Brunatna zgnilizna drzew pestkowych: Sytuacja w sadach

monilioza

Warunki pogodowe, które obserwowaliśmy podczas kwitnienia wiśni sprzyjały infekowaniu kwiatów grzybami z rodzaju Monilinia (M. laxa, M. fructigena, a także M. fructicola), które są sprawcami brunatnej zgnilizny drzew pestkowych, czyli moniliozy. Już w tym momencie lustrując sady można zauważyć, że choroba miała doskonałe warunki do rozwoju. 

Ciepła i łagodna zima zaskutkowała dobrym przezimowaniem patogenów. Jednak początkowo wydawało się, że pogoda na starcie wegetacji nie będzie sprzyjała rozprzestrzenianiu się choroby. Wiosna była bardzo sucha, nie było opadów deszczu. Jednak wraz z pełnią kwitnienia wiśni pojawiły się obfite deszcze. A warunki pogodowe (wietrznie, częste opady) utrudniały wykonywanie zabiegów ochroniarskich.

Darmowy numer TMJ - baner corner

Zarodniki konidialne infekują kwiaty poprzez znamię słupka lub pylniki. Porażone kwiaty już po kilku dniach ulegają zgorzeli i obumierają. Pozostają jednak na drzewie przez długi czas, co jest widokiem dobrze znanym sadownikom. Grzybnia przemieszcza się na pędy i krótkopędy powodując ich całkowite zamieranie. 

Dlatego w niektórych sadach obserwujemy dziś wiele porażonych pędów. Chociaż w większości sadownicy starali się przeprowadzać zabiegi zabezpieczające środkami układowymi, triazolowymi, zawierającymi tebukonazol, już teraz widać, że są sady wiśniowe, gdzie nie udało się ochronić kwiatów przed infekcją. Szczególnie tam, gdzie zaniechano ochrony lub nie prowadzono systematycznych zabiegów. 

Do porażenia owoców będzie dochodziło w trakcie ich dojrzewania, szczególnie jeśli aura będzie deszczowa. Owoce wtedy pękają, a przez powstałe rany wnikają patogeny powodując gnicie. Takie owoce tracą wówczas całkowicie wartość handlową. Wiele z nich pozostanie na drzewach w postaci mumii, w następnym roku będąc źródłem patogenów. Przeważająca część spadnie na ziemię, również stanowiąc wiosną źródło choroby. Jeśli mumie przylegają do pędów, powodują w tym miejscu nekrozę kory.

Warto wycinać porażone pędy, a także w drugiej części sezonu usuwać z sadu porażone owoce, co jednak będzie trudne, a może nawet nieopłacalne przy dużym areale. Wówczas należy przykładać uwagę do skutecznej ochrony fungicydowej.

Przyglądając się sadom, można powiedzieć, że problem w głównej mierze dotyczy sadów zaniedbanych, w których z jakieś przyczyny zaniechano ochrony (najczęściej mowa o przyczynach ekonomicznych). Niestety, brak ochrony powadzi do nawarstwienia kłopotów. Porażone pędy zamierają, drzewo ogołaca się, szczególnie w dolnej partii. Z roku na rok presja jest trudniejsza do opanowania. 

Pogoda nadal jest deszczowa, dlatego nie powinniśmy rezygnować z systematycznej ochrony. Warto zwrócić uwagę, że rozwojowi choroby i porażaniu owoców będą sprzyjały uszkodzenia skórki wywołane gradobiciem, z którym mieliśmy ostatnio do czynienia. Rozwiązaniem są tu zabiegi preparatami benzimidazolowymi.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here