Brak możliwości ubezpieczania, a pierwszy grad za nami

kule gradu

Za nami pierwsze w sezonie lokalne opady gradu. Sadownicy chcieli ubezpieczyć swoje uprawy przed tym zagrożeniem, jednak nie wszyscy mieli taką możliwość. A bez wątpienia to nie koniec ekstremalnych zjawisk pogodowych w tym sezonie.

W sobotę i w niedziele w różnych lokalizacjach miały miejsce opady gradu. Chociaż nie były to zjawiska niosące straty, to fakt ten jest godny uwagi z innego względu. Sezon dopiero się zaczyna, a w rolnictwie już występują ekstremalne zjawiska, które mogą skończyć się dla producentów tragicznie – całkowitą lub częściową utratą plonu.

W sobotę region Powiśla Lubelskiego nawiedziły dwa gradobicia. Tego samego dnia po południu grad spadł również na niektóre sady w zagłębiu grójeckim. Nie były to zjawiska intensywne, które mogłyby lokalnie znacząco uszczuplić plon. Ale bez wątpienia będziemy mieli jeszcze w tym roku do czynienia ze stratami w miarę wzrostu owoców.

Plantatorzy z innych rejonów kraju również informują o ekstremalnych zjawiskach. Na Wielkopolsce, w okolicach Lichenia grad padał zaledwie około 5 minut. Był on jednak tak gęsty i intensywny, że pola na jakiś czas zabieliły się. Początkowo gradziny były stosunkowo małe, następnie miały około jednego centymetra średnicy. Lodowe kule spadły również na Warmii w okolicach Bartoszyc. W skali kraju takich zjawisk było zapewne znacznie więcej i nie sposób ich wszystkich wymienić.

Sadownicy zwracają uwagę na impas w sprawie dotowanych ubezpieczeń. Nie ulega wątpliwości, że gradobicia będą nawiedzały krajowe uprawy przez całe lato i przynosiły straty. Ubezpieczeń od gradobicia jak nie było, tak nie nie ma, a PZU i Ministerstwo Rolnictwa wzajemnie przerzucają na siebie odpowiedzialność za zaistniałą sytuację.

gradziny

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here