W ostatnim czasie pojawiły się doniesienia, że zostaną wprowadzone dopłaty dla producentów nawozów sztucznych. Pomysł ten ma wielu przeciwników. Trudno zresztą dziwić się biorąc pod uwagę okoliczności…
Minister Rolnictwa kontynuuje spotkania z rolnikami. Jedno z nich odbyło się w Golądkowie, w powiecie pułtuskim. Jednym z tematów tam poruszonych były dopłaty do produkcji nawozów sztucznych.
– Podniósł się alarm, że może to być niedozwolona pomoc publiczna – powiedział szef resortu rolnictwa.
Jest przygotowywane rozporządzenie Komisji Europejskiej w sprawie dozwolonej pomocy publicznej dla producentów nawozów. Wicepremier Kowalczyk dodał, że przy takim dotowaniu cena tony nawozów wahałaby się od 3 do 4 tys. zł. Nawozy byłyby sprzedawane za pośrednictwem Krajowego Holdingu Spożywczego, co pozwoliłoby uniknąć nieuzasadnionego podnoszenia cen przez prywatnych pośredników.
– Obecnie cena nawozów jest szalona z uwagi na braki gazu – przypomniał wicepremier Henryk Kowalczyk. Dodał, że nowe, niższe ceny nawozów mogłyby być stosowane pod koniec listopada. (Źródło: MRIRW)
Z jednej strony, zakładając pozytywny scenariusz nawozy dla rolników byłyby tańsze. Z drugiej, dyskutujemy o rozwiązaniu, w którym dopłacimy producentom nawozów, którzy i tak notują absolutnie rekordowe zyski… A z dopłatami do produkcji powiększą się one jeszcze bardziej.
Rozwiązaniem problemu powinno być przyjrzenie się marżom producentów, które już teraz pozwalają na obniżki, a nie na dotowaniu dochodowej gałęzi przemysłu.
Pomysł ten należy skrytykować jeszcze z jednego powodu. Spadają ceny gazu, a eksperci informują o kolejnych spadkach cen…
Co sądzicie o takim rozwiązaniu?