60 groszy za kilogram jabłek w marcu, czyli deser w cenie przemysłu

jablka przemysłowe

60 groszy za kilogram w marcu. Dużo czy nie dużo? Nie powinniśmy mieć złudzeń. Przetwórcy chcą zakontraktować tak naprawdę jabłka deserowe, co oznacza, że to o wiele za mało. 

Osoba spoza branży mogłaby uznać warunki niedawno przedstawionej propozycji kontraktacji jako pozytywne. 65 groszy za kilogram jabłek przemysłowych w kwietniu to stawka (jeśli mowa o przemyśle), o której nie słyszy się często. Niestety, sadownicy mają na sprawę zupełnie inne spojrzenie.

Po pierwsze – koszty produkcji, które znacząco wzrosły, nie są współmierne do zaproponowanej ceny, po drugie – wydaje się, że ustalając ceny kontraktowanych jabłek ktoś nie wziął pod uwagę najważniejszego, czyli kosztów przechowywania. 60 groszy nie dotyczy przecież jabłek sprzedawanych prosto z drzewa, a przechowywanych niemalże pół roku!

Przede wszystkim nie możemy ulec błędowi myślowemu. Przetwórcom nie chodzi o zakontraktowanie jabłek przemysłowych, a zakontraktowanie jabłek deserowych i późniejszą ich sprzedaż do przetwórstwa. Bowiem realnie nie ma mowy, żeby jabłka przemysłowe przetrwały tak długo bez chłodzenia. Który z sadowników przechowywałby przemysł? Wytłumaczeniem mogłoby być, że chodzi o odpad z sortowania jabłek deserowych. Jednak jak zakontraktować konkretne liczby takiego towaru, tym bardziej z uwzględnieniem kary finansowej w przypadku niedopełnienia umowy?

Tymczasem nikt nie wie, jak potoczy się sezon. Sadownicy otwarcie deklarowali, że rezygnują z przechowywania jabłek deserowych ze względu na koszty energii. Z drugiej strony, wydawało się, że jabłek przemysłowych będzie pod dostatkiem. I tak jest, ale wydajności są mniejsze, co jest konsekwencją oszczędności w ochronie i nawożeniu, a popyt na surowiec duży.

Mamy obecnie potwierdzone informacje, że zakłady sprzedają koncentrat jabłkowy na bieżąco, a sam handel jabłkami przemysłowymi nie przebiega sprawnie wyłącznie z powodu polityki zakupowej. Eksperci przewidują bardzo sprzyjający sezon dla koncentratu pochodzącego z Polski. Nic dziwnego, że przetwórcy chcą zapewnić sobie pewne i terminowe dostawy jabłek przemysłowych. Niestety, nie ma tu mowy o opłacalności. Ceny podane przez przetwórców być może zainteresowałby część sadowników, o ile faktycznie dotyczyłyby przemysłu (a nie de facto deseru), ale tylko wtedy gdyby doliczyć do nich jeszcze koszt przechowania, czyli energii elektrycznej. 

Oczywiście, tak czy inaczej nie wiemy czy sytuacja rynkowa (a może raczej dyktat cenowy przetwórni) pozwoliłby na osiągnięcie wyższych cen bez kontraktacji. Przypomnijmy, że w ubiegłych latach sadownicy musieli wysypywać całe komory wysokiej jakości jabłek deserowych po znacznie niższych cenach niż te zaproponowane. Przetwórnie będą się tłumaczyć niewątpliwie, że proponowały kontraktację i można było zawczasu zgodzić się na określone ceny, jednak na całą sytuację trzeba spojrzeć ideologicznie.

Jak słusznie wskazują w komentarzach sadownicy, kontraktacja powinna być zawierana wiosną lub po opadzie czerwcowym. Wtedy jest sprawiedliwa dla obu stron. Żadna z nich nie wie, co przyniesie dalszy sezon i wspólnie na drodze negocjacji ustalają ceny. Jednak oferta kontraktacji jabłek deserowych do przetwórstwa pod koniec zbiorów pokazuje doskonale czym jest przewaga rynkowa…

Wydaje się, że niewielu sadowników skorzysta z propozycji. Być może niektórzy stracą ostatecznie jeszcze więcej, bo nie wiadomo jaka będzie sytuacja za kilka miesięcy. Może się okazać przecież, że będą zmuszeni sprzedać jabłka deserowe po jeszcze niższych cenach. Jednak jak otwarcie deklarują działają w zgodzie ze swoim sumieniem. Tym bardziej, że wiedzą, jak duży jest popyt na koncentrat jabłkowy i sok NFC. Mają dzięki temu świadomość, ze przetwórcy MOGĄ (ale nie chcą i nie muszą) zapłacić godziwych cen, po to, aby każdy mógł dalej prowadzić swój biznes…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here