Najnowsze oferty zakupu jabłek ze strony marketów są jednoznacznie krytykowane przez sadowników. Dokładna kalkulacja kosztów każe zapomnieć o lukratywnej współpracy.
Nierzadko słyszymy zarzuty, że sadownicy nie liczą kosztów. Na szczęście bardzo szybko przybywa takich, którzy je liczą i robią to bardzo skrupulatnie.
Słaba oferta zakupu jabłek ze strony marketu
Skontaktował się z nami sadownik, który jest rozczarowany ostatnią ofertą zakupu jabłek przez największą sieć handlową w Polsce. Oferta dotyczy wyłącznie dostawców bezpośrednich. Kupiec zaproponował 2,15 zł/kg za czerwone odmiany jabłek. Pośrednik między siecią a sadownikiem oferuje 2,00 zł/kg, ale odbiera owoce z gospodarstwa. Mając na uwadze stawki na sortowanie, są to dobre stawki, ale to tylko pozory…
Dostawca musi po pierwsze kupić 13-kilogramowy karton (2,50 zł/szt. netto), a także palety, paski, klipsy i naklejki. Kosztuje również sortowanie we własnym gospodarstwie. Co więcej, darmowy nie jest także transport do centrów logistycznych. Często są one oddalone o 200 km i więcej.
Przybywa sadowników, którzy potrafią sprawnie liczyć koszty
Omawianą stawkę potwierdza kolejna osoba, która krytykuje politykę zakupową marketów. – Transport „solówką” do centrum logistycznego w Sosnowcu kosztuje mnie prawie 10 groszy do kilograma, dlatego nie zamierzam współpracować z siecią. Chyba, że warunki współpracy poprawią się – mówi nam sadowniczka z powiatu grójeckiego.
W rozmowie wymienia kolejno, ile do każdego kilograma jabłka na ciężarówce kosztują poszczególne składowe. Karton – 20 groszy… Transport – 10 groszy… i tak dalej. W efekcie bardziej korzystna okazuje się sprzedaż do grupy producenckiej. W tym miejscu mówimy o podmiotach, które zazwyczaj oferują najlepsze ceny zakupu w zagłębiu grójeckim.
Market, czyli wybawienie?
Oczywiście powyższe stwierdzenie trzeba wziąć w duży cudzysłów. Niestety, fakty są takie, że przedstawiana przed kilkoma latami w samych superlatywach bezpośrednia współpraca sadowników z marketami wcale nie wygląda dziś tak dobrze.
Rację mieli ci, którzy alarmowali, że więcej jest w tych działaniach ocieplania wizerunku niż dobrej woli korporacji. Przestrzegali także Ci, którzy w handlu jabłkami działają od 10, 20 czy 30 lat. Jest to przede wszystkim zabieg wprowadzony po to, żeby sieć X czy Y mogła kupić jabłka taniej i ominąć grupy producenckie.