Sadownicy w Nowej Zelandii właśnie zakończyli zbiory i zmierzyli się z największym w historii niedoborem pracowników sezonowych.
Zakończyły się tegoroczne zbiory jabłek na południowej półkuli. W Nowej Zelandii podsumowano sezon. Według tamtejszych analiz w tym sezonie zebrano około 12% mniej jabłek niż szacowano głównie z powodu niedostatku siły roboczej. Główną przyczyną była bardzo rygorystyczna polityka dotycząca szczepień przeciwko COVID. Wyobraźmy sobie podobną skalę zjawiska w Polsce. Skutkowałyby to nie zebraniem ponad pół miliona ton jabłek…
W różnych zagłębiach produkcji sadowniczej w Nowej Zelandii nie tylko niedobór pracowników wpłynął na niższe zbiory. Powodem były także przedłużające się opady deszczu czy gradobicia. Ogółem mniejsze zbiory, zmniejszą dochody tamtejszej branży aż o 64 miliony euro (293 miliony złotych).
Niedobór siły roboczej to w pierwszej kolejności problemy sadowników. Widok marnujących się jabłek jest dla producenta okropnym doświadczeniem. Im niedobór pracowników jest większy, tym cała branża odczuwa większy spadek przychodów z tytułu sprzedaży i eksportu.
Na starcie sezonu potencjał eksportowy w Nowej Zelandii szacowano na nieco ponad 417 tysiące ton. Ostatecznie wynik wynosi około 365 tysięcy ton. Podobne ilości podają amerykanie w najnowszym raporcie USDA – 375 tysięcy ton.
źródło: applesandpears.nz
Mamy ich…następni nieudacznicy.u nas nic się nie marnuje.zbieramy nawet po 8 gr.