Kupno sekatora elektrycznego to dość duży wydatek. Decyzja dla jednych trudna, a dla drugich oczywista.
Ci, którzy kupili i używają od sezonu, dwóch czy trzech twierdzą, że to jedna z najlepszych decyzji jakie podjęli i już zapomnieli o wydanych kilku tysiącach złotych. Sprzedaż tych urządzeń rośnie w szybkim tempie. Czy kiedyś sklepy ogrodnicze posiadające w ofercie ręczne i elektryczne sekatory będą sprzedawać więcej tych elektrycznych?
Czytaj także: Cięcie drzew owocowych – 15 błędów podczas prowadzenie sadu
Na wzrost sprzedaży składa się wiele czynników. Pierwszym z nich jest niewątpliwie aspekty finansowe. Ten sezon to znacznie wyższe ceny owoców. Z tego powodu, większa liczba sadowników może sobie pozwolić na taki wydatek.
Ponadto wraz ze wzrostem liczby producentów i modeli spada ich cena. Najmniejsze modele sekatorów elektrycznych możemy kupić nawet za 1300 – 1500 zł. Są także modele tych mniej znanych producentów z akumulatorami w plecakach za 3000 – 3500 zł. Jak mówią mi właściciele i sprzedawcy, największym powodzeniem cieszą się modele ze średniej półki cenowej. Ponieważ za 5000 zł możemy kupić naprawdę dobry sekator elektryczny.
Kolejnym argumentem jest to, że wielu sadowników tnie sady samodzielnie. W tym wypadku komfort pracy jest absolutnie nieporównywalny do sekatora ręcznego. Na sprzedaż pozytywnie wpływają także promocje u sprzedawców. Sadownik może wypożyczyć sprzęt na jeden dzień i przekonać się o jego zaletach i wadach w praktyce, a nie z opowieści znajomych czy z reklam.
Czytaj także: Cięcie zimowe. Dniówki – stawki w górę?
Wiele wskazuje na to, że przyjdzie taki czas, gdy sekatorów elektrycznych będzie się sprzedawać więcej niż sekatorów tradycyjnych. Przy założeniu godziwych cen za owoce i jednoczesnych spadkach cen sprzętu, wydaje się to być wyłącznie kwestią czasu. Oczywiście te tradycyjne, ręczne sekatory nigdy z rynku nie znikną.
Karol Pajewski