru, podczas gdy wszystkie rynki hurtowe w kraju działają. Zarząd rynku hurtowego w Broniszach w oficjalnym komunikacie ogłosił normalne godziny otwarcia rynku i brak zmian w jego funkcjonowaniu. Ponadto stanowczo zaprzeczył krążącym plotkom o jego zamknięciu.
Najbardziej niepokoi fakt, że przy wzroście cen detalicznych, jednocześnie notuje się spadki cen skupu płodów rolnych. Od żywca, po zboża. Jak na razie spadki omijają branżę owocowo-warzywną, pytanie, jak długo.