Ramię w ramię z importem? Możesz reagować

czereśnie import

Regulamin niektórych rynków hurtowych mówi jasno: owocami importowanymi można handlować wyłącznie na halach”… Natomiast my bardzo często sprzedajemy owoce ramię w ramię z importowaną konkurencją. 

Co roku spotkamy się sytuacjami, gdy sprzedający oferują importowane owoce bezpośrednio z przestrzeni przeznaczonej dla krajowych producentów. Sytuacja dotyczy przede wszystkim czereśni, ale także m.in. śliwek. Bardzo często zdarza się, że w szczycie zbiorów danego gatunku sprzedajemy swoje owoce stojąc ramię w ramię z importem.

I owszem, jest duża dyskusja, że importowania owoców zakazać nie możemy. Jednak importu nie można sprzedawać w alejkach przeznaczonych dla krajowych producentów.  Niezależnie od faktu, czy sprzedający rzetelnie informuje o kraju pochodzenia owoców, to zgodnie z regulaminami wielu rynków hurtowych w Polsce, na przykład rynku hurtowego w Broniszach, importer nie może oferować owoców do sprzedaży „na placu”.

Niedługo rozpoczniemy zbiory krajowych czereśni, a w ofercie jest już dużo czereśni z importu, które nierzadko są i zapewne będą oferowane tuż obok pierwszych krajowych owoców. Na opisanej sytuacji tracą także hurtownicy, którzy z powodu wyższych kosztów nie są w stanie oferować tych samych owoców w identycznych cenach, co sprzedający z aut na otwartej przestrzeni. 

Główne zdjęcie wykonał u ubiegłym tygodniu jeden z czytelników na jednym z rynków hurtowych. Sprzedawca oferował wówczas drugiej klasy czereśnie odmiany Burlat z Serbii w cenie zaledwie 10 zł za kilogram. Jeśli producenci będą informować o tego typu praktykach ochronę rynków i wymagać, aby proceder nie miał miejsca, to jest duża szansa, że tak właśnie się stanie. Zwłaszcza, że wybrane paragrafy regulaminu są bardzo skrupulatnie egzekwowane wobec sprzedających sadowników…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here